10. Nareszcie jesteś

634 20 10
                                    

Siedziałam w salonie i czekałam na Gabrysia. Kilka minut temu napisał mi, że zaraz będzie tylko skoczy jeszcze do siebie po jakieś planszówki. Ja przygotowałam zwykłą talię kart, uno i double.

Po kilku minutach przeglądania Tiktoka usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się z kanapy i poszłam otworzyć.

- Cześć, już jestem.- Chłopak się uśmiechnął, a ja zaprosiłam go do środka.

- Nareszcie jesteś. Mam karty do wojny, double i uno.- Powiedziałam gdy usiedliśmy na kanapie.

- Wziąłem pięć sekund i... Sen.

- Sen?- Nie znałam tej gry.

- Jest bardzo fajna i nie trudna. Nauczysz się.

Graliśmy dłuuugo. Szybko się czymś nudzę, a w tym przypadku było inaczej. Raz wygrywał Nowy, raz ja. Graliśmy po kilka razy w każdą z gier. Wspólnie miło spędziliśmy czas.

- Britney, jak z tym Tomkiem?- Zapytał.

- Nie odzywa się. Nie wypisuje, nie dzwoni, nie przychodzi tutaj.

- To dobrze. Może dał ci już spokój.

- Mam nadzieję.- Powiedziałam poczym kichnęłam.

- Na zdrowie.- Powiedział i lekko się uśmiechnął.

- Heh dzięki.

Dochodziła godzina 22:10, a Nowy poszedł już do domu. Czułam się lepiej niż wczoraj i chciałam już za jakieś dwa dni wrócić do pracy.

                                            ***

Jak to dobrze być zdrowym. Nareszcie wyzdrowiałam i szykowałam się na dyżur, a po chorobie został tylko malutki katarek.

Wzięłam wszytko co trzeba i wyszłam.

Był dość duży korek, a ja za 10 minut miałam zaczynać dyżur. Góra mnie ochrzani jeśli się spóźnię dlatego postanowiłam zadzwonić do Nowego i powiedzieć mu w jakiej znalazłam się sytuacji.

- No hej gdzie ty jesteś, zaraz zaczynamy.

- Gabryś, stoję w strasznym korku.

- Halo, Britney!- W słuchawce usłyszałam głos Fafika.

- Panie doktorze ja się staram, ale tu nic nie rusza.

- Dobra, Britney ty tam się nie denerwuj, a my na chwilę obecną weźmiemy Baśkę. Cześć.- Rozłączył się.

                                              ***

~Nowy

- Dobra zabieramy go do szpitala.- Powiedział Góra.

Szybko wskoczyłem za kółko i odjechałem. Mieliśmy pacjenta ze wstrząsem anafilaktycznym dlatego musiał on jak najszybciej trafić na SOR.

- Baśka, adrenalina, a ty Nowy gazuj do tego szpitala.

- Tak jest!

                                             ***

Pacjent trafił na SOR, my poszliśmy do bazy. Potrzebowałem kawy, a nawet dwóch. Totalnie się nie wyspałem.

Wchodząc do bazy wpadłem na Britney.

- Hej, Nowak wszystko ok?

- Potrzebuje kawyyyyy.

- Siadaj zrobię ci.

-Dzięki Bronka.

- Ooo przypominało ci się?

- Chyba.

- Masz.- Uśmiechnęłam się do niego i podałam mu kubek z kawą.

- Życie mi ratujesz.

- Ktoś musi.

Też zrobiłam sobie kawę i usiadłam na kanapie obok Nowego. Siedzieliśmy w milczeniu i piliśmy napój energii. Dobrze się z nim milczało.

- Dzieciaki wstajemy bo wezwanie mamy.- Zakomunikował Góra.

- No dawaj Mściwój, wstajemy.

                                           ***

Pacjent z hipoglikemią. Odwieźliśmy go na SOR i wróciliśmy do bazy. Opadłam na kanapę razem z Gabrysiem. Byliśmy zmęczeni po tym wezwaniu bo pacjent był dość niespokojny...

- Chce do domu.- Nowy strasznie mi maurdził. Gorzej od dziecka, którym się kiedyś zajmowałam.

- Nowak, a co ty trzy lata masz, że tak narzekasz?- Zapytałam.

- Ha ha bardzo śmieszne.- Przewrócił oczami.

Siedzieliśmy już tak bezczynnie kilka minut gdy nagle tablet zawibrował, a Fafik znów wezwał na wezwanie.

- Ruchy bo pacjent czeka.

- No już Doktorro, niech się pan tak nie denerwuje.

Nowy i ja zderzyliśmy się w drzwiach jak dziś rano. Odskoczyłam, a on mnie przepuścił i popiegliśmy do karetki.

- Wreszcie! Nowy, Britney wsiadać i jedziemy podejrzenie hipotensji.

Po kilku minutach nareszcie dojechaliśmy. Kwiatowa 14a mieszkania 8. Wzięliśmy torby i udaliśmy się klatki, a gdy już w niej byliśmy musieliśmy wejść na pierwsze piętro więc nie trzeba było męczyć się z wnoszeniem tego wszystkiego jakoś bardzo wysoko.

Podeszliśmy pod mieszkanie i zapukaliśmy.

- Dzień dobry, jesteśmy z pogotowia ratunkowego to pani nas wzywała?

- Tak, zapraszam.

Weszliśmy do mieszkania i udaliśmy się z kobietą, która zaprowadziła nas do kuchni gdzie siedział straszy mężczyzna.

- Tato, państwo przyjechali cię zbadać.

- Dzień dobry nazywam się Artur Góra jestem lekarzem pogotowia. Co się dzieje?

- Czuję się jakiś senny, głowa mnie boli i mam jakieś zawroty i jeszcze taki szum w uszach. Słaby jestem.

- Dobrze, Britney zmierz panu ciśnienie.

- Robi się. Założę panu to na rękę.

- Saturacja 90, ciśnienie 90/60- Powiedział Nowy.

- Leczy się pan na coś?

- Zdrowy jestem.

- Tak jak myślałem hipotensja. Podajemy midodrynę i zabieramy do szpitala.

- Gdzie go zabieracie?- Zapytała kobieta.

- Szpital w Leśnej Górze.- Odpowiedział Nowy.

                                            ***

Byliśmy już wszyscy w bazie. No prawie wszyscy bo nie było Kuby. Rozmawialiśmy na różne tematy. Śmialiśmy się, żartowaliśmy. Była super atmosfera. Właśnie rozmawiałam z Martyną i Baśką gdy dołączył do nas wszystkich Benio, za nim jakiś facet.

- Cześć wszystkim. Mam dla was wiadomość...

________

Domyślacie się o co może chodzić, kim jest mężczyzna i jaką wiadomość ma Benio dla ratowników?

Do następnego ❤️


Złamać granice przyjaźni Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum