Przez okno w pokoju słońce wślizgiwało się przez zasłonięte zasłony. Podniosłam się z uśmiechem na ustach i po chwili dopiero doszło do mnie gdzie jestem i co się dzieje. Otworzyłam szeroko oczy i usiadłam na wielkim łóżku w sypialni. Po chwili przypomniałam sobie co wczoraj z Louisem robiliśmy. Poczułam jak na moje policzki wpełza niechciany rumieniec. Ale zaraz. Gdzie jest Louis? I dlaczego ja jestem ubrana? Nic, kompletnie nic, nie pamiętam po tym jak zasnęłam. Czyżby Lou mnie ubrał? To prawdopodobne. Tylko gdzie on teraz jest? Mam nadzieję, że nie wyszedł i nie zostawił mnie tutaj samej.
Wstałam z łóżka i chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i wychyliłam głowę. Poczułam zapach świeżo parzonej kawy i ciepłego, dopiero co upieczonego chleba. Wyszłam z sypialni i na paluszkach, cichutko weszłam do salonu. Oparłam się ramieniem o kolumnę i przypatrywałam się jak mój chłopak robi śniadanie.
Miał na sobie jedynie szary podkoszulek i czarne, spodnie dresowe. Niezły widok, muszę przyznać. A jeśli mam codziennie widzieć takie widoki to niech tak zostanie na zawsze.
Nagle Lou odwrócił się i nasze oczy się spotkały. Chłopak chyba wyczuł, że ktoś mu się przygląda. Wydawał się zaskoczony moim widokiem, ale po chwili uśmiechnął się promiennie do mnie, a ja podeszłam bliżej niego.
- Dzień dobry. - powiedziałam na powitanie.
- Dzień dobry skarbie. Jak się spało? - zapytał pochylając się nade mną i cmokając mój policzek. Wzięłam z talerza mały kawałek chlebka i ugryzłam go. Świeży, mięciutki i pyszny.
- Dobrze. Bardzo wygodne to łóżko. - uśmiechnęłam się do niego odpowiadając. - Byłeś w sklepie? - zapytałam po chwili przypatrywania się Louisowi, gdy smażył dla nas jajecznicę.
- Tak. Tuż obok jest mały sklep spożywczy. A jaki tani. - odpowiedział śmiejąc się.
- To dobrze. - oznajmiłam. - Więc postanowiłeś, że zrobisz dla nas śniadanie? - zapytałam opierając się biodrem o blat kuchenny i zakładając ręce na piersiach.
- Jak widać. - odpowiedział skupiony, aby przypadkiem nie przypalić jajek. - Myślałem, że zaniosę ci śniadanie do łóżka, ale wstałaś wcześniej. - dodał ze smutkiem w głosie.
- Wiesz, zawsze mogę wrócić do łóżka i udawać, że śpię. - powiedziałam całkiem poważnie, a na ustach Louisa od razu pojawił się ogromny uśmiech.
- A ja mogę cię obudzić. - odpowiedział ruszając zabawnie brwiami i jednocześnie wyłączając gaz.
- Tobie tylko jedno w głowie. - odpowiedziałam przewracając oczami. - No ale skoro już wstałam to nie będziesz miał takiej okazji. Jemy? -zapytała, a Lou zrobił smutną minę wydymając dolną wargę. Wyglądał wtedy tak słodko i niewinnie, że aż mi się go szkoda zrobiło i już, już miałam wrócić do sypialni, aby miał okazję mnie obudzić. Ale postanowiłam, że nie.
Wzięłam dwa kubki, dzbanek z kawą i ruszyłam w stronę stołu. Lou nałożył jajecznicę na dwa talerze i, gdy ja zasiadałam już do stołu chłopak położył jeden z nich przede mną, a sam wrócił po koszyczek z chlebem oraz przyprawy. Usiadł naprzeciw mnie i chwyciwszy widelec w dłoń podniósł na mnie swój wzrok i uśmiechając się życzył mi smacznego. Odpowiedziałam mu tym samym i zaczęłam wcinać pyszne śniadanie zrobione przez ukochanego chłopaka, który no cóż nie ukrywajmy potrafi gotować i to nieźle. Zastanawiam się jeszcze, jakie ma ukryte zdolności o których ja nie wiem.
- O czym myślisz? - zapytał popijając kawę z kubka.
- Zastanawiam się co jeszcze potrafisz. Umiesz gotować i pleść warkocze. Ciekawa jestem co jeszcze potrafisz, bo nie każdy facet umie robić takie rzeczy. - wyjaśniłam patrząc mu przy tym cały czas w oczy. Na jego policzkach zagościł już dziś nieodłączny rumieniec, a ja cicho zachichotałam na jego reakcję.
CZYTASZ
Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)
FanfictionJo jest pół angielką, pół polką. Mieszka przez 16 lat w Polsce. Pewnego dnia rodzice oznajmiają jej, że przeprowadzają się do Wielkiej Brytanii. Jo na początku nie jest zadowolona z tego powodu, nie chce zostawiać przyjaciół, nie chce wyjeżdżać, ale...