Rozdział 111.

177 4 0
                                    

Święta minęły w ekspresowym tempie. Nim się obejrzałam było już po nich. Czas strasznie szybko leci ostatnio. Nie mam nawet kiedy pomyśleć nad tym wszystkim co mnie ostatnio otacza i to co się w ogóle wokół mnie dzieje. Ktoś mógłby pomyśleć, że to nic takiego, ale według mnie to jest okropne. Świadomość, że coś jest nie tak, a ty nie masz na to żadnego wpływu.

Powiedziałam Louisowi, że potrzebuję więcej czasu, a on z oporem ale dał mi go. Nie dzwonił, nie pisał od Wigilii. Byłam na niego zła, bo myślałam, że zależy mu na mnie i da mi do zrozumienia, że chce abyśmy spróbowali od nowa. Ale on nic. Milczał. Milczał długie trzy dni. Może nie miał czasu? Wątpię, on zawsze go znajdzie żeby się ze mną jakoś skontaktować.

Postanowiliśmy, że zostaniemy, przynajmniej na razie - przyjaciółmi. Myślę, że takie wyjście z tej sytuacji będzie odpowiednie.

Lou się do mnie nie odzywa, ale za to Harry jest strasznie uciążliwy. Dzwoni do mnie co chwila i chce się spotkać. Wiem, że to mój przyjaciel i bardzo dużo mu zawdzięczam, ale nie chce nigdzie z nim wychodzić. Zdaje mi się wtedy, że zdradzam Louisa. Nasz pocałunek w szpitalu był chyba początkiem tego co teraz się zaczęło. A Harry myśli, że dzięki temu może się między nami coś zrodzić. Ale ja nie mogłabym z nim być, bo przecież nadal kocham Louisa i tak teraz jestem między młotem, a kowadłem. Gdyby jeszcze Louis jakoś się do mnie odezwał mogłabym pomyśleć, że widzi cień szansy dla naszego związku, ale on nic sobie z tego nie robi i nawet się do mnie nie odezwie.

- Jo! - mama krzyknęła z dołu. Właśnie ubierałam Maxa, bo chciał iść na zewnątrz, aby pobawić się na śniegu. A ja jako dobra siostra postanowiłam, że pójdę z nim.

- Idziemy! - odkrzyknęłam tylko zakładając małemu czapkę na głowę.

- Gotowy na super zabawę? - zapytałam brata, a ten pokiwał entuzjastycznie głową i zeszliśmy na dół.

- Mamuś my idziemy do ogrodu. - oznajmiłam, gdy tylko przekroczyłam próg kuchni.

- Ktoś do ciebie przyszedł. - powiedziała mama  wskazując palcem w stronę stołu w kuchni. Widziałam jaka była zniesmaczona, gdy przekazywała mi tę informację. Odwróciłam gwałtownie głowę w tamtą stronę i na chwilę zamarłam.

- Harry? - zapytałam odwracając się do niego twarzą i bacznie mu się przyglądając. - Co ty tu robisz? - zapytałam z niedowierzaniem. Kątem oka widziałam jak mama zabrała Maxa na zewnątrz.

- Nie odbierałaś moich telefonów, więc postanowiłem przyjechać i sprawdzić co się z tobą dzieje. - odpowiedział wstając i znacznie górując nade mną wzrostem. Musiałam podnieść głowę, aby zobaczyć całą jego twarz.

- Nie miałam czasu, przepraszam. - skłamałam. Co prawda to prawda. Nie mogłam zaprzątać sobie głowy Harrym, gdy sprawa z Louisem nadal była niewyjaśniona.

- Okej nie gniewam się. Po prostu martwiłem się. - odpowiedział uśmiechając się łagodnie, a jego twarz przybliżała się do mnie. Usta chłopaka były milimetry od moich, gdy ja niespodziewanie cofnęłam się o krok.

- Nie, Harry. Nie możemy. - szepnęłam odwracając się do niego tyłem.

- Dlaczego? Przecież nie jesteś już z Louisem. - powiedział. Miał rację, miał stu procentową rację.

- Wiem. Po prostu nie mogę tak. To za szybko. - powiedziałam nie odwracając się i nie patrząc mu w twarz.

Chłopak podszedł bliżej mnie kładąc swoje duże dłonie na moich biodrach przysunął mnie bliżej siebie. Dotykałam plecami jego umięśnionego torsu, a on przeniósł swoje dłonie na mój brzuch i objął mnie ramionami kładąc głowę na ramieniu.

Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz