❄️53. Duszone emocje

419 21 4
                                    

Dzień po Mikołajkach miałam dyżur na 15:00, więc mogłam dłużej poleżeć pod kołderką i się wyspać.
Rano gdy szłam do łazienki zrobiłam zdjęcie moim cudownym kapciom, które miałam na stopach i wysłałam Nowemu, który zaraz mi odpisał, pytając czy są wygodne. Bez wahania odpisałam mu, że wygodniejszych nie miałam.

~Nowy
Chwilę popisałem z Britney, a potem poszedłem zrobić sobie herbaty w moim nowym i zarazem ulubionym kubku. Gdy tylko na niego zerkałem uśmiech malował się na mojej twarzy.
Czas najwyższy przyznać, że na prawdę czułem do niej coś więcej. Ciężko mi powiedzieć, że ją kocham, ale chyba trzeba... Znaczyła dla mnie na prawdę wiele. Nauczyła mnie wielu rzeczy, nauczyła mnie, że nie można rozpaczać cały czas nad tym co się już stało, tylko trzeba być twardym i zacząć iść do przodu. Nauczyła mnie optymistycznego spojrzenia na słabą sytuację. Sporo jej zawdzięczam.

***

~Britney
Byłam już w bazie i robiłam sobie kawę. Było mi strasznie zimno, dlatego mój napój energii nie tylko miał mnie ożywić, ale też rozgrzać.
Usiadłam na kanapie z kubkiem w dłoniach i czekałam na Kubę oraz Nowego, z którymi miałam tamtego dnia dyżur.

- Czeeeść!- Przywitał się głośno Kuba wchodząc do socjalu.

- Hej, co ty taki zadowolony?- Zapytałam.

- Na randkę idę jutro.- Odpowiedział, a na jego twarzy wymalował się jeszcze większy uśmiech niż przedtem.

- Ooo, a z kim? Ładna? Jak ma na imię?- Lubiłam zadawać pytania i tym razem nie było inaczej.

- Z taką jedną pacjentką Oliwią i tak jest mega ładna.

- Dobra, Kubuś to ty już idź się przebrać bo zaraz zaczynamy dyżur.

Szczęsny poszedł się przebrać, a ja poszłam już do karetki.

Po jakichś siedmiu minutach do karetki przyszli Nowy i Kuba. Powiedzieli mi do czego mamy wezwanie, a potem Gabryś odpalił naszą karocę i ruszyliśmy.

***

Byliśmy już po dyżurze, a ja akurat przebierałam się w łazience, gdy wyszłam usiadłam na kanapie żeby odsapnąć i wtedy dosiadł się do mnie Nowy. Nie gadaliśmy tylko patrzyliśmy przed siebie, ale naszą ciszę nagle przerwał Nowak.

- Jakieś plamy na święta?- Zapytał, odwracając się w moim kierunku.

- Spędzam je sama i tak już od paru lat.

- Nie masz nikogo?

- Tata nie żyje, mama znowu gdzieś wyjechała i jest z nią zero kontaktu, a żadnej bliskiej rodziny nie mam. Wątpię, że ktoś od mnie pamięta, że jeszcze istnieje...- Zwierzyłam mu się.

- Przykro mi...- Popatrzył na mnie czule i złapał mnie za rękę.

- Jezu po co ja ci to mówię?- Zaśmiałam się z siebie.

- Może dlatego, że już za długo dusiłaś w sobie te uczucia?

- Ale dlaczego mówię o tym akurat tobie?- Zapytałam lekko się uśmiechając.

- Sam nie wiem, ale jedno wiem na pewno. Wiele dla mnie znaczysz i na pewno nie pozwolę żebyś była krzywdzona przez przeszłość czy co kolwiek innego.- Powiedział troskliwym głosem, a w moich oczach pojawiły się łzy. Nie mogłam uwierzyć, że tak dużo dla niego znaczę.

- Będę już szła. Dzięki.

- Jak coś się dzieję to pisz...

____________________________________________
Chyba spoko co nie?
Dajcie znać czy wam się podobał!
Maraton dzień nr 1: rozdziały 3/3
❤️


Złamać granice przyjaźni Where stories live. Discover now