18

3.4K 145 2
                                    

Echo

Wpatrywałam się w oczy Tovenaara z niedowierzaniem.

Czy on naprawdę myślał, że byłabym w stanie go znienawidzić? Po wszystkim, co dla mnie zrobił?

Wstałam z jego kolan. Tym razem brunet mnie nie powstrzymywał.

Stanęłam przed moim mężem. Spojrzałam na niego z bólem w oczach. Wycelowałam w niego oskarżycielsko palec, ale szybko go spuściłam. Nie byłam w stanie na niego nakrzyczeć. Nie byłam w stanie się z nim pokłócić. Kochałam go i chciałam, aby było między nami jak najlepiej. Aby tak było, musiałam trzymać nerwy na wodzy.

- Jak mogłeś pomyśleć, że mogłabym cię znienawidzić?

- Diabełku, ja...

- Teraz ja mówię. Jak mogłeś tak pomyśleć? Naprawdę uważasz, że mogłabym cię znienawidzić? Oddałam ci wszystko! Uczyniłeś mnie swoją żoną! Kocham cię! Nie obchodzi mnie to, kto zabił moich rodziców! Nie potrzebuję tego wiedzieć! Najważniejszy dla mnie jesteś ty, rozumiesz?!

Tovenaar uklęknął przede mną. W jednej chwili wokół nas wytworzyła się błękitna bańka. Wszystko, co znajdowało się za nią, pozostawało rozmyte dla moich oczu.

- Co zrobiłeś? - spytałam przestraszona.

- Zamknąłem nas w magicznej kuli, kochanie. Teraz nikt z zewnątrz nie dowie się, co się tu dzieje. Demony znajdujące się w parku nie zauważą nas ani kuli. Tak możemy zapewnić sobie prywatność.

Byłam mu za to wdzięczna. Cieszyłam się, że w spokoju mogliśmy ze sobą porozmawiać.

Tovenaar położył dłonie na moich łydkach. Wtulił twarz w moje kolana, a ja wplotłam palce w jego włosy.

- Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło - wyszeptałam zawstydzona.

- Kochanie, to nie twoja wina. Powinienem zrozumieć, że przechodzisz trudny okres i muszę cię wspierać. Po prostu nie jest mi łatwo. Naprawdę nie wiem, kto stoi za zabójstwem twoich rodziców, ale gdyby się okazało, że to mój tata, z pewnością byłabyś wściekła. Nie darowałbym sobie, gdybyś ode mnie odeszła, Echo. Może czasami sprawiam wrażenie zarozumiałego dupka, ale mam kruche serce. Oddałem je tobie. Jeśli kiedykolwiek zdarzyłoby się coś, co zaważyłoby na naszej miłości, zabiłbym się. Nie mówię tego, żeby ciebie szantażować. Po prostu kocham cię tak boleśnie mocno, że nie byłbym w stanie przeżyć, gdybyś ode mnie odeszła.

Ciałem Tovenaara wstrząsnął szloch.

Mój ukochany mężczyzna płakał jak małe dziecko. Jego szloch rozrywał mu płuca. Przez dłuższą chwilę stałam nieruchomo. Nie wiedziałam, co mogłabym zrobić, aby mu pomóc.

Przeczesywałam palcami jego ciemne i jedwabiście miękkie włosy. Chciałam rzucić żartem w perwersyjnym stylu, który z pewnością rozśmieszyłby mojego męża. Nie byłam jednak pewna, czy powiedzenie mu, że moglibyśmy wrócić do pałacu i zabawić się w odgrywanie ról mogłoby mu w tej chwili pomóc.

Sama zsunęłam się w dół i uklękłam przed moim pięknym demonem. Wtuliłam twarz w zagłębienie między jego szyją i ramieniem. Dłońmi zataczałam koła na jego plecach, aby później przesunąć je na czarne skrzydła. Pióra skrzydeł Tovenaara były miękkie, ale surowe. Zupełnie jak on.

Tovenaar potrafił być zimnym dupkiem, gdy wymagała tego sytuacja, ale naprawdę miał kruche serduszko, o które należało się zatroszczyć. Od dziecka uwielbiałam pomagać innym, co Pollux wielokrotnie wykorzystywał. Tym razem jego tutaj jednak nie było. Zostałam sam na sam z moim ukochanym, który dla mnie zmienił swoje życie. Związał się ze mną węzłem małżeńskim i otwarcie powiedział mi o swoich obawach.

Mythical CreatureWhere stories live. Discover now