Rozdział 16

866 26 0
                                    

Kocham Cię Viktorze.
Powiedziałam w myślach bo myślałam że już po mnie.

Poczułam powiem wiatru, coś zrzuciło ze mnie tą bestie.
Vik i Logan zaczęli walczyć.
Mój kochany był większy ale i tak się o niego bałam.
Zaczęłam robić kroki w tył, w pewnym momencie poprostu uciekłam za drzewo. Nie chciałam na to patrzeć.
Usłyszałam wycie wilka, bałam się. Cholernie się bałam, że coś się stało Viko. Wychyliłam się i zobaczyłam jak tamten zły leży pod moim czarnym wilkiem.
Kamień z serca. Spojrzał się na mnie, ale nim zdążyłam co kolwiek powiedzieć, chwilę nieuwagi wykorzystał Logan i położył Alfę pod sobą. Ugryzł go. Serce nie mal wyskoczyło mi z piersi gdy usłyszałam jak Vik zawył z bólu.
Znalazłam kamienie i rzucałam w wilka by odczepił się od mojego ukochanego. Niestety tylko rozłościłam go. Ruszył na mnie, a ja zaczęłam uciekać. Przede mną wyskoczyła ruda wielka Patty. Zaatakowała Logana, wiedziałam że nie ma z nim żadnych szans sama. Na szczęście po chwili przybyli inni. Dwóch zaczęło mnie osłaniać.
Widziałam jak przeganiają szarego wilka. Vik porządnie na niego warknął i tamten uciekł.
Wszyscy spojrzeli się na siebie, kiwneli łbami i poszli.
Podszedł do mnie Victor, kulał.
~ Nic ci nie zrobił?
- Nie. Wszystko gra. Jesteś ranny. - zobaczyłam że leci mu krew - Musimy iść to zszyć.
Nie kłócił się, ruszyliśmy do domu. Tym razem do babci i dziadka, bo było bliżej.

Po kilkunastu dobrych minutach, byliśmy na miejscu. Musiał się przemienić, bo nie chciałam by dziadki skapli się, że jest wilkołakiem.
Był nagi. Mój wzrok nie chcąc powędrował na dół. Przez chwilę patrzyłam się mu po miedzy nogi na to że jest duży. Poczułam, że robi mi się mokro, chyba z podniecenia. Szybko się otrzasłam i poszłam po jakieś ubranie.
Wzięłam roboczą koszule dziadka i jakieś spodnie.
Szybko do niego wróciłam, on się ubrał i weszliśmy po cichu do domu.
Będąc już w moim pokoju, poszukałam igły i nitki by zszyć ranę.
- Co robisz? - spytał.
- Chce Ci to zszyć. - powiedziałam.
- Ale nie ma co zszywać. - odpowiedział dziwnie się uśmiechając.
- Jak nie. - podwinęłam mu rękaw, a tam już nie było rany - Jak?
- Zdolność samoregeneracji. - powiedział i się uśmiechnął po czym wstał i mnie przytulił - Cieszę się, że jesteś. - uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego.
Położyliśmy się na łóżku.
Po krótkiej wymianie zdań gdzie tłumaczył mi jak działa samoregeneracja, włączyliśmy film, był jednym z moich ulubionych i wtuleni w siebie zaczęliśmy oglądać. Ja w między czasie wyjęłam pamiętnik. Licząc że Vic nie będzie patrzył co robię, zaczęłam opisywać dzisiejsze zdarzenie.
Odłożyłam go po kilku minutach i wtuliam się w ciepło które biło od Vico.
Nie wiem kiedy, ale musiałam usnąć bo nie pamiętam co się działo potem.

Bliskość Alfy✔️Where stories live. Discover now