Rozdział XXXII: Gość Francesci

399 19 0
                                    

 Leon ! Co się stało ?! Czemu krzyknąłeś ?

- Jest już 20, impreza się zaczęła !

- Co ?! Leon, zadzwoń do Fran, że się spóźnimy, a ja dokończę fotokolaż !

To niemożliwe, czas tak szybko zleciał. Wszystko przez te odwiedziny w centrum. Zaczęłam naklejać zdjęcia na karton.

- Leon ! Co tak siedzisz ?! Dzwoń do Fran !!! - krzyknęłam zła

Siedział sobie na łóżku i gapił się na pudełko. Mógłby mi pomóc.

- Leon ! - walnęłam go lekko w ramię. Pobudka !

- Ale po co mam do niej dzwonić ? - zapytał się i zaczął się śmiać

- Brałeś coś ? - zapytałam zdziwiona

- Nie.

- Leon, nie wkurzaj mnie ! Dzwoń do Fran !

- Po co mam do niej dzwonić ?

Czy on oszalał ? On chyba serio coś brał...

- Aby powiedzieć jej, że się spóźnimy, bo jest już po 20 i powinniśmy być już w Resto ! - warknęłam

- Jest 18. - powiedział i zaczął zwijać się ze śmiechu

- Co ?!

- Taki żarcik.

Jak on mnie denerwuje ! Sprawdziłam dla pewności godzinę na zegarku. Była 18:09.

- Nie masz dzisiaj czasem za dobrego humorku ? - zapytałam sarkastycznie

- Może trochę. - szturchnęłam go mocniej - Śmiech to zdrowie !

Leon zaczął mnie łaskotać.

- Przestań ! - zaczęłam piszczeć, a potem się śmiać - Wiesz, że mam łaskotki !

- Wiem, dlatego Cię łaskoczę !

Próbowałam go jakoś odepchnąć. Zostało mało czasu, a Leon zawsze się wygłupia.

Nagle wszedł ktoś do pokoju.

- Co tu się dzieje ? - usłyszałam poważny głos taty

Nie jest dobrze. Tata nie był dawno taki zły.

- Nic, tato. A co miało by się dziać ?

Tata milczał. Właściwie sytuacja nie wyglądała ciekawie. Leżałam na łóżku, a Leon się nade mną pochylał. Natychmiast wstałam, a on się odsunął.

- Tak ogólnie to mogę iść dzisiaj na noc do Fran ?

- Na noc ? Do jakiejś koleżanki ?

- Nie do jakiejś koleżanki, tylko do Francesci, mojej przyjaciółki. Ma urodziny i organizuje pyjamową

imprezę. Będę u niej nocować.

- Kto tam będzie ?

- No... Francesca, Camila, Ludmiła, Maxi, Leon... - przerwał mi

- Nie zgadzam się.

- Czemu ?!

- Bo nie.

- Ale tato...

- Nie.

- Panie Castillo, przepraszam, że się wtrącam... - zaczął Leon

- Nie powinieneś już iść ?

- Nie, dlaczego ?

- Muszę porozmawiać z córką. - powiedział poważnym głosem

Co tata odwala ?

- Pa, Violuś. - pocałował mnie w policzek Leon

- Pa.

- Do widzenia panie Castillo. - powiedział do taty i wyszedł

- O czym chciałeś porozmawiać ?

- Co ? Ja ? O niczym... Mam dużo pracy... - zaczął zbliżać się ku wyjściu

- Poczekaj.

- Tak ?

- Czemu nie mogę iść do Francesci ?

- Bo...

- Bo co ?

- Nic, nie lubię tego chłopaka.

- Kogo ? Leon'a ?! - krzyknęłam ze zdziwieniem

- Tak.

- Ostatnio mówiłeś co innego...

Tata milczał.

- Nic nie powiesz ? - zapytałam

Nie czekałam na odpowiedź.

- Powiedz prawdę. Proszę, tato !

- Po prostu boję się.

- Czego ?!

- Że znowu Cię zrani. Boję się, że jak się zbliżycie to on Cię zostawi, zrani, przepraszam, Violetto...

- Tato... Nie martw się o mnie. Tak już jest... Takie jest życie... Nigdy nie kłóciłeś się z mamą pomimo tego, że ją kochałeś ?

- Przepraszam... Masz rację... - podeszłam do niego i przytuliłam go, bo miałam wrażenie, że zaraz się rozpłacze - Jak chcesz to idź na to przyjęcie.

- Dzięki, tato ! Jesteś najlepszy !

Po rozmowie z tatą, zeszłam na dół. Dobrze, że sobie wszystko wyjaśniliśmy. Z kuchni dobiegał jakiś śmiech, więc poszłam zobaczyć co się dzieje.

- Leon ? - zdziwiłam się

Trzymał miskę z ciastem i śmiał się z Angeliką i Olgą.

- O, Viola. Robimy tort dla Francesci.

- Violetto, gdzie ukrywałaś takiego zabawnego młodzieńca ? - zapytała mnie Angelika

- W dodatku tak uroczego i niebiańsko przystojnego. - dodał Leon

Wszyscy zaczęli się śmiać.

- Myślisz, że Fran ucieszy się z czekoladowego tortu ? - zapytał

- Na pewno.

Około godziny 20. byłam już z Leon'em w Resto. Wszyscy już byli. Fran ucieszyła się z prezentu i tortu.

- Posłuchajcie, długo się zbierałam, aby Wam kogoś przedstawić. - zaczęła mówić

Popatrzyłam pytająco na Leon'a, a on na mnie.

- Poczekajcie... - powiedziała i zeszła na dół

- Wiecie coś ? - zaczęliśmy się wszyscy siebie pytać

Po chwili Francesca wróciła trzymając za rękę jakiegoś chłopaka.

Podemos pintar, colores al almaWhere stories live. Discover now