16. Niefortunny dzień

528 20 7
                                    

Piłam kawę i oglądałam tiktoka. Tamtego dnia dyżur zaczynałam dopiero o 20:00 dlatego cały dzień miałam dla siebie. Czytałam książkę, oglądałam zaległe odcinki serialu, trochę ogarnęłam w salonie i jeszcze dużo innych, a pod wieczór zrobiłam sobie drzemkę przed dyżurem.

- O rany! 19:30...- Szybko zerwałam się z łóżka i popędziłam do łazienki.

Poprawiłam makijaż, przebrałam się, rozczesałam włosy i umyłam zęby poczym pobiegłam do kuchni i włożyłam do torby moje pudełko z jedzeniem, które przygotowałam wcześniej. Wyrobiłam się i z mieszkania wyszłam za dziesięć.

                                                 ***

Kilka wezwań do wstrząsu anafilaktycznego, hipoglikemii, złamania, zasłabnięcia i nawet śrubka w nosie u małego chłopca. Nie wiem jak to zrobił, ale na szczęście w szpitalu jakoś mu ją wyjęli. Domyślam się, że nie było to przyjemne. Cały mój dyżur miałam jeździć z Alkiem. Zaczął wcześniej ode mnie i byłam pełna podziwu, że daje radę. Ogólnie miałam jeździć z Piotrem (Nie wiem czy to mówiłam, ale chyba mi umknęło. Wszyscy już normalnie pracowali), ale zamiast niego dyżur wziął właśnie Alek. Nie wiem dlaczego bo nie chciał mi powiedzieć.

- Dobra, Britney, wezwanie.- Powiedział Alek biorąc swoją kurtkę.

- O rany...

Wsiadaliśmy do karetki i ruszyliśmy na Wojska polskiego 15. Widziałam, że Alek jest już zmęczony, ale jeszcze jakoś się trzymał. Nic nie mówiliśmy. Wolałam go nie rozpraszać tym bardziej, że był śpiący. Nagle zaczął rozmowę.

- Jakie masz relacje z Nowym?- Zdziwiło mnie to pytanie dlatego przez chwilę nic nie mówiłam.- Britney?

- A tak... Nie wiem. Znaczy no jesteśmy przyjaciółmi i chyba są dobre. Dlaczego pytasz?

- Z ciekawości. Rozmawiałem z nim o tobie ostatnio.

- A co o mnie mówiliście?

- Nic szczególnego. Pytałem się go dlaczego tak dziwnie się na nas patrzy jak spędzamy razem czas.

Dojechaliśmy po pewnym czasie na miejsce. Weszliśmy po schodach na trzecie piętro i zapukaliśmy do drzwi, które po chwili otworzył mężczyzna w podeszłym wieku.

- Spóźniliście się. Pan Mieciu odszedł...- Powiedział staruszek drżącym głosem.

- A gdzie jest Pan Mieciu?- Zapytał Alek zaspanym głosem.

- W salonie.

Weszliśmy do mieszkania, a mężczyzna zaprowadził nas do małego salonu z małym telewizorem, stołem i fotelem.

- I gdzie pacjent?- Zapytałam.

- Tutaj...- Mężczyzna wskazał na klatkę w której był... Chomik.

- Britney, to jakiś wariat.

- Nie wariat tylko chory, samotny człowiek. Weźmy go do szpitala.

                                            ***

Odwieźliśmy pana na SOR żeby sprawdzili co mu jest i w razie czego zawiadomili odpowiednie służby. Alek i ja poszliśmy do bazy wzmocnić się kawą przed kolejnym wezwaniem.

Alek po wypiciu kawy i tak przysnął. Był przeraźliwie padnięty. Można dużo pracować, ale co za dużo to nie zdrowo. Mówiłam mu, że może powinien jednak pojechać do domu, ale on się jak zawsze upierał.
          
                                            ***

Kolejna godzina dyżuru i padałam na twarz. Alek z resztą też. Zaczął dyżur dwie godziny przede mną Wracaliśmy do bazy po nieuzasadnionym wezwaniu gdy nagle zobaczyłam, że Alek coś marnie wygląda.

- Śpisz?- Zobaczyłam jak jego powieki mimowolnie opadają, a potem gwałtownie się otwierają.

- C-co? Nie.

- Może ja poprowadzę? Śpiący jesteś.

- Nie no co ty, dam radę.

Bałam się, że zaraz coś się stanie, że możemy mieć wypadek. Mogłam poprowadzić, ale on stał przy swoim "dam radę".

Po kilku minutach usłyszałam tylko huk, a potem widziałam tylko ciemność...

___________
Dałam radę napisać dwa w jeden dzień!
Do następnego ❤️

Złamać granice przyjaźni Where stories live. Discover now