Rozdział 18

790 24 0
                                    

Obudziłam się, chyba był już wieczór. Gdy rozejrzałam się Patty siedziała na krześle przy biurku.
- Hej.
- Cześć śpiąca królewno.
- Długo tutaj jesteś? - spytałam.
- Od kilkunastu minut. Nie chciałam cię budzić. Lepiej się czujesz?
- Trochę lepiej.
- To dobrze. Vik pisze co chwilę i pyta się co u ciebie i czy wszystko dobrze.
- Jest nadopiekuńczy. Trochę mnie to wkurza. - powiedziałam.
- Musi być opiekuńczy. Wataha musi wiedzieć że troszczy się o wszystkich.
- No tak. Jest Alfą. - spojrzała znów w telefon.
- Powiedziałam mu, że nie mam czasu już z nim pisać. - oznajmiła.
- Patty? - spojrzała się na mnie - Ile zostało do pełni?
- Tak na oko to jakieś piętnaście dni. - przeliczyłam sobie mój kalendarzyk.
- O nie - powiedziałam na głos.
- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Będziemy cie chronić.
- Nie o to chodzi. Ja będę miała dni płodne. - Pat spojrzała zaskoczona.
- Może być gorzej niż myślimy. - powiedziała - Gdy Luna ma dni płodne Alfa szaleje. A tutaj będzie jeszcze pełnia. Ana musisz wyjechać gdzieś na ten czas. Nie możesz tu zostać w okolicy. On Cie znajdzie choć byś nie wiadomo jak bardzo zamaskowała swój zapach i będzie niepoczytalny.
Teraz to i ja się poważnie przestraszyłam.
- Gdzie mam uciec? Pomożesz mi?
- Zrobię wszystko co w mojej mocy. Obiecuje.
Siedziałyśmy i zastanawiałyśmy się co mamy zrobić, co ja mam zrobić. Nie chciałam by Vik wpadł w jeszcze większy amok. Tylko jak to zrobić by dziadki się nie skapły o co chodzi.
Tyle myśli i pytań na raz, aż zaczęła mnie boleć głowa.
Usiadłam na łóżku i próbowałam sobie ułożyć wszystko w głowie.
- Jak daleko musiałabym wyjechać by mnie nie znalazł po zapachu? - spytałam.
- Minimum sto kilometrów. - otworzyłam szerogo oczy.
- To strasznie daleko. - powiedziałam.
- Wiem, ale wpływa na to wiele czynników. - powiedziała i wstała - Muszę porozmawiać z bratem. Odezwę się później.
- Ok.
Czekał mnie ciężki czas. Bałam się, oczywiście, ale wiedziałam, że muszę dać radę. Miałam nadzieję że Vik będzie na tyle silny by zapanować nad rządzą, która będzie w nim.

Teraz musiałam pomyśleć gdzie mogła bym się ukryć przed nim.
Dom mamy?
Nie, po pierwsze zna go, po drugie jest za blisko.
Musiałam wyjechać poza stan. Może Patty pojechała by ze mną. Nie chcę być sama.

Wyjrzałam przez okno, było już dość ciemno. Na niebie było widać, że księżyc zaokrągla się na pełnię.
- Co robić? Gdzie mam się podziać.
Zaczęłam dumać nad tym wszystkim. Tyle myśli na minutę, tyle nie wiadomych.
Boję się.

Bliskość Alfy✔️Where stories live. Discover now