Rozdział CII: Dzisiaj, znowu, nigdy

411 12 0
                                    

Rozmawiłam z Francisco kilka godzin i chyba mogę powiedzieć, że trochę go znam. Muzyka zawsze była dla niego bardzo ważna. Śpiewa od niedawna, ale gra praktycznie od dziecka.

Jego rodzina była trochę oddalona od naszej, od Angeliki, która jest właściwie jego ciocią, bo mieszkali we Włoszech. Nigdy nie był w Hiszpanii, ani w Argentynie. Często podróżował do Francji, czy Wielkiej Brytanii. Raz był w Nowym Jorku na jakiejś wycieczce.

Jest jedynakiem, ale miał kiedyś młodszego brata, którego potrącił jakiś pijany kierowca na drodze. Zrobiło mi się go przykro i żal, bo wiem jak to jest kogoś stracić.

Wydaje się być okay, ale i tak mi nie zastąpi Federico'a, który mam nadzieję, że szybko wróci.

Jeszcze jedna rzecz... You-Mix.

Dobry pomysł.

Szansa.

Spełnienie marzeń.

- Musisz pokazać ten kontrakt jakiemuś prawnikowi. Zawsze może być haczyk - stwierdził Francisco patrząc w papiery. - Moi rodzice są prawnikami i na moje oko jest coś z nim nie tak.

- Jak to? - zapytałam, ale szczerze mówiąc oferta wydawała się zbyt dobra. I to jeszcze You-Mix.

- Kilka punktów... Są zbyt... wymagające. Nie wiem jak wyglądają takie kontrakty, ale tu jest przykładowo zmiana wizerunku, masz się ich słuchać... Nie do końca wiadomo co mają na myśli. Mogą cię całkowicie zmienić. Twój styl, ciebie - powiedział poważnym tonem. - Pamiętaj jeszcze, że ktoś też musi wyrazić swoje zdanie. - Zmarszczyłam brwi. - Twój tata. Niby się zmienił, a jesteś pewnie, że ci pozwoli? Jego zgoda też musi być.

- Właśnie tego nie wiem. - Wzruszyłam ramionami. Wiem za to, że mamy jeszcze problemy finansowe. Zyski z ostatniego projektu taty jeszcze nie przyszły, dopowiedziałam sobie w myślach.

Kiedy skończyłam rozmawiać z Francisco, który gdzieś wyszedł, poszłam do gabinetu taty. Tak jak myślałam. Ani śladu taty, ani Rammalo. Olga powiedziała, że znowu gdzieś wyszli z Esmeraldą. Nie mam już nawet siły pytać: po co?

Weszłam na górę, do swojego pokoju, spojrzałam gitarę i keybord, ale po chwili zrezygnowałam. Usiadłam na łóżku, wzięłam pamiętnik i pudełko z pamiątkami z wakacji.

Czytałam każdy wpis, każdy opis dnia, oglądałam pocztówki, zdjęcia... Aż na trafiłam na pierścionek, który obróciłam w palcu.

- Leonetta - odczytałam cicho wygrawerowane literki i przymknęłam powieki.

- Tak nas Fran nazwała, pamiętasz? - zapytał smutno. - Wszystko zepsułem - powiedział ze złością. - Jak zawsze z resztą... To z pamiętnikiem... I wiele akcji wcześniej... Z Diego'iem...

- Leon? Ten pierścionek... Chciałeś mi się oświadczyć? - zapytałam prosto z mostu. - Przepraszam... Wygłupiłam się... - powiedziałam szybko i dopiero teraz stwierdziłam, że już nie płaczę.

- Jedyną osobą, która się wygłupiła jestem ja - stwierdził ponuro. - Myślałem, że się zgodzisz i będziesz szczęśliwa, ale nie przemyślałem tego. Mamy siedemnaście lat, a ja wszystko psuję, ten związek. Bez sensu...

- Wcale nie. - Złapałam go za rękę. - To ja namieszałam dużo... Mieliśmy sobie ufać...

- Nieprawda, to... - przerwałam mu.

- Leon.

- I tak wszystko zepsułem... Tym. - Uniósł pierścionek.

- Spróbuj...

- Co? - zapytał zdziwiony.

- Oświadczyć mi się - powiedziałam niepewnie.

- On cię zostawł, Violetto... - szepnęłam.

Otworzyłam oczy. To nie jego wina... Na pewno był powód...

Na pewno.

Przez to, że teraz rzadko widuję tatę, nie wspomniałam mu nic nawet o You-Mix'ie. Od razu z samego rana wyszłam z Francisco z domu i poszliśmy do Studio'a.

Ledwo przekroczyłam próg szkoły, a Marotii mnie zaatakował:

- Violetita! Nasza nowa gwiazda! - Znowu machał jakoś rękami.

- No właśnie nie...

- Co? Jak to? Czy ty rozumiesz co to za szansa?

- Tak, ale nie miałam czasu porozmawiać z tatą - wyjaśniłam.

- Doskonale cię rozumiem, Violetto. Było trzeba tak od razu! Wystarczy, że ty podpiszesz kontrakt, a twój tata zrobi to później. Na razie to same nagrania i tak dalej. W sumie to bardzo dobrze, że nic mu nie

mówiałś. Sam z nim porozmawiam.

- Na pewno? - upewniłam się, a on kiwnął głową.

- Tak! Całe Studio zresztą ma kontrakt z You-Mix'em, więc to nic. Musimy zacząć tylko pracować - powiedział stanowczo. - Za dziesięć minut w sali od muzyki. Zajęcia z Beto i wybieramy ci piosenkę - rozkazał. - Antonio wie - dodał po chwili i poszedł gdzieś z kamerzystami. Okay...

- Violu!!! - usłyszałam krzyk i zobaczyłam Fran i Cami, które natychmiast mnie uścinęły. - Słyszałyśmy, że masz być gwiazdą You-Mix'u! - wykrzyknęły, a ja się blado uśmiechnęłam.

- Zasłużyłaś - powiedziała Francesca, a Camila jej zawtórowała. Tak naprawdę sama nie wiem czemu akurat mnie to spotkało. Szansa na karierę.

Nazywam sie Violetta Castillo.

Mam 17 lat.

Mieszkam w Buenos Aires.

Moja mama zginęła, kiedy miałam 5 lat.

Mam kuzyna. Ma na imię Francisco.

Moją pasją jest muzyka.

Chodzę do Studio'a - szkoły artystycznej.

Dzisiaj zostałam gwiazdą You-Mix'u.

Otworzyłam swój pamiętnik automatycznie na tej stronie co zawsze i smutno spojrzałam na szereg słów i rysunki narysowane na każdym wolnym kawałku. Znowu przywrócił mi do pamięci tamten dzień... Chyba nigdy go nie zapomnę. Wtedy wydawało mi się, że będziemy razem, a w Paryżu wszystko sie skończyło. Po występie.


- Spróbuj...

- Co? - zapytał zdziwiony.

- Oświadczyć mi się - powiedziałam niepewnie.

- Ale... - zaczął mówić, jednak po chwili zamilkł. Spojrzał mi prosto w oczy. - Chciałem, żeby było idealnie...

- Kiedy jesteśmy razem jest idealnie - szepnęłam i dostrzegłam jego uśmiech na twarzy.

 

Podemos pintar, colores al almaWhere stories live. Discover now