26. RIVER

296 19 23
                                    

If you wanna be my lover, you gotta get with my friends – Jeśli chcesz ze mną być, musisz poznać moich znajomych.

Spice Girls, „Wannabe"

LEXINGTON, KENTUCKY

Lexington – drugie co do wielkości miasto stanu, ośrodek hodowli koni wyścigowych. Serio, te konie były tutaj wszędzie, w tym mieście stawiano im pomniki! Oprócz tego urodził się w nim George Clooney. Ot, ciekawostka. A hotele i tak mieli chujowe.

Miaucząc z grubym fałszem do Wannabe Spice Girls Dean przewrócił stronę motoryzacyjnego szmatławca. Śliskie kartki, błyszczące zdjęcia odpicowanych fur, wartość edukacyjna równa zero, ale przecież chciał w sumie tylko popatrzeć na auta, nigdy za wiele gapienia się na auta. Cas golił się w łazience, słyszał, jak stuka maszynką o krawędź umywalki, strzepując z niej nadmiar pianki.

If you wanna be my lover – zafałszował, cienkim, wysokim głosem przedrzeźniając wokalistki. Jego telefon zadzwonił, litościwie ratując przed okaleczeniem całą resztę piosenki, podniósł się, odrzucił gazetę na bok, sięgnął po niego. Jack. – Halo?

Dean! Co słychać?

– Uhm, ceny benzyny.

Nie, mam na myśli, co robisz.

– Twojego ojca. Zastępczego. Tego przystojnego.

– Daj mi go – Castiel roześmiał się, wychodząc z łazienki, gasząc za sobą światło i obcierając się, ręcznikiem. Wyjął Deanowi komórkę z ręki. – Jack. Co u ciebie?

Stanął pod oknem, rozmawiając z nim, w koszulce i bokserkach – ouch, jego sylwetka była idealna. Płaski brzuch, fajne biodrowe kości, cudooowne ramiona i ten tyłeczek, mmm, mniam, do schrupania. Patrząc na niego Dean oblizał wargi; „if you wanna be my lover, you have got to give, taking is too easy but that's the way it is", och, dałby mu. Dał.

Sam pojechał po Charlie do parku Jacobsona, gdzie według wskazanych przez nią w głosówce wytycznych miała na niego czekać. Rozbita w Black Hills i zszyta przez Casa brew dokuczała, z początku bardzo, nie obeszło się bez przeciwbólowych, teraz bardziej swędziała. Resztkami silnej woli Dean Winchester powstrzymał się od podrapania się po niej, podrapał się obok, licząc, iż w choć małym stopniu oszuka w ten sposób samego siebie, odrobinę podziałało.

Odrobinę.

Przyciszył piosenkę.

– Powiedz mu, że wyglądasz jak Marlon Brando – zaczepił, przeszkadzając mężowi w rozmowie. – Który był hot, by the way.

Cas zerknął na niego, unosząc brew, ale nie odezwał się, słuchając. Jack opowiadał o jakimś programie, który obejrzeli z Gabe'm, o topnieniu lodowców i ratowaniu niedźwiedzi polarnych.

– A ja jestem jak James Dean – Dean przewrócił się w pościeli na brzuch, westchnąwszy tęsknie. – Który też był hot.

W połowie dwudziestego wieku dwie gorące gwiazdy ówczesnego kina, dwóch ślicznych bad-chłopców, brunet i blondyn, Marlon Brando i J. Dean mieli ze sobą równie gorący romans, Brando przyznał to w swojej autobiografii. Sypiał z Jamesem Deanem. Szczerze Dean nie mógł winić ani jednego, ani drugiego, no cóż. „Ojca Chrzestnego" nie zawsze ogląda się tylko dlatego że to klasyk.

Pod drzwiami dało się słyszeć kroki, Sam przepuścił w nich Charlie. Dean zerwał się z łóżka, rzucając Casowi koc, żeby mógł się nim zasłonić.

– Och, nie nie – Charlie machnęła ręką, odstawiając torbę. – Mnie to nie kręci.

– No więc mamy, uhm, plagę egipską – Sam rozłożył bezradnie ręce. – Woda zmieniła się w sól, mówią o tym w wiadomościach. – Cas opuścił telefon. – Po Ten Sleep i Shamrock to trzecia miejscowość, gdzie wydarzyło się coś takiego.

PAMIĘTNIKI WINCHESTERÓWWhere stories live. Discover now