33. Nadzieja

204 22 8
                                    

Zwykłe „przepraszam" z jego ust było wystarczające.. Ze względu na to, że Mikey nie przepraszał. A jeśli już to robił, to naprawdę szczerze.

~•••~•••~•••~•••~•••~•••~•••~

Atmosfery tego wieczoru nie można było nazwać napięta. Nie była to także niezręczna cisza w której mogli poczuć się nieswojo, było to coś gorszego.. Niezręczność była czymś o czym mogli tylko pomarzyć. Był to strach który zaczął się rozrastać i zakorzeniać. Zaciskał się na ich krtani blokując dostęp do powietrza, chociaż było to tylko puste wyobrażenie, gdyż chaos istniał jedynie w ich głowie. Cisza w której trwali była w tym przypadku najgłośniejszym wrzaskiem o pomoc. Jednak nawet pomoc nie przychodziła tego wieczoru, gdyż tym razem mogli liczyć tylko na samych siebie. Słowa wsparcia nie miały prawa zadziałać tak dobrze, jak przeprosiny Mikeya. Nie było w nich ratunku. Każdy zatracał się we własnych myślach lecz jedynie te Miku, można było nazwać zdrowymi. Gdyż jedynie one szły w dobrym kierunku. W pełni świadoma oczekiwała konsekwencji, które Chifuyu miał ponieść. Nie zamierzała jednak przyglądać się bezczynnie i czekać aż policja stanie przed ich drzwiami. Z zamkniętymi dla skupienia oczami starała się wyszczególnić najlepszych prawników, których poznała, aby wybrać jednego, który będzie w stanie najlepiej wpłynąć na sprawę. Branża w której się obracała nakładała duży nacisk na kwestie prawne, więc sama również miała dużo zaufanych ludzi. Jednak w tym, jak i w każdych innych przypadkach wybór zawsze padał na jedna osobę. Nie mowa była tylko o jego doświadczeniu ale także o sympatii jaka darzyła ją Miku. Nie musiała wiec zastanawiać się zbyt długo aby chwycić telefon i wysłać krótka, ale treściwa wiadomość na dany numer. Wpatrywała się tępo w telefon oczekując jakiejkolwiek reakcji, na która nie musiała długo czekać. Zniecieprliwienie nigdy nie było czymś co towarzyszyło kontaktom Miku z tą osobą, a fakt ze jej telefon zaczął dzwonić tylko to udowadniało. Nie wysiliła się na wyjaśnienia reszcie, bo ci nawet nie zwrocili uwagi na dzwiek rozchodzący się po pomieszczeniu. Wstała więc nie zwlekając i udała się na górę. Tuż po zamknięciu drzwi błyskawicznie odebrała, a znajome jej westchniecie, podniosło ja na duchu.

— Nie wiem czy chce wiedzieć co tym razem nawywijałaś. — zaczął pobłażliwie, wdychając ponownie. — Jak bardzo będę musiał się wysilić żeby cię z tego wyciągnąć?

— Bardziej niż zwykle, bo tym razem nie chodzi o mnie. — sprecyzowała z powagą, która rzadko towarzyszyła im w rozmowach, aby szybko dać mu do zrozumienia, że tym razem sprawa jest poważna. — Ale o mojego brata.

— Sprawianie problemów macie w genach, czy co z wami nie tak? — mruknął niezadowolony pod nosem mimo to zaraz po tych słowach usłyszała jak ten odkłada telefon. Szybkie kroki po drugiej stronie słuchawki się nasiliły, a nieznaczne skrzypnięcie drzwi od szafy sprawiło, że Miku nie mogła powstrzymać wdzięcznego uśmiechu. — Wyślij adres, zrób kawę i opisz mi wszystko co uważasz za niezbędne. — zażądał pośpiesznie. — Będę jak najszybciej.

Nie dane jej było odpowiedzieć, bo mężczyzna rozłączył się w pośpiechu. Ona również nie miała czasu do stracenia, więc szybko zabrała się za streszczenie mu okoliczności nie koniecznie starając się ubrać to delikatnie w słowa. Wiedziała że postawienie sytuacji bez żadnych niejasności w tym wypadku wyjdzie im na dobre.

~•••~•••~•••~

Miku stojac przy ekspresie do kawy nie myślała o niczym, przytupywała noga do nieznanego nawet przez nią rytmu i obserwowała pare która unosiła się ku gorze. Nie była to niepewność, ale wyczekiwanie. Wyczekiwanie na osobę która miała nakreślić szanse na dalsze normalne życie jej brata. Jego słowa zawsze się sprawdzały, wiec sama czuła się, jakby wyrok miał paść już za chwile. I dzwonek do drzwi tylko go przypieczętował. Chwyciła wiec kubek udając się do salonu i postawiła go na blacie zwracając się w ich stronę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 16, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

just trust me ~ torafuyuWhere stories live. Discover now