1. Szantaże są karalne.

956 62 82
                                    

~•••~•••~•••~•••~•••~•••~•••~

Budzik chłopaka, jak zawsze zadzwonił wcześniej niż by tego oczekiwał, ale mimo wszystko niechętnie zwlókł się z łóżka. Po zetknięciu się z zimnymi panelami jego ciało przeszył dreszcz, a on niepewnym krokiem podszedł do szafy, wyciągając z niej czarne spodnie i jego ulubiony sweter.

To, że wstał to jedno, ale to, że nadal czuł się nieprzytomny, to drugie.

Leniwie zwrócił wzrok w stronę zegara na ścianie i widząc godzinę w pośpiechu zszedł do kuchni w celu zrobienia sobie kawy, mając nadzieję, że nieco go ożywi. Po wypiciu "śniadania" szybkim ruchem podniósł plecak z podłogi, do którego spakowania zmusił się wczoraj i ruszył w stronę szkoły. Kilkanaście minut później, już nieco spóźniony, wszedł do budynku.

Nigdy nie potrafił wykalkulować ile zajmie mu droga do szkoły, więc za każdym razem przychodził nieco spóźniony. I tak było i tym razem, bo dźwięk jego kroków, niosących się echem po opustoszałych korytarzach, jasno dawały mu do zrozumienia, że dzwonek zadzwonił już kilka minut temu.

Westchnął zmęczony pod nosem i ruszył w stronę klasy. Jak najciszej otworzył drzwi licząc, że wejdzie niezauważony, jednak gdy te zaskrzypiały nieznacznie, zirytowany wzrok nauczycielki zwrócił się w jego stronę, dobitnie krzyżując mu plany.

- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. - powiedział siląc się na bycie uprzejmym i zajął swoje miejsce, które okazało się być nadal wolne.

- To już któryś raz w tym miesiącu Matsuno. Jaką wymówką nas teraz zaszczycisz? - spytała zaintrygowana, nie chcąc odpuścić.

- Moja babcia podejrzewała dziadka o zdradę i kazała mi go śledzić. - wymyślił na poczekaniu, a po klasie rozbrzmiały stłumione śmiechy.

- Wczoraj mówiłeś, że się spóźniłeś, bo twoja babcia umarła. - mruknęła zrezygnowana.

- Cud, widzi pani? Zazdrosne kobiety potrafią być naprawdę przerażające. - odparł z udawanym przerażeniem, a kobieta uśmiechnęła się rozbawiona, kręcąc głową.

Ruchem ręki pokazała na tablice, dając mu do zrozumienia, że ma przepisać notatki i wróciła do prowadzenia lekcji.

Oparł się znudzony na ręce i przeniósł swoje spojrzenie za okno. Już od samej świadomości, że zbliżają się wakacje, robiło mu się gorąco. Szczerze nienawidził upału.

Mimowolnie jego uwagę przykuła grupka znajomych osób przechodzących przez bramę. Miał nadzieję, że akurat dzisiaj nie będzie musiał na nich patrzeć, jednak mimo małego prawdopodobieństwo sądził, że radę ich unikać, było co najmniej nierealne.

Zamknął na chwile oczy, a przynajmniej tak mu się wydawało, bo po kilkunastu minutach spania na ławce, głośny dźwięk dzwonka go obudził. Wstał niechętnie i nadal zaspany, powolnym krokiem ruszył do wyjścia z klasy.

- Jak myślisz, twoi starzy żałują, że cię nie wyskrobali? - usłyszał znajomy głos po wyjściu na korytarz, należący do Kokonoi'a.

Zdał sobie sprawę, że zbytnio się łudził, że chociaż dziś uda mu się uniknąć ich głupich docinek.

- Jakbym miał mniejsze IQ, to ta rozmowa mogła by mi się spodobać. - powiedział na odchodne, chcąc zyskać chodź trochę świętego spokoju i ruszył w stronę schodów.

Nie chciał wdawać się z nimi w niepotrzebne dyskusje, bo zwyczajnie nie miał na to ani siły, ani ochoty. Do teraz nie miał pojęcia o co im chodzi, że tak bardzo się go uczepili. Od praktycznie początku roku, chodzą za nim w trójkę i najwidoczniej rekreacyjnie go obrażają. Takie hobby. Na samym początku ruszało go to w jakimś stopniu, jednak teraz jedynie irytuje, więc stara się to ignorować.

just trust me ~ torafuyuWhere stories live. Discover now