Rozdział 21

774 24 1
                                    

Usłyszałam jak coś pukło. Ktoś przewrócił kosz na śmieci.
Czarny duży wilk, z kłami na wieszku szedł w naszym kierunku.

Byłam przerażona.

Chłopaki nadal stali przed nami, pełni gotowości by zaatakować Alfę.
~ Odejdźcie. Daj cie mi ją. - usłyszałam głos, a za chwilę ich całą rozmowę.
~ To ty odejdź. Wiem że nie chcesz zrobić jej krzywdy. - odpowiedział Nick, po chwili gdy nie było reakcji dodał - Ona jest Luną musimy jej bronić nawet przed tobą.
~ Jeśli wam życie miłe, lepiej mnie słuchajcie. Cierpliwość mi się kończy. - byłam przerażona co pełnia z nim zrobiła.
- Victor, proszę o pamiętaj się. Jesteś silny, jesteś Alfą. Poradzisz sobie z tym. - powiedziała Patty.
~ Dobrze powiedziałaś, jestem Alfą a wy musicie się mnie słuchać. Macie mi ją dać. Już! Chce ją teraz! - warknął na nich.

Chłopaki ustawili się do pozycji bojowej. Vic również przygotował się do skoku.
Chwilę później rzucił się na Nicka i Andy'ego, a ja krzykłam z przerażenia.
- An uciekaj, trzymaj na wieszku broń. - powiedziała Patty i po chwili zmieniła się w wilka.

Ja uciekłam do środka, broń trzymałam tak by jej nie było widać. Próbowałam znaleźć kogoś znajomego, ale jak na złość nikogo nie było.
Pomyślałam, że nie odważy się tu przyjść wśród ludzi. Postanowiłam zostać w środku. Psikłam się jeszcze tymi specjalnymi perfumami. Usiadłam przy barze i bacznie się rozglądałam.

Ktoś od tyłu mnie puknął w ramię. Przestraszyłam się, że to on, ale to był ktoś gorszy. Zapomniałam, że nie jestem dziś tylko celem Vica.
- Logan. - powiedziałam sama do siebie.
- Co tutaj robisz sama? Zostawili Cię? - spytał z kpiną.
- Nie, ratują kogoś. - powiedziałam stanowczo, a on się zaśmiał.
- Chodź ze mną po dobroci. Nie zrobię Ci krzywdy, obiecuje.
- Nie ufam Ci. Zostaw mnie. - pomyślałam Patty Logan tu jest. Nie sądziłam, że to usłyszy i raczej nie usłyszała bo nikt nie przybiegł.

Wstał i pociągnął mnie za sobą. Nie mogłam użyć broni, bo ludzie tu byli. Musiałam iść za nim. Wyprowadził mnie przez główne wyjście i kazał wsiąść do auta.
- Nigdzie z tobą nie jadę. - powiedziałam i wyrwałam mu się.
- Jedziesz. Wsiadaj i mnie nie denerwuj. - podszedł bliżej, złapał za nadgarstek i rzucił na aswald - Chciałem żeby nasz kochany Vic widział to na własne oczy co zrobię z tobą ale trudno.
Byliśmy z tyłu parkingu, zmienił się w wilka, bo i tak nikt by nie zauważył.
Serce pulsowało mi tak szybko.
- Proszę nie rób mi krzywdy. - powiedziałam błagalnie.
Był tak silny, że w momencie położył mnie na ziemi i stał nade mną z zębami na wieszku. Próbowałam wyciągnąć broń, by do niego strzelić, ale jego ciężka łapa skutecznie mi to uniemożliwiła.

Zawył i wpił mi kły w rękę.

Bliskość Alfy✔️Where stories live. Discover now