𝐾𝑖𝑙𝑙 𝑚𝑒, 𝑝𝑙𝑒𝑎𝑠𝑒 𝐸𝑝𝑖𝑙𝑜𝑔

150 10 20
                                    

<<< Ostrzeżenia itp to samo co poprzednio 

▪▪▪

Stałam na dachu, przychodzę tu codziennie od trzech lat, czyli od czasu kiedy Jay popełnił samobójstwo.
Nie chciałam wracać do domu rodziców, a tym bardziej do jego domu więc mieszkam razem z Lloydem w klasztorze.
Choć minęło tyle czasu ja nadal nie umiem zebrać się w sobie i zrozumieć co się wydarzyło, najważniejsza osoba w moim życiu robiła takie rzeczy?
Znowu łzy. Nie było jeszcze żadnego dnia żebym nie płakała, tak szczerze nie wiem czy bardziej boli mnie to, jakie okropne rzeczy zrobił Jay czy to, że go niema.

Stałam tam kilka minut, a może godziny, patrzyłam przed siebie, nagle usłyszałam kroki. Nie odwróciłam się bo dobrze wiedziałam do kogo należą, blond włosy chłopak podszedł i zaczął robić dokładnie to samo co ja.
Staliśmy w ciszy, ale nie była to niezręczna cisza, po tym co się stałoprawie z nikim nie rozmawiam a jak już to tylko w ważnej sprawie. Po kilku minutach mój przyjaciel -brat- zaczął mówić, zaskoczyło mnie to ale nie powiem, bardzo tęskniłam za nim. 

-Nie chciałem ci tego wcześniej mówić – jego głos był bardzo niepewny – Bałem się twojej reakcji ale myślę, że dość zwlekałem- zaciekawiły mnie jego słowa lecz nadal patrzyłam w dal nic nie mówiąc.
-On kazał ci przekazać- Nie musiał mówić imienia Jay'a żeby w moich oczach zaczęły się zbierać łzy; ponownie.
- To...to były jego ostatnie słowa więc myślę, że należy...- zaczął mamrotać nieznane mi słowa i coraz bardziej się spinać 

-Lloyd- na dźwięk mojego głosu aż podskoczył, czułam na sobie jego wzrok ale niemiałam zamiaru na niego spojrzeć. 

- Chciał żebyśmy ci przekazali, że... nigdy nie robił tego z własnej woli...- czułam, że łamię mu się głos
-i że, cię bardzo kocha- po tych słowach jeszcze więcej łez pojawiło się pod moimi powiekami, ale z kamienną twarzą nadal patrzyłam w dal.
Zielonooki popatrzył na mnie smutno i odszedł w stronę drabiny. Kiedy usłyszałam trzask drzwi, co oznaczało, że jest w domu zaczęłam szlochać.
Z oczu wypływało mi morze łez, ledwo stałam na nogach, zaczął padać deszcz -myślałam że tylko Kai umie coś podpalić nieświadomie-moje nogi się ugięły i upadłam na kolana.
Mój płacz i krzyk było słychać w całym Ninjago. Czułam jak krztuszę się łzami, a moje ubranie i włosy mokną od deszczu, nie obchodziło mnie to, teraz potrafiłam tylko płakać.
Dlaczego z nim nie porozmawiałam?
Dlaczego nie poszłam wtedy z nimi do więzienia?
Dlaczego pozwoliłam mu zginąć?!
Łzy, więcej łez.
Głośne krzyki, łkanie i wołanie o pomoc.
Dlaczego?

Nagle wstałam, deszcz ustał a zamiast bólu i tęsknoty czułam gniew. W moich oczach szalała złość a w sercu sztorm i chęć zemsty.
Powoli podeszłam do krawędzi budynku i skoczyłam, góra klasztoru była wysoka, dość wysoka aby to zakończyć ale nie miałam zamiaru poddać się bólu, chciałam czegoś więcej.
W ciągu poł sekundy na niebie pojawił się wielki niebieski smok z Mistrzynią wody na grzbiecie i poszybował tak szybko jak jeszcze nigdy w życiu.
Omijałam budynki zygzakiem nie zwracając uwagi na mieszkańców, gdy byłam na miejscu z pośpiechu zniknęłam mojego smok jeszcze w powietrzu i saltem skoczyłam na ziemię.
Stałam przed budynkiem więzienia, podeszłam do strażnika a ten widząc mnie od razu otworzył mi drzwi -kiedyś bywaliśmy tu często- poszłam do strefy dla gorszych przypadków i oglądałam każdą cele po kolei.
Wreszcie znalazłam to czego szukałam.
Zemsta będzie słodka. 

-No proszę, proszę a któż to mnie odwiedził?- powiedział jeszcze nie zdając sobie sprawy z tego co go czeka. 

-Witaj Zack- powiedziałam wchodząc do jego celi.
-Bardzo chciałam cię poznać- z mściwym uśmiechem z za pleców wyciągnęłam swoją włócznię
-Szkoda, że nasze spotkanie musi się już zakończyć -

▪▪▪

Nom taki epilog bo zła Nya to fajny mood

:D

𝒀𝒐𝒖 𝑴𝒆𝒍𝒕 𝑴𝒆○Ninjago One Shots/Drabble✎Kde žijí příběhy. Začni objevovat