7. Robisz to specjalnie.

464 50 95
                                    

- Pocałuj mnie Chifuyu. - mruknął zalotnie kładąc nacisk na jego imię i zbliżył się do niego nieznacznie, patrząc intensywnie w jego oczy.

~•••~•••~•••~•••~•••~•••~•••~

Kiedy twarz Kazutory znalazła się tuż koło niego, miał wrażenie, że zapomniał jak powinno się oddychać. Podniósł swoje spojrzenie patrząc mu w oczy, a uczucie jakby serce miało wyskoczyć mu z piersi, nasiliło się kiedy nic nie wskazywało na to, że sobie z niego żartuje.

Nie był pewny niczego. Oprócz tego, że tego chciał. Chciał tego od początku, jednak kiedy w końcu miał do tego okazje czuł się przytłoczony słowami które zawisły w powietrzu. Nie wiedział czy powinien. Kłócił się z własnymi myślami, jednak słowa Tory krążyły w jego głowie na tyle, żeby przysunąć się do niego niepewnie i ostrożnie musnąć jego wargi.

- Nie wstydź się tak. - szepnął jednocześnie wplatając mu dłoń we włosy i pomału przyciągnął go bliżej siebie. - Przecież nie gryzę. - dodał przejmując całkowitą kontrole nad ich pocałunkiem i jak na przekór przegryzł jego wargę.

Przyjemne ciepło oblało ciało Chifuyu, pomału odciągając jego niepewność na bok. Wyraźnie czuł jak działa na niego chłopak, ale nie potrafił się temu sprzeciwić. Jednak w momencie w którym odruchowo zarzucił mu ręce za szyje przyciągając go bliżej, jego myśli zaczęły odbiegać w niewłaściwa stronę, a on opamiętał się odrywając się od niego jak poparzony.

- Ja.. Ten no.. Yy.. Zakład.. - mieszał się we własnych słowach stojąc ze spuszczoną głową, aż do momentu w którym palce Kazutory podnosiły jego podbródek.

- Jeszcze raz. - szepnął przenosząc wzrok z jego ust na oczy i kładąc dłonie na jego tali wolno przyciągnął go na swoje kolana.

Zanim Chifuyu zorientował się, że siedzi okrakiem na jego kolanach, ten złapał go za pośladki przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Zakłopotany schował głowę w zagłębienie jego szyi, chcąc uniknąć palącego go spojrzenia.

- Przestań Tora. - powiedział to tak błagalnie jakby conajmniej miał ochotę zapaść się pod ziemie.

- Pocałuj mnie jeszcze raz. - mruknął wprost do jego ucha, a dreszcz przebiegł po ciele Chifuyu, kiedy poczuł jak chłopak przegryza jego płatek.

- Ale.. - zaczął odsuwając się nieznacznie, ale po chwili czuł już tylko usta Tory na swoich.

Nie dał rady dłużej kłócić się sam ze sobą, kiedy poczuł jak chłopak pogłębia pocałunek i wsuwa język do jego ust, a zimne dłonie zaczynaja błądzić po jego klatce piersiowej.

W momencie, w którym zarzucił swoje ręce na szyje Kazutory, uświadomił sobie, że nie ma już jak uciec przed uczuciem narastającym w jego sercu. I mimo, że wypierał je od samego początku, aktualna sytuacja jasno pokazała mu czego tak ja prawdę chce. Nie przyjaźni. Jego.

Nie potrafił rozszyfrować jego myśli. Nie wiedział czemu tak na prawdę kazał mu się pocałować. Od samego początku był dla niego zagadką, której nie potrafił rozgryźć.

Obojgu pomału zaczynało brakować tchu, ale dopiero dźwięk przychodzącego połączenia był w stanie ich od siebie oderwać. Patrzyli sobie w oczy nie odzywając się ani słowem, a ich niestabilne oddechy odbijały się echem po pomieszczeniu. Dopiero po chwili dłoń Kazutory przejechała po udzie bruneta i wyciągając telefon z jego kieszeni, rozłączył się rzucając go na łóżko.

Chcąc zdążyć złapać telefon poruszył się nieznacznie na jego kolanach, niechcący się o niego ocierając. Chłopak gwałtownie wciągnął powietrze, co nie umknęło uwadze Chifuyu, tak jak to, że tęczówki chłopaka pociemniały jeszcze bardziej.

just trust me ~ torafuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz