8. To nie agencja towarzyska.

451 46 104
                                    

Oficjalnie. Otaczają go sami idioci.

~•••~•••~•••~•••~•••~•••~•••~

Chifuyu uchylił nieznacznie powieki, a promienie słońca przedostające się przez luki w roletach boleśnie poraziły go w oczy. Przymrużył je i na ślepo podążył ręką w stronę irytującego dźwięku wydostającego się z jego telefonu.

- Halo? - szepnął cicho nie patrząc nawet kto dzwoni i położył się z powrotem w wygodnej pozycji.

- Obudziłem cię? - spytał rozbawiony słysząc jego zaspany głos.

- Nie, coś ty. - mruknął tylko znów przysypiając.

- Słychać. - zaśmiał się nieznacznie. - No ale trudno, powinieneś się cieszyć, że mój głos jest pierwszym co słyszysz.

- Cieszę. - odparł bez namysłu.

- Zdecydowanie nie kontaktujesz, skoro mówisz coś takiego. - mruknął pewnie, a on natychmiastowo się ocknął, podnosząc się do siadu, kiedy zdał sobie sprawę z tego co powiedział.

- Co? Nie. To był sarkazm. - odparł nieco zbyt nerwowo.

- Szkoda. - stwierdził rozbawiony. - Jak tam przemeblowania twojego współlokatora? Kiedy mogę je zobaczyć?

- Nawet mnie nie denerwuj. - przeciągnął zrezygnowany. - Kwiatek w kiblu, telewizor w kuchni i boję się, że coś przegapiłem.

- Japierdole, zdecydowanie muszę się z nim kiedyś napić. - oznajmił zanosząc się śmiechem.

- Bardzo zabawne. Nie ma mowy, że cię z nim poznam. Dwóch idiotów na raz nie jest czymś o czym marzę. - mruknął zirytowany, przypominając sobie jedną zasadniczą rzecz. - I od kiedy ty niby możesz pić, skoro bierzesz leki?

- Nie mogę, ale za tego kwiatka zrobił bym dla niego wyjątek. - odparł zadowolony.

- Niedoczekanie. - mruknął zły. - Lepiej powiedz mi co było takie ważne, że postanowiłeś mnie obudzić? - spytał luźno, gdy nagle usłyszał dźwięk wiadomości.

- Słyszę, że nie tylko ja miałem plany cię obudzić. Kto się do ciebie dobija? - zapytał po chwili zaciekawiony słysząc, że powiadomienia wcale nie ustają.

Chifuyu przełączył połączenie na głośnomówiący i otworzył pasek powiadomień, widząc kilka wiadomości. Westchnął ciężko zdając sobie sprawę, że chłopak chyba wcale nie zamierzał tak łatwo odpuścić.

- Sanzu. - odparł ciężko. - Ciekawe czego tym razem chce.

- Ciekawe czego nie zablokowałeś jego numeru. - odparł z wyrzutem starając się odwzorować jego ton, na co brunet zamilkł.

Sam nie był w stanie powiedzieć dlaczego. Po prostu nie potrafił tego zrobić, po tym wszystkim co Sanzu dla niego robił. W końcu się przyjaźnili. Był mu kiedyś zbyt bliski, żeby mógł traktować go jak powietrze, mimo tego wiedział, że powinien, bo nadal byłby w stanie nim manipulować.

Kazutora westchnął zirytowany jego milczeniem i chcąc jak najszybciej zakończyć tą farsę odezwał się mimo wszystko.

just trust me ~ torafuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz