Rozdział 24

774 24 0
                                    

Ron pokazał mi kilka łatwych i przydatnych ruchów.
Przeszliśmy na wyższy poziom nauki.
- Dobrze Luno. Teraz trochę trudniejsza rzecz. - powiedział - Masz jeszcze siłę?
- No jasne. - uśmiechnęłam się.
- No to jedziemy z tym koksem.
Kazał mi siebie zaatakować, tak też zrobiłam. W tedy złapał mnie za nadgarstek zdrowej ręki, wygiął mi na plecy, zrobił hak i upadłam na ziemię.
- Au! - zawołałam.
- Przepraszam. - usłyszałam z jego ust.
- Ok, w porządku. Nic się nie stało. - powiedziałam, choć ta ugryziona ręka bolała i zaczęła pulsować.
- Starczy na dziś. Nie chcę by Alfa zrobił mi krzywdę bo tobie się coś stało. - pod mi rękę bym wstała - Bardzo boli?
- Nie. Naprawdę, jest dobrze. - usłyszeliśmy jak ktoś woła, że Alfa się zbliża.
Poszliśmy do środka i czekaliśmy, aż przybędzie. Poczułam, że się zbliża, jak wczoraj. Mam nadzieję, że z nim wszystko w porządku.

Po kilku minutach przybiegł, był w postaci mojego czarnego wilka. Spojrzał się na mnie w pierwszej kolejności.
Nick stanął przede mną razem, z Patty. Nie wiedziałam co się dzieje w pierwszej chwili.
- An, idź do budynku. - powiedziała moja przyjaciółka.
- Co się dzieje? - spytałam, ona szeptem spytała.
- Dni płodne Ci się jeszcze nie skończyły, prawda? - o kurcze, zapomniałam, że to na niego działa.
- Nie. - Ron poszedł ze mną, a oni musieli ogarnąć Vika.

Gdy weszliśmy do środka usłyszeliśmy wycie. To był On.
- Co się dzieje? - spytałam.
- Vic szaleje nadal, ale tylko przy tobie. Z tego co słyszę to jeszcze przez jakieś dwa trzy dni nie może się do ciebie zbliżyć. - powiedział.
- Nawet wiem dlaczego. - było to stwierdzenie, ale bardziej do siebie je skierowałam.
- Nie będę wnikać, wiem że muszę cię strzec przed nim do chwili gdy się w końcu opamięta.
- Co będzie ze stadem? Jeśli Alfy tu nie będzie?
- Patty jako Beta obejmie watahę na ten czas. - nawet nie pomyślałam, że ona może być zastępcą, choć to oczywiste w sumie - Odszedł.
- Gdzie? - spytałam przejęta.
- Nie wiem, nie powiedział. - wyszłam na zewnątrz. Nie było go.
- Patty, gdzie on jest? - spytałam jej, może ona wie.
- Powiedział tylko że wróci za dwa dni, bo nie chce zrobić Ci krzywdy. - odpowiedziała.
- Przejmiesz stado na ten czas?
- Tak. - oznajmiła - Nie martw się, to nie twoja wina, że musiał iść.
- Już za nim tęsknię. Jak bym była już oznaczona nie trzeba było by się tak czaić. - powiedziałam i odwróciłam się po czym cichszym tonem dodałam - Najlepiej jak bym była wilkołakiem.
- Słyszałam. - Patty nie chciała tego, ale nie wiem dlaczego.
Poszłam do pokoju i zaczęłam rozmyślać.

Bliskość Alfy✔️Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ