26. Przeproś.

272 31 12
                                    

Zostało mu tylko wsłuchiwać się w stabilny oddech śpiącego Chifuyu i gładząc jego dłoń liczyć, że nikt mu tego nie odbierze.

~•••~•••~•••~•••~•••~•••~•••~

Chifuyu wygramolił się z łóżka owijając się kocem. Zmęczony przetarł oczy spoglądając na zegar, który brutalnie wskazywał mu na to, że jeśli się nie pośpieszy, znów spóźni się do szkoły. Westchnął przeciągłe idąc zirytowany na dół z zamiarem ponarzekania Kazutorze, że go nie obudził.. Ale kiedy jego wzrok padł na chłopaka, który opierał się o blat, chowajac twarz w dłoniach, coś od razu go tknęło. Usiadł koło niego na krześle opierając głowę o jego ramie.

– Nie wyspałeś się? – spytał łagodnie, na co ten wzdrygnął się nieznacznie.

– Wyspałem. – wyprostował się dla niepoznaki i uśmiechając się, złożył krótki pocałunek na ustach Chifuyu.

Jednak ten od razu zauważył, że to kłamstwo. Dokładnie widział cienie pod jego oczami, co nieznacznie go zabolało. Widział, że coś dręczy go od wczoraj, ale nie miał pojęcia co takiego i jak wyciągnąć od niego prawdę. Wcale nie zamierzał grać głupiego, ale póki co tylko to przyszło mu do głowy. Chciał dać mu czas, zanim spróbuje jakoś zainterweniować, więc pogładził go tylko delikatnie po policzku odwzajemniając uśmiech.

– Jadłeś śniadanie? – zapytał pomimo, że dokładnie znał odpowiedz na to pytanie.

– Nie jestem głodny.

I może była by to wystarczająca wymówka, ale Chifuyu wiedział, że to nie to. Może gdyby znał go krócej wzruszył by ramionami i nie nalegał.. Rzecz w tym, że Kazutora nie należał do osób, które zajadają problemy, a wręcz przeciwnie.. Chifuyu jakby nigdy nic wstał z krzesła ruszając do kuchni, a Kazutora, mimo że ze zmęczenia ledwo trzymał się na nogach, poszedł za nim.

– Miku i Mikey nadal śpią? – niezbyt go to obchodziło, ale chciał nieco go zagadać.

– Miku wyszła z Senju na zakupy..

– Tak wcześnie?! – przerwał niedowierzając.

– Też tak zareagowałem.. Z tą różnica, że mnie zwyzywały od idiotów. – wzdrygnął się na samą myśl o ich paplaninie na temat wyprzedaży.

– Ciesz się, że cię tam nie wyciągnęły. Jak kiedyś poszedłem z Miku, to miałem wrażenie, że wyjdę z tamtąd martwy. – przeżywał gestykulując. – Dwa dni miałem zakwasy!

– Ze mnie Senju kiedyś zrobiła tragarza. – westchnął męczeńsko. – Uwierz mi.. Nie chciałem wiedzieć czym różni się bordowy od burgundowego.

– Przeraża mnie sam fakt, że umiesz to wymówić. – zaśmiał się nalewając wody do czajnika. – Mikey poszedł z nimi?

– Miku przekupiła go słodyczami. – przewrócił oczami. – No i stwierdził, że wszystko jest lepsze od pójścia na lekcje.

– Szybko zmieni zdanie. – prychnął rozbawiony praktycznie wywracając się na kocu, na który nadepnął.

– Ściąg to, bo się zabijesz. – pokręcił zrezygnowany głową. – Czemu łazisz w tym kocu skoro jest cholernie gorąco?

– Taki nawyk. – mruknął naburmuszony. – Rano zawsze mi zimno.

– Przyniosę ci bluzę. – zaproponował i nie czekając na opowiedź ruszył na górę.

Ciężko było mu zachowywać się jak gdyby nigdy nic, zważając na to, że Chifuyu od rana skanował go wzrokiem, co nie umknęło jego uwadze. Było mu głupio go okłamywać.. Szczególnie w takiej sprawie, ale co innego mógł zrobić? Nie chciał żeby brunet musiał przechodzić to na nowo, skoro dopiero co się z tym pogodził. Kazutora już mniej więcej ułożył sobie wszystko co chciał zrobić. Musiał tylko znaleźć odpowiedni moment i przede wszystkim.. Adres.. Liczył się czas, więc miał zamiar wyciągnąć go od Chifuyu dziś. Nie wiedział tylko jak zrobić to na tyle dyskretnie, żeby niczego się nie domyślił.

just trust me ~ torafuyuWhere stories live. Discover now