SIEDEMDZIESIĄT JEDEN

16 5 0
                                    

URSULA

Weszłam na salę i zobaczyłam, że jest dość sporo ludzi, a więc nie nazwałabym tego imprezą tylko dla przyjaciół, a raczej znajomych. Osób było naprawdę dużo, a ja oczywiście nie wiedziałam jak pan Henry wygląda dlatego ucieszyłam się w duchu kiedy zauważyłam jak ktoś się do mnie kieruje:

- Pan Henry? – spytałam na początek

- Tak, to z panią rozmawiałem

- Ursula, miło mi – przedstawiłam się, bo chyba na to liczył – Mój kolega jest na zewnątrz, ale zaraz do nas dołączy

- Dobrze w takim razie może najpierw się pani czegoś napije

- Niech będzie – wybrałam kieliszek wina – A teraz może przejdźmy do interesów

- Nie woli pani poczekać na kolegę?

- Oczywiście, ale nie wiem kiedy przyjdzie, załatwia ważne sprawy

- W takim razie niech mnie pani znajdzie, kiedy kolega już do nas dołączy, a do tego czasu proszę się bawić

Powiedział i zniknął w tłumie, a ja zostałam sama nie wiedząc co ze sobą mam zrobić. Jeszcze musiałam kłamać o tym co robi Isaac, który nie wiem co odpierdala. Najpierw zaczął prawić mi komplementy, a potem mnie z dupy pocałował. Nie powiem ucieszyłam się, bo może czuje do mnie to co ja do niego, ale z drugiej strony jesteśmy szefami i chyba nie powinniśmy być razem, bo to za dobrze nie wpłynie na interesy. Chociaż mogę być pewna, że nie będzie chciał dla mnie źle, bo będziemy chcieli tego samego. Z przemyśleń wyrwał mnie podchodzący do mnie chłopak, był mniej więcej w moim wieku, może o kilka lat starszy:

- Witam piękną panią – wziął moją dłoń, aby po chwili złożyć na niej pocałunek – Jestem Tomas

- Miło mi poznać, jestem Ursula

- Okropne imię jak dla tak pięknej kobiety – miałam ochotę powiedzieć mu spierdalaj, ale nie wiadomo kim jest więc nie chcę ryzykować

- Mnie się podoba

- Może zechciałabyś zatańczyć?

- Raczej podziękuje, jestem fatalną tancerką – chciałam go zbyć, bo może i jest przystojny, ale pusty jak but, zdecydowanie nie dla mnie

- Ja najlepszym tancerzem też nie jestem, ale co nie co umiem, więc mogę cię nauczyć

- Raczej podziękuje

Odeszłam zostawiając go chyba w niemałym szoku, widać że nie przywykł do tego że ktoś mu odmawia. A ja sądziłam, że Isaac był początkowo irytujący, przy tym chłopaku to był wręcz aniołem. Zdenerwowana nie widząc go nigdzie, postanowiłam wyjść na dwór i siłą go tu zaciągnąć. Rozumiem, że mógł pomyśleć, że mi się nie podoba, ale ja sama nie wiem czy chcę z nim być czy nie, dlatego wolę nie dawać mu złudnej nadziei, tak samo jak mówić coś czego nie jestem pewna. Sądziłam, że jest na tyle profesjonalistą, że będzie umiał na chwile o tym zapomnieć i skupić się na interesach, ale jak widać jednak nie. A co gorsze na dworze też go nie było, a to oznacza że może być wszędzie.

Wkurwiona wróciłam na salę, a tam na szczęście nie czekał na mnie już ten palant. Zauważyłam jak Henry z kimś gada, postanowiłam załatwić interesy póki mam na to jeszcze ochotę. Dopiero podchodząc bliżej zauważyłam, że gadał z chłopakiem, nigdy jeszcze tak się nie cieszyłam, na jego widok. Podeszłam do nich i po chwili usłyszałam:

- O wróciłaś, właśnie mówiłem pan, że poszłaś do toalety

- To prawda, ale wróciłam więc może porozmawiamy o interesach

- Z przyjemnością, ale zróbmy to w nieco spokojniejszym miejscu

Trzydzieści minut później dobiliśmy targu, okazało się, że pan Henry był zdecydowany na zakup, ale chciał obejrzeć auto, zanim je kupi. Nie dziwię się w końcu to poważny wypadek, na szczęście na żywo także auto mu się spodobało. Podpisaliśmy umowę, którą miałam przy sobie, a następnie otrzymałam pieniądze, wszystko poszło po mojej myśli. Zadowolona wraz z chłopakiem opuściłam imprezę, nie chcąc bardziej narzucać się i spędzać czasu w tym jakże wyszukanym towarzystwie.

Zadzwoniłam po taksówkę i chwilę później już nią jechaliśmy do hotelu, na moje nieszczęście nie wszystko szło tak pięknie, ponieważ po już chwili auto się zatrzymało, a my dalej jechać nie mogliśmy. Kierowca za miły też nie był, dlatego zdecydowaliśmy że pójdziemy dalej pieszo, nie było wcale aż tak bardzo daleko do hotelu, chociaż w tych obcasach odczuwałam to jak miliony kilometrów. Na moje nieszczęście między nami dalej była niezręczna cisza, przez co spacer wydawał się być sto razy gorszy. Nasze męki przerwał odgłos ...



*****

I o to rozdział w ramach rekompensaty za brak wczorajszego, a z racji, że mam dzisiaj urodziny to nie pogniewam się jeśli zostawicie tu po sobie gwiazdkę (głos), chociaż do niczego nie namawiam. Dodatkowo powoli zbliżamy się do końca tej książki, która będzie za niecałe dwa tygodnie, dlatego dajcie znać czy chcielibyście ewentualnie jej kontynuację. Życzę wam miłego dnia <3

**Autorka**

Zły momentDove le storie prendono vita. Scoprilo ora