43

1.5K 71 9
                                    

Echo

Nadszedł dzień mojego drugiego ślubu.

Rano zostałam przeniesiona z celi w wieży do głównego pałacu. Byłam tak otępiała po wczorajszej wieczornej sesji wyrywania pozostałych piór z moich skrzydeł, że Eragon musiał zanieść mnie tam na rękach.

Blondyn zaniósł mnie do pokoju, w którym spędziłam ponad dwadzieścia lat swojego życia. Sądziłam, że gdy odejdę do krainy demonów wraz z Tovenaarem, aniołowie zmienią wystrój mojego pokoju, aby ulepszyć go dla własnych celów. Tak się jednak nie stało. Wszystko znajdowało się w tym samym miejscu, w którym zostawiłam swoje rzeczy przed ucieczką. 

Eragon położył mnie w łóżku. Sam ułożył się na boku obok mnie. Spoczywałam na plecach. Moje policzki znaczyły zaschnięte ślady łez. Gardło bolało mnie od krzyku, więc starałam się nic nie mówić, aby się nie nadwyrężać. 

- Dzisiaj zostaniesz moją żoną, Echo. Będziemy razem rządzić naszym królestwem. 

Miałam ochotę powiedzieć mu, żeby wetknął sobie w tyłek te swoje nieszczęsne królestwo. Wcale nie uśmiechało mi się zasiąść na tronie u jego boku. Wolałabym wypalić sobie oczy niż wraz z Eragonem rządzić aniołami.

Książę aniołów zostawił na moich skrzydłach jedno, ostatnie pióro. Miało mi zostać wyrwane w trakcie ceremonii zaślubin. Na oczach wszystkich zgromadzonych w sali aniołów miałam ponownie przemienić się w anioła. Eragon wolał, abym poszła do ołtarza już przemieniona w anioła, ale Pollux podsunął mu pomysł, abym została "oczyszczona" na oczach wszystkich. Nie rozumiałam, dlaczego w Polluxie było tyle nienawiści do mnie, skoro od początku byłam mu lojalna, ale nie pozostało mi nic jak być posłuszną. Stałam się w końcu marionetką bez możliwości słowa sprzeciwu.

- Nie chcę, żeby wszyscy tam byli - wyszeptałam zachrypniętym głosem.

Eragon spojrzał na mnie wzrokiem pełnym litości. Pochylił się i delikatnie musnął wargami moje usta.

- Pollux tego chciał, kochanie. Wiem, że wolałabyś skromną ceremonię we dwoje, ale nie jest to możliwe w naszym przypadku. Jesteśmy książęcą parą, skarbie. Anioły będą chciały na nas popatrzeć, gdy wymieniamy się obrączkami i całujemy.

Odwróciłam wzrok. Eragon westchnął zrezygnowany. Położył dłoń płasko na moim brzuchu, a kciukiem musnął gumkę moich majtek.

- Nigdy ci tego nie wybaczę. 

- Echo, proszę. Nie psuj nastroju.

- Twierdzisz, że to ja psuję nastrój? - spytałam, znów patrząc w jego lodowato błękitne ślepia. Mimo, że oczy Eragona były chłodne i emanowały opanowaniem i dostojnością, czasami widziałam w nich przebłyski człowieczeństwa.

- Dziś stanę się twoim mężem. Chcę się z tego powodu cieszyć. Ty jednak wydajesz się być niepocieszona.

Przygryzłam dolną wargę, aby nie powiedzieć czegoś, czego później bym żałowała.

Nie chciałam, aby Eragon myślał, że ślub z nim jest dla mnie czymś wspaniałym. W głębi serca domyślałam się, że nawet on poza otoczką cudowności tego wydarzenia widział, jaki ból mi to sprawiało. Sam Eragon stał się w tej sytuacji moim katem, ale na każdym kroku udowadniał mi, że nie byłam dla niego złem koniecznym. Może jego miłość do mnie była skrzywiona, ale nie ukrywałam, że ostatnie wydarzenia w świecie aniołów utwierdziły mnie w tym, że choć trochę mu na mnie zależało. 

Wstrzymałam oddech, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Eragon wstał z łóżka, aby otworzyć, ale tajemniczy przybysz nie czekał na zaproszenie.

Mythical CreatureWhere stories live. Discover now