Rozdział 69.

280 7 0
                                    

Louis leżał na łóżku, gdy ja robiłam dla nas coś do jedzenia. Niestety biedak tak się spiekł na plaży, że ledwo może siedzieć, a o leżeniu na plecach nie ma mowy. Ciekawa jestem jak wrócimy do domu. To znaczy ja mogę prowadzić, nie ma problemu, ale czy on to wytrzyma? Z jednej strony śmiać mi się chce, bo jego plecy wyglądają tak jakby były przypalone żelazkiem, czerwone jak pomidor. A z drugiej współczułam mu bardzo, bo nie powinien przez to przechodzić, bo sama wiem jak to boli. Nawet zadzwoniłam do lekarza, aby zapytać się co to może być, to znaczy wiem że się oparzył, ale czy nie będzie z tego później jakichś kłopotów. Na szczęście lekarz powiedział, że to nic poważnego i nawet przepisał mu jakieś maści i leki przeciwbólowe jakby coś się działo w nocy, a po nich będzie lepiej i chłopak nawet nie poczuje, że ma spieczone plecy. Od razu po wyjściu lekarza poszłam do apteki i do sklepu spożywczego po jakieś zakupy, aby potem nie zaprzątać sobie tym głowy i móc być cały czas przy Louisie. Więc z zakupami wróciłam do domku i od razu pobiegłam sprawdzić co z chłopakiem. Biedak leżał na brzuchu w poprzek łóżka i miał zamknięte oczy. Chyba zasnął, więc wróciłam do kuchni, aby zrobić coś do jedzenia, bo pewnie zgłodniał, chociaż jak myślę jest wręcz przeciwnie, bo najadł się strachu, a ja przy nim. Powinnam zadzwonić do jego mamy, ale wiem że nie byłaby za bardzo szczęśliwa jakby usłyszała co się stało z jej jedynym synem, a co najgorsze jestem pewna że przyjechałaby tutaj do nas. Wzięłam z kuchni szklankę z sokiem oraz miskę z zupą dla Louisa, którą na szybko ugotowałam. Weszłam cicho do pokoju i i podeszłam do łóżka. Tacę z naczyniami położyłam na stoliku stojącym obok łóżka i usiadłam na skraju łóżka obok leżącego chłopaka. Położyłam się na boku, twarzą do Louisa i pogłaskałam go po policzku.

- Lou. - szepnęłam cichutko. Chłopak poruszył się i otworzył oczy, zamrugał kilka razy i spojrzał w moją stronę. Uśmiechnęłam się niewinnie, po czym nachyliłam się w jego stronę i dała całusa w policzek.

- Jak się czujesz? - zapytałam.

- Jak sucharek. - odpowiedział, a ja zaśmiałam się.

- Nie powinieneś zasypiać na takim słońcu. - powiedziałam.

- Wiem, ale byłem tak zmęczony że padłem. - wyjaśnił i próbował się podnieść.

- Nie wstawaj. Mam dla ciebie zupę, mogę cię nakarmić. - powiedziałam, a Lou pokręcił głową i mimo moich próśb zaczął wstawać.

- Miła propozycja, ale za chwilę, bo muszę iść do toalety. - powiedział i powoli zaczął wstawać z łóżka.

- Czekaj, mam maść na oparzenia, to cię nasmaruję i wtedy pójdziesz do łazienki. - dodałam szybko. Chłopak kiwnął głową i położył się z powrotem na łóżku. Nałożyłam sobie na dłoń trochę maści i ostrożnymi ruchami i aby nie urazić pleców Louisa zaczęłam wmasowywać w skórę maść. Syknął, gdy dotknęłam jego skóry, ale spokojnie leżał i się nie ruszał.

- Gotowe. - oznajmiłam i zakręciłam tubkę z maścią, po czym położyłam na stoliku nocnym. Louis wstał powoli, cmoknął mnie w policzek i ruszył do łazienki. Po kilku minutach wrócił do sypialni, wziął miskę z zupą i usiadł na środku łóżku, tak aby nic nie dotykało jego pleców. Ja również usiadłam na przeciwko niego ze skrzyżowanymi nogami i patrzyłam jak w ekspresowym tempie pochłania zupę.

- Dziękuję. - powiedział i odstawił miskę na stolik. Uśmiechnęłam się do niego i zmieniłam swoją pozycję także siedziałam teraz obok niego, a nasze nogi były wyciągnięte wzdłuż łóżka.

- Uwielbiam jak nosisz sukienki, bo mogę wtedy podziwiać twoje nieziemskie nogi. Jak również je dotykać, co bardzo mi się podoba. - powiedział i popatrzył mi w oczy, a następnie położył swoją dłoń na moim gołym kolanie i zaczął jechać dłonią w górę.

Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz