34. Z nami koniec

523 21 15
                                    

Obudziłam się na czyichś kolanach otulona kocem. Podniosłam lekko głowę żeby zobaczyć kogo to kolana. Zobaczyłam śpiącego Gabrysia. Jedną rękę miał położoną luzem na kanapie, a drugą trzymał na moim ramieniu. Wstałam ostrożnie i sięgnęłam po telefon aby zobaczyć, która godzina. Była za pięć ósma, a dyżur oboje zaczynaliśmy o dziewiątej dlatego trzeba było się szykować. Podniosłam się z kanapy na równe nogi i zaczęłam budzić Nowego, który zaczął coś mamrotać pod nosem.

- C-co się s-stało? W-wezwanie?

- Mamy dyżur za godzinę. Wstawaj.

Po długich pięciu minutach królewicz się podniósł, a ja zrobiłam śniadanie, które położyłam na stoliku przed kanapą. Przygotowałam naleśniki z przepisu mojego taty. Położyłam obok talerze dżem truskawkowy i syrop klonowy. Oboje zabraliśmy się za w miarę szybkie jedzenie. Obawiałam się jak zareagują nasi koledzy w pracy jak zobaczą, że Nowak jest ubrany w to co wczoraj... Gabryś powiedział, że po prostu podjedziemy jeszcze do niego żeby mógł się szybko przebrać co mogło skutkować spóźnieniem na dyżur, ale już wolałam to niż głupie pytania na ten temat chyba wiecie o co chodzi.

Dochodziło w pół do dziewiątej i już wychodziliśmy szybko z mieszkania. Kierowałam się po wskazówkach Nowego na jego osiedle, na które dojechaliśmy po siedmiu minutach z kawałkiem. Wybiegł z samochodu i poszedł się przebrać. Mieszkał na drugim piętrze, więc nie musiał długo wchodzić i schodzić po schodach.

Minęło dziesięć minut zanim przyszedł. Byłam trochę wkurzona bo było mało czasu. I to faceci narzekają, że my się długo szykujemy. Musiał tylko założyć coś innego co nawet pięciu minut nie zajmuje no, ale dobra. Wsiadł i pojechaliśmy.

- Britney?- Spytał trochę tak jakby zaraz miał się wycofać.- Nie rozmawiałaś jeszcze z Alkiem?

- Nie miałam kiedy tego zrobić. Dopiero wczoraj go przyłapałam. Nie mam pojęcia jak to mu powiedzieć. Mam ochotę się na niego wydrzeć i przywalić w ten durny łeb. Dziwnie mi się to mówi bo jeszcze niedawno tak dobrze o nim mówiłam.

- Mam być przy tym gdy będziesz mu to mówić, wydzierać czy obrywać mu skórę?- Znowu zapytał tym razem lekko się uśmiechając.

- Wolę załatwić to sama dzięki.

Nareszcie dojechaliśmy na miejsce i wysiedliśmy z samochodu poczym weszliśmy razem do budynku. Udaliśmy się na górę po schodach w stronę pokoju socjalnego.

- Idą!- Krzyknął szeptem Góra, ale zrobił to tak, że Nowy i ja to usłyszeliśmy.

- Będzie gadka.- Westchnął Nowy.- Dobrze, że się przebrałem, może nie będzie tak źle.

Weszliśmy do pomieszczenia i oczywiście doktorek zasypał nas mnóstwem pytań i głupich żarcików.

- A co wy razem przyjechaliście?- Zapytał dziwnie się uśmiechając.

- A żeby Doktor wiedział.- Odezwał się Nowy.- Przyjaciele nie mogą razem do pracy przyjechać?

- Haha "przyjaciele"! Jasne jasne, dobra wezwanie mamy. Do karetki w podskokach.

W karetce panowała grobowa cisza. Chyba nie myślcie, że opanowała nas wszystkich? No co wy! Nowy i ja siedzieliśmy cicho jak te myszki pod miotłą, a Fafik oczywiście gadał, rzucał swoimi żarcikami na prawo i lewo. Dyktował o naszej wspaniałej "przyjaźni". Nie mogłam już tego słuchać. Wybuchnęłam.

- Może i nie powinnam podnosić głosu aż tak, ale najwyraźniej muszę.- Zaczęłam.- To nie pana interes co jest między mną, a Nowym! Te pana głupie żarty są wręcz żałosne i nie miłe dla nas. Niech pan lepiej już przestanie tak na nas gadać i zajmie się swoim życiem! Bo chyba nie nudzi panu się w tym pańskim życiu tak bardzo żeby mieszać się w nasze?- Odetchnęłam i nabrałam powietrza. Doktorek już nic nie powiedział, a Nowy przesłał mi ten cudowny uśmiech.

                                              ***

Przebrałam się i szybko wyszłam z bazy za Alkiem krzycząc coś do niego. Pamiętam, że mówiłam jakim jest oszustem.

- Myślałeś, że się nie dowiem? Ile jeszcze miałeś zamiar mnie okłamywać?!- Mówiłam to praktycznie przez łzy.- Nie zbliżaj się do mnim!

- Britney, kochanie...- Przybliżył się do mnie lecz ja go stanowczo odepchnęłam.

- Nie dotykaj mnie! Z NAMI KONIEC!- Z płaczem zaczęłam biec w kierunku bazy.

Gdy weszłam do środka stanęłam w wejściu i popatrzyłam na Gabrysia. Spojrzał na mnie czule, potrzedł i objął. Czułam się przy nim bezpiecznie, dobrze... Nie zdążyłam mu nawet podziękować za wczoraj.

- Dziękuję, że wczoraj do mnie przyszedłeś. Dziękuję, że teraz ze mną jesteś.

- Ten palant Cię nie dotknie. Nawet się nie odezwie bo inaczej...- Odsunął mnie trochę od siebie i spojrzał głęboko w moje oczy.- Jak się czujesz?- Zapytał nagle.

- A jak mam się czuć? Alek mnie okłamywał to po pierwsze, a po drugie jest mi cholernie głupio, że tak okropnie Cię potraktowałam. Czuje się okropnie.

- Będzie tylko lepiej. Nie pozwolę by ktoś jeszcze Cię skrzywdził.- Dodał i znowu mnie do siebie przysunął.

_________
Podobały się wam cute fragmenty?
Nie rozpisuje się, więc napiszę tylko żebyście czekali na kolejne❤️

Złamać granice przyjaźni Where stories live. Discover now