45

1.6K 88 7
                                    

Tovenaar

Nie sądziłem, że wdarcie się do świata aniołów będzie tak odświeżającym doświadczeniem.

Wraz z Endymionem, Olimpio, Zephyrem, Ajaxem, Priamem, a także całą hordą wojowników, wlecieliśmy do świata aniołów. Na pozór wszystko wyglądało tu na czyste, piękne i nieskazitelne, ale w rzeczywistości ta kraina była o wiele mroczniejsza niż nasza.

- Wszystko dobrze, synku?

Ojciec, który wyglądał jak siedem nieszczęść po walce z Polluxem, martwił się o mnie. Podczas gdy to on miał na ciele liczne opatrunki i wiele siniaków, jego priorytetem byłem ja i pozostali synowie. Może nie było już z nami Lani, ale byłem pewien, że czuwała nad nami.

- Tak, tato. Nie martw się. 

- Jestem pewien, że zdążymy - rzekł, lecąc obok mnie na wyleczonych przez Olimpio skrzydłach.

Okazało się, że wtargnięcie do pałacu aniołów nie było wcale takie trudne. Byłem pewien, że dziś miało dojść do ślubu Echo i Eragona. Żółć podchodziła mi do gardła na samą myśl o tym, co musiała czuć moja żona. Byłem przerażony, że anioły coś jej zrobiły. Skoro Echo miała wyjść za Eragona, Pollux nigdy nie pozwoliłby jej zrobić tego, gdy była demonem. Najpierw musiała zostać przemieniona na powrót w anioła. Miałem nadzieję, że jeszcze to się nie stało. Nie darowałbym sobie, gdybym się spóźnił. Ponowna przemiana w demona byłaby już niemożliwa. Istotę anielską lub demoniczną można było przemienić maksymalnie dwa razy. Jeżeli więc Eragon przemieniłby Echo w anioła, nie byłoby już możliwości, aby znów stała się demonem.

Zephyr podleciał do mnie. Obok niego leciał Ajax. Od rana miał niepewny humor. Obawiał się przed spotkaniem z nigdy wcześniej nie widzianym bratem bliźniakiem. Doskonale go rozumiałem.

- Trzymasz się jakoś? - spytał mój brat, trącając mnie lekko ogonem.

- Tak. Wierzę, że niebawem zabierzemy Echo z powrotem do domu. 

Uśmiechnąłem się wymuszenie do Zephyra. Cieszyłem się, że miałem tak duże wsparcie ze strony rodziny, ale samo wsparcie nie wystarczało. Abym czuł się w pełni spokojny, musiałem wpierw odnaleźć Echo i zabrać ją bezpiecznie do domu. Do jej prawdziwego domu i prawdziwej rodziny, a nie tej fałszywej, która nie zrobiła dla Echo nic, gdy ta jej potrzebowała. 

Wylądowaliśmy miękko na terenie pałacu. Zdziwiło mnie, że Pollux nie zastosował żadnej bariery, która uniemożliwiłaby wrogom wtargnięcie na ten teren. 

Zaskoczyło mnie również, że nie było tu choćby jednego strażnika. Najwyraźniej Pollux myślał, że demony nie znajdą sposobu na wtargnięcie do krainy aniołów. Och, nie mogłem się już doczekać, aż pojmiemy Polluxa i odpowiednio ukarzemy go za wszystkie krzywdy, które zesłał na Echo. Starałem się nie nakręcać swoich popędów sadystycznych, gdyż obiecałem Echo, że będę dobry i będę starał się nie krzywdzić niepotrzebnie niewinnych istot, ale niech mnie cholera weźmie, Pollux nigdy nawet nie stał przy kimś dobrym. 

Zebrani przez mojego ojca wojownicy otoczyli nas, aby chronić nas w razie potrzeby. Wkroczyliśmy do pałacu, wyważając drzwi. Teoretycznie nie musieliśmy tego robić, gdyż wejście nie było zamknięte, ale Endymion nie byłby sobą, gdyby nie zrobił wielkiego wejścia.

Podążałem pałacowymi korytarzami, rozglądając się z ciekawością na boki. Pollux był niezłym pedantem. W pałacu wszystko lśniło i wydawało się, jakby nikt tu nie mieszkał. Te miejsce drastycznie różniło się od pałacu demonów. W moim pałacu czuło się, że ktoś tam żył. Gdzieniegdzie walały się brudne ubrania czy niepozmywane naczynia. Tata zwykle strofował mnie i moje rodzeństwo, gdy w dzieciństwie zniszczyliśmy kwiaty lub stłukliśmy talerze, ale dzięki takim drobiazgom czułem, że żyłem w prawdziwej, a nie wymuskanej rodzinie. 

Mythical CreatureOù les histoires vivent. Découvrez maintenant