25. Odpuśćmy.

1.3K 126 18
                                    

Muszę na razie zawiesić to ff, bo mam od jakiegoś czasu dużo na głowie i na dodatek, w czerwcu 22 i 23 piszę egzamin zawodowy, do którego muszę jeszcze powtórzyć. Mam nadzieję, że zrozumiecie i coś uda mi się w międzyczasie jeszcze napisać, a jeśli nie to po prostu spodziewajcie się rozdziału końcem czerwca. Nie porzucajcie tej historii, bo jeszcze dużo zwrotów akcji przed nami.



Jeśli przeczytasz ten rozdział, zostaw po sobie komentarz i gwiazdkę.


Włączcie sobie muzykę, koniecznie! ☺



James Bay - Let It Go




Po posprzątaniu bałaganu, który zrobił Harry, wytrącając szklankę z sokiem mojemu bratu, wróciłam do stolika. Evan oczywiście opowiedział rodzicom co się stało. Wytłumaczyłam zachowanie Harry'ego i nieco przedstawiłam jego osobę moim bliskim. Wspomniałam o tym, że był z byłą dziewczyną mojego chłopaka, jego ciocią jest pani Helen oraz, że był w domu dziecka. Wtedy moja mama stwierdziła, że po prostu było mu przykro, że ja spędzam czas z rodziną, a on jest sami. Zrozumieli jego postawę i ja także. Mój brat oczywiście stwierdził, że lepiej iż sok znalazł się na posadzce niż na jego nowej koszuli. Rozluźniło to trochę atmosferę. W głębi serca cieszyłam się, że moi rodzice są wyrozumiali i przejmują się losem drugiego człowieka. Byli naprawdę dobrymi ludźmi.


Kiedy zauważyli, że wciąż jestem rozkojarzona, gdyż myślałam o Harry'm, zaproponowali, żebym go poszukała i zaprosiła do naszego stolika. Początkowo byłam zaskoczona i sceptycznie do tego nastawiona, ale po chwili namysłu się na to zgodziłam. W końcu to Dzień Dziękczynienia, więc wypadałoby zrobić coś dobrego dla drugiego człowieka. W tym przypadku tą osobą był Harry.


I tak też od jakiś dwudziestu minut krążę po całym college'u w poszukiwania Styles'a. Jeszcze nie zastanawiałam się co mu powiem, ale wydaje mi się, że podejdę do tego spontanicznie. Tak będzie najlepiej. To nie tak, że zapomniałam już o tym, że zachował się jak dupek, bo wciąż o tym pamiętam. Tylko chodzi o to, żeby nie czuł się osamotniony w tym dniu. Ja jak i Zayn mamy kogoś bliskiego, a on? On ma tylko panią Helen i Hayley. Najwidoczniej obie nie mogły dzisiaj z nim tutaj być. Jego ciocia ma na głowie cały akademik, a Hay cóż, dochodzi jeszcze powoli do siebie, po pobycie w szpitalu.


Po zaglądnięciu do każdej sali i obejściu każdego zakamarka szkoły, postanawiam wyjść na zewnątrz, z nadzieją, że właśnie tam go znajdę. Jest już około czwartej po południu, a pogoda zdecydowanie dzisiaj nie sprzyja. Jest bardzo wietrznie i mży deszcz. Dobrze, że zarzuciłam na siebie swój kremowy płaszczyk. Rozglądam się dookoła i w końcu go dostrzegam siedzącego na schodkach przed szkołą. Jest skulony, a jego ciało lekko drży. Na pewno zmarzł, bo zwykła skórzana kurtka z pewnością go nie zagrzała. Delikatnie podchodzę do niego i siadam na stopniu obok.


- Musisz wiedzieć, że nie pochwalam twojego zachowania - zwracam mu, spokojnym głosem, uwagę i patrzę na niego.


- Po co tu przyszłaś? - pyta zachrypniętym głosem, przebierając między palcami przewieszonym przez szyję łańcuszkiem, na którym wisi krzyżyk, który podarowała mu mama.

The Victim || H. S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz