Rozdział 112.

161 3 0
                                    

- Co powiesz na łyżwy? - zapytał mnie Harry, gdy siedzieliśmy u mnie w pokoju i oglądaliśmy jakiś głupi i nudny dokument o zwierzętach, który chłopak przyniósł na płycie. Nigdy mnie coś takiego nie interesowało, a wręcz nudziło. Sama nie wiedziałam dlaczego to robię, a w dodatku z Harrym. Na jego miejscu powinien być Louis. Właśnie Louis. Nie widziałam go od tego tragicznego dnia, w którym tak mocno się pokłóciliśmy.

Gdy wymawiałam te słowa, nie zdawałam sobie sprawy że ta cała sytuacja i całe to zdarzenie aż tak mną wstrząsną. Kocham go, oczywiście że go kocham, ale to co powiedział o mnie i o Harrym mocno mnie zdenerwowało, a nawet poczułam obrzydzenie do Louisa. Nie spodziewałam się, że takie słowa mogą mu przejść przez gardło, ani że może coś takiego do mnie powiedzieć. Cóż każdy człowiek się zmienia, ale żeby aż tak?!

Żeby mój kochany i jedyny Lou, aż tak bardzo się zmienił i mówił mi takie okropne i nieprzyjemne rzeczy?!

- Słyszałaś mnie Jo? - tok moich myśli przerwał Harry patrząc wciąż na mnie, gdy rozmyślałam o Louisie.

- Co? - zapytałam zdezorientowana odwracając głowę w jego stronę.

- Pytałem co sądzisz o tym dokumencie. Dobry jest co nie? - zapytał. Widziałam jaki był podekscytowany jakże bardzo interesującym, przynajmniej dla niego dokumentem o głupich i beznadziejnych zwierzętach.

- Dla mnie nie jest dobry, bo ja nie lubię oglądać takich rzeczy Harry. - powiedziałam zgodnie z prawdą. Nie widziałam sensu go okłamywać.

- Myślałem, że ci się spodobał. - odpowiedział smutno.

- Jakby mi się podobał to bym z chęcią go oglądała, a nie myślała o...

- O Louisie, prawda? - przerwał moją wypowiedź.

- Tak, o Louisie. - potwierdziłam. - Nie widziałeś jego twarzy, gdy wsiadał do auta. - dodałam przypominając sobie jego widok.

- Nie musiałem widzieć, bo mnie to nie obchodzi. - odpowiedział, a mi się zrobiło smutno. Nie takiej odpowiedzi z jego strony się spodziewałam. Oczywiście nie sądziłam, że będzie mi współczuł, ale miałam małą nadzieje, że jednak jakoś pomoże mi uporać się z całym bólem, po stracie chłopaka.

- Wiem, że on cie nie obchodzi Harry, ale...

- Żadnego ale Jo. Louis to skończony temat. - oznajmił chłopak pogłaśniając dźwięk w laptopie.

- Nie dla mnie. - powiedziałam zamykając z prędkością światła klapkę od komputera, a głowa Harry'ego momentalnie została odwrócona w moją stronę.

- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał wskazując palcem na komputer.

- Bo musimy pogadać. - oznajmiłam. Chłopak usiadł w wygodnej pozycji, czyli wyprostował nogi i założył dłonie na piersiach i czekał, aż zacznę mówić. Tak mi się przynajmniej wydawało.

- Nie mamy o czym gadać. No chyba, że o nas rzecz jasna. - powiedział nawet na mnie nie patrząc. Wstałam i stanęłam na przeciwko niego i podobnie jak on założyłam dłonie na piersiach.

- Harry nie ma żadnych nas. Kiedy to do ciebie dotrze? - zapytałam.

- Jak to nie ma? A ten pocałunek? A nawet dwa pocałunki? - zapytał opuszczając dłonie i kładąc je wokoło siebie na łóżku.

- To były nic nie znaczące pocałunki. Po prostu potrzebowałam tego, a akurat ty byłeś blisko i...

- Wykorzystałaś mnie. - szepnął znowu przerywając mi moją wypowiedź.

- Nie, nie wykorzystałam cię. Nawet o czymś takim nie pomyślałam. - skłamałam. Oczywiście, że go wykorzystałam. Chciałam poczuć choć przez chwile czyjś dotyk na sobie, a że akurat Harry był blisko to tak jakoś wyszło.

Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz