38. Nie przyjemne spotkanie

483 21 5
                                    

Od tamtego koszmaru minął tydzień. Niby był to tylko sen, ale mocno wpłynął na moją psychikę. Codziennie męczyły mnie myśli co by było gdyby to nie był koszmar? Co gdyby któryś z zespołów miałby wypadek taki jak Alek i ja? Co jeśli ktoś... Nie STOP! Nie mogłam dopuszczać do siebie takich złych myśli, więc starałam się tym nie zadręczać i żyć normalnie.

Po godzinie dyżuru dostaliśmy wezwanie do jakiegoś dziecka w przedszkolu. Spadło ze zjeżdżalni i nadal zastanawiam się jak ten dzieciak to zrobił i, że przedszkolanki nie upilnowały go na tyle dobrze żeby nic mu się nie stało. Gdy przyjechaliśmy z chłopcem siedziała jedna z pań, która przykładała mu zimny okład do skroni. Nic takiego mu się nie stało przynajmniej w tamtej chwili. Nie było potrzeby zabierać małego pacjenta do szpitala, ponieważ miał tylko jakieś małe siniaki. Poinformowaliśmy, że gdyby coś się działo trzeba od razu pojechać z nim na SOR. W bazie panowała cisza, której chyba nikt nie miał ochoty przerywać. Basia pisała z Adamem, Nowy tak jak ja nic nie robił, a jedynie spoglądał na mnie, ja na niego. Ten dzień był strasznie ponury i nudny. Nic takiego się nie działo. No właśnie ,,działo" w czasie przeszłym. Dopiero zaczęło się dziać na naszym kolejnym wezwaniu...

Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Był to niezbyt duży blok, wokół którego rozciągał się płot z krzaków.
Weszliśmy po schodach na górę poczym zapukaliśmy do mieszkania. Nikt nie odpowiadał, więc po prostu weszliśmy powoli się rozglądając. Nowak w pewnym momencie zawołał mnie i Alka. Dołączyliśmy do niego, a ja po prostu zamarłam...

- Mama?- Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

- Julka... Córeczko...

- Dobra nic nie mów. Co się stało?

- Du-duszno mi, kręci mi... Się w głowie.- Mówiła, trzymając się za klatkę, która niesymetrycznie się poruszała.

- Proszę pani, czy coś jeszcze pani dolega? Jest pani uczulona na jakieś leki?- Pytał Nowak mierząc parametry.

- Nie-jestem uczu-lona... Boli...

Całe życie odtrącała mnie na bok. Nie pomagała mi i prawie w ogóle się mną nie zajmowała. Czułam do niej nienawiść przez te wszystkie lata bólu i odrzucenia jakie mi sprawiła. Teraz moja złość nie wchodziła w grę. Stan mojej matki się pogarszał, a my nie wiedzieliśmy co robić. Nadal czułam do niej te złe emocje, ale była moją mamą i kochałam ją niezależnie od tego jaka była.

Po czasie zauważyliśmy, że mama strasznie pobladła i zaczęła się pocić. Próbowaliśmy połączyć fakty. Duszności, zawroty głowy, ból w klatce, blada skóra, pot... WSTRZĄS KARDIOGENNY I MOŻLIWA WADA ZASTAWKI SERCA! Musieliśmy natychmiast zawieźć ją do szpitala bo inaczej...

                                                 ***

Po dyżurze poszłam odwiedzić mamę i porozmawiać z lekarzem prowadzącym. Weszłam do sali w której był dr. Wilczewski i monitorował jej stan.

- Dobry wieczór, co z mamą?- Spytałam spoglądając na matkę i co jakiś czas na chirurga.

- Niedomykalność zastawki aortalnej. Jutro przeprowadzę zabieg wymiany uszkodzonej zastawki na sztuczną.- Oznajmił.- Miała sporo szczęścia, że przyjechaliście na czas.- Dopowiedział jeszcze i wyszedł.

Usiadłam na taborecie obok jej łóżka i po prostu na nią patrzyłam. Nie byłyśmy blisko, ale bałam się o nią. Nadal była moją najbliższą rodziną i nie chciałam jej stracić. Chciałam złapać ją za rękę, ale nie umiałam. Coś mnie blokowało... Nie dałam rady i po prostu wybiegłam z płaczem co niestety zobaczył Nowak. Zauważyłam go kątem oka, a on coś do mnie mówił lecz ja udałam, że tego nie słyszałam.


Złamać granice przyjaźni Where stories live. Discover now