Tymczasem teraz wyraźnie ponownie odczuwałem obecność mojego starego przyjaciela. Zacisnąłem szczękę, witając się serdecznie z bólem i przyzwyczajając na powrót ciało do jego obecności. Musiałem szybko ocenić swoje położenie, a także przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia, które mogłyby rzucić jakieś światło na obecną sytuację.

Poczułem nieprzyjemne odrętwienie. Nie otwierając oczu, zmusiłem ciało do ruchu. Ból promieniował z ramion oraz nadgarstków, które bez cienia wątpliwości zostały starannie skrępowane. Nie czułem, bym siedział bądź klęczał, a moje odrętwiałe ciało praktycznie wisiało. Uchyliłem nieznacznie powieki, minimalnie przechylając głowę. Brudna, kamienna posadzka przywitała moje oczy. Uniosłem głowę wyżej, dostrzegając zalewający otoczenie mrok. Szczęśliwie mój oprawca nie znał moich zdolności, co w pewien sposób dawało mi przewagę.

Widziałem w ciemnościach, a nawet największe mroki nie stanowiły dla mnie przeszkody nie do przeskoczenia. Jednocześnie spowijający mnie mrok mógł okazać się przydatnym, zwłaszcza kiedy zależało na pozostaniu niewidocznym. Szybkim omieceniem okolicy zrozumiałem, gdzie przebywałem. Cela. Ciemny i śmierdzący stęchlizną loch. Dostrzegając kątem oka ruch, zwróciłem spojrzenie w bok, dostrzegając przebiegającego pod murem szczura. Jedno z nielicznych zwierząt zdolnych do życia w każdych warunkach i niemal na każdej zamieszkałej planecie, lecz ciemnozielone futro przypomniało mi, na której dokładnie się znajdowałem.

Quintar. Koronacja Sabiana. Kolacja. Myśli zaczęły krążyć w głowie, przywołując wspomnienia, które z kolei wywoływały kolejny szereg myśli. Błędne, niekończące się koło. Przed oczami stanął mi obraz przemawiającej królowej Saradriali. Jęknąłem, przymykając oczy i przywołując w pamięci jej słowa. A może lepszą opcją byłoby choćby tylko na krótko pozostawić na Quintarze Tiris? Zamroczony umysł nie skojarzył od razu, odtwarzając strzępki ponownie. Lepsza opcja... pozostawić... Quintar... Tiris.

Szarpnąłem gwałtownie rękoma, wprawiając w ruch olbrzymie łańcuchy skuwające moje nadgarstki. Kurwa, zakląłem w myślach, Tiris. Ból znałem doskonale, ale panika zalewająca całe moje wnętrze stanowiła swoistą nowość. Puls przyśpieszył gwałtownie, niemal rozdzierając od środka stwardniałe ciało i zwielokrotniając odczuwane boleści. Oddech nie odstępował pulsu na krok, zawzięcie się z nim zrównując, przez co niemalże sapałem z wściekłości, nie przestając szarpać. Nic nie miało wartości, jeśli moja Tiris przepadła. Niestety łańcuchy nie pękły, raniąc moje nadgarstki. Kurwa, z czego oni je zrobili?

Czasu miałem niewiele, o ile w ogóle. Planu nie posiadałem. Możliwości jego realizacji również. Zostałem sam, w paskudnej, obskurnej norze i w dodatku skutecznie unieruchomiony. Szybko zauważyłem, że kostki również obejmowały potężne kajdany mocowane łańcuchem do pobliskiej ściany. Moja Tiris była nie wiadomo gdzie ani w jakim stanie. Przysiągłem sobie, że jeśli została skrzywdzona, rozerwę na strzępy każdego jej oprawcę, ale zanim zabiję, każdy skurwysyn będzie błagał o litość, tonąc nie tylko w krwi, ale również we łzach. Krwawych łzach, którymi się udusi.

Usłyszałem kroki. Mój mózg budził się coraz bardziej do życia, chociaż wkurwienie buzujące w krwi przeszkadzało w realnej ocenie sytuacji. Potwierdzał to fakt, że dopiero teraz przez myśl przemknęła moja siostra i Claudia. Je również miałem chronić, tymczasem tkwiłem tutaj. Opuściłem głowę, kiedy korytarz przed celą rozświetliło migoczące światło pochodni. Odgłos kroków dobiegał coraz wyraźniej moich uszu, lecz nie unosiłem głowy, mając również przymknięte powieki. Niech zmierzający tutaj gnój sądzi, że jeszcze nie oprzytomniałem.

Dźwięk otwieranego zamka. Kolejny zamek zaklikał cicho, a po nim następny. Zamknięto mnie na trzy spusty, jakby w obawie, że jednak łańcuchy nie wystarczą. Tak jakby wtedy odgradzające mnie od reszty świata kraty miały w czymkolwiek pomóc. Odgłos kroków. Wolnych, lecz nie ciężkich. Wiedziałem, że ktoś został na zewnątrz, podczas gdy ktoś inny wszedł do środka. Podszedł powoli ku mnie i przystanął w niewielkiej odległości. Sabian.

Sięgając Gwiazd. Megan. TOM I [ZAKOŃCZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora