49

1.7K 84 10
                                    

Tovenaar

- Wciąż nie mogę w to uwierzyć. To jakiś obłęd. Moje smoki tak naprawdę są demonami?

Gdy tylko wylądowaliśmy na Texie i Rexie w pałacowym ogrodzie demonów, moje smoki się przemieniły. Sądziłem, że wrócą do swojej dawnej, maleńkiej postaci i znów będą biegać wesoło koło moich nóg i przekomarzać się nawzajem. Miałem więc być prawo w szoku, kiedy gdy wszyscy zeszliśmy z grzbietów smoków, te na moich oczach zaczęły zmieniać się w istoty tak podobne do nas samych.

Echo na szczęście wciąż spała, więc nie widziała tej jakże dziwnej przemiany Texa i Rexa. Olimpio wziął Echo na ręce i zaniósł moją żonę do naszej sypialni. Wiedziałem, że brat odpowiednio zajmie się Echo podczas mojej krótkiej nieobecności, ale niech mnie. 

Gdy ojciec powiedział, że powinienem zaczekać w ogrodzie, nie miałem pojęcia, co miał na myśli. Dopiero po przemianie Texa i Rexa w istoty niemal ludzkie, wszystko stało się jasne. 

Tex przemienił się z dużego, przerażającego smoka w dorównującego mojemu wzrostowi młodego mężczyznę. Miał blond włosy sięgające ramion, a jego oczy były seledynowe. Za plecami Texa machał zielonkawy ogon. Skóra mojego smoka była jasnozielona, a palce rąk zakończone długimi szponami. Tex miał kilka kolczyków w uszach. Uśmiechnął się do mnie z zadowoleniem, prezentując mi swoje lśniąco białe zęby, a także rozdwojony język. Tex miał na ramionach delikatne łuski, a jego skrzydła były ciemnozielone. 

Rex natomiast przeistoczył się w przystojnego mężczyznę o złotych włosach. Miał czerwone oczy, błękitny kolor skóry i podobnie jak Tex, łuski na ramionach. Jego ogon podrygiwał radośnie, a granatowe skrzydła machały za jego plecami, jakby chciały wznieść Rexa gdzieś wysoko.

Obaj mieli coś, co ich łączyło.

Na boku każdego z nich znajdował się wytatuowany różnymi kolorami smok. Na Texie smok ział ogniem, a jego ogon znikał za bokserkami właściciela. Och, czyżbym zapomniał wspomnieć, że obaj mężczyźni byli bez koszulek?

Z kolei smok na boku Rexa miał rozwartą szczękę ukazującą ostre zębiska. Jego ogon wił się wokół brzucha Rexa i niknął gdzieś na plecach.

Nie wiedziałem, co powiedzieć. Tyle razy bawiłem się z Texem i Rexem. Tyle razy spałem z nimi w jednym łóżku. Tak wiele razy pozwalałem im się pocieszać, gdy było mi smutno. Wszystko to po to, aby teraz się dowiedzieć, że one wcale nie były moimi zwierzaczkami domowymi, a tak naprawdę były młodymi mężczyznami o jakże kolorowym wyglądzie?

- Nic nie rozumiem - wyszeptałem tak cicho, że oni nie powinni mnie usłyszeć. Fakt, że nadstawili uszu świadczył jednak o czymś zgoła innym.

Tex zbliżył się do mnie. Uklęknął przede mną na jedno kolano, pochylił pokornie głowę i przyciągnął zaciśniętą w pięść dłoń do serca. 

- Nazywam się Iorwerth, panie - oznajmił głosem tak męskim, że aż zrobiło mi się niedobrze. Nie potrafiłem wyrzucić z głowy z tego, że z nimi spałem. Nie, żebym miał coś przeciwko facetom kochającym innych facetów, ale ja się do nich nie zaliczałem.

Rex dołączył do Texa... To znaczy Iorwertha. Pokłonił mi się, uśmiechając się dumnie.

- Ja z kolei nazywam się Cardan, panie. Jesteśmy twoimi smokami od przeszło dwudziestu lat. Zostaliśmy zamienieni w smoki w trakcie wielkiej wojny demonów z aniołami.

- Tak naprawdę jesteśmy leśnymi stworzeniami mieszkającymi w krainie pomiędzy światem demonów a światem aniołów. Byłeś w tej krainie, gdy uciekałeś ze świątyni aniołów, panie. Pamiętasz te miejsce?

Mythical CreatureWhere stories live. Discover now