Rozdział XIII: Wszystko będzie dobrze

576 25 0
                                    

Ktoś w mojej sali śpiewał piosenkę. No dalej, otwórz oczy Violetta ! Nie mam siły...Jestem zbyt zmęczo....

Leżałam nieruchomo na łóżku. Ktoś trzymał moją rękę.

- Będzie dobrze, Leon. Nie martw się, musi wyzdrowieć. Przecież nic się nie stało...- słyszałam mówiący do siebie głos

Dlaczego nie mogę się ruszyć ? To zbyt męczące ! Co się ze mną dzieje ?! Ja tylko zemdlałam pod wpływem dymu. Tak bardzo chcę ruszyć ręką, żeby pocieszyć Leona, że wszystko będzie dobrze !

Już, otwórz oczy !!! Rusz się !!! Nie mogę. Dlaczego ? Nie, ja muszę...Jedynie co udało się ze mnie wydobyć to jedna marna łza. Zawsze to oznaka życia.

- Violetta ? Violetta, słyszysz mnie ? Panie Castillo ! - krzyknął Leon

Do sali wpadł tata.

- Co się stało ? - zapytał się z przerażeniem w głosie

- Violetcie poleciała łza z oka, to chyba dobrze ? - powiedział Leon

Nic nie widziałam, zapanowała cisza. Ktoś znowu wziął moją bezsilną rękę.

- Violetta, nie poddawaj się, będę tu przy Tobie.

Usłyszałam znajome chrząknięcie.

- Twój tata też oczywiście.

Jestem głupia. Jak ja mogę się nie odezwać, nic zrobić, kiedy wszyscy się o mnie martwią. Violetta Castillo nie może się tak zachowywać ! Tak się zdenerwowałam, że z całej siły ścisnęłam rękę, która mnie trzymała.

- Violetta ! Jestem tu, siedzę, wiem, że mnie słyszysz. - powiedział Leon- Jak już stąd wyjdziesz obiecuję Ci, że zabiorę Cię na jakiś koncert, do kina, gdzie będziesz chciała ! Twój nowy dom też już jest gotowy, nie widziałem go, ale twój tata mówi, że jest podobny do tamtego. Udało im się ocalić pamiątki Twojej mamy ! To wspaniale, prawda ?

Nastała głucha cisza. Leon się nade mną pochylił. Jego usta powoli dotknęły moje. W pewnej chwili otworzyłam oczy. Leon wyglądał jednocześnie na zdziwionego i szczęśśliwego.

- Panie doktorze ! Angie !!! Angelika !!! - krzyknął

Angelika....To ją słyszałam. Do sali wpadły trzy osoby.

- Viollu ! - krzyknęła Angie

- Proszę nie krzyczeć. - powiedział doktor, a po chwili oślepił mnie latarką

Potem patrzył na monitor obok mojego łóżka.

- Boli coś panią ? - zapytał się

- Głowa. - odpowiedziałam - To źle ? Co się ze mną dzieje ?

- Nareszcie leki zadziałały. Powinna pani wkrótce wyzdrowieć. Zaraz powiem pielęgniarce, aby przyniosła coś do jedzenia. Na pewno jest pani głodna. - powiedział

- Nie, naprawdę nie trzeba....

- Jeżeli ma pani wyzdrowieć, musi pani jeść !

- No, dobrze...

Lekarz wyszedł z sali.

- Angelika ! - krzyknęłam - Przyjechałaś !

- Jak się dowiedziałam co się stało, wsiadłam w pierwszy samolot. - powiedziała

- Tak się cieszę, że tu jesteś.

- Viollu, wyjdę na chwilę zadzwonić do Twojego taty, aby poinformować go, że wszystko z Tobą w porządku. - powiedziała Angie

- Angie, Angleiko, Leonie, to rozkaz: Macie natychmiast iść do domu odpocząć. - powiedziałam stanowczo

Miałam wrażenie, że wyglądali gorzej ode mnie. Na pewno siedzieli tu całymi dniami.

- Proszę, pozwól mi zostać tu do wieczora. Mam Ci tyle do opowiedzenia. - powiedział Leon

- No, dobrze.... Możecie zostać, ale na noc wszyscy marsz do domu !

Wszyscy się tylko uśmiechnęli. Angie wyszła z sali, aby zadzwonić do taty, a Angelika i Leon zostali. Opowiadali mi co się działo podczas kiedy leżałam w szpitalu.

Tata zerwał zaręczyny z Jade. Hura ! Mieszkamy teraz w domu tuż obok Studio. Mam już gotowy pokój oraz Angie i Angleika z nami mieszkają. Niestety przedstawienie przełożyli na inny termin. Ja, Leon oraz inni nie byli w stanie w nim zagrać. Po kilku godzinach, na noc zostałam sama.

Nagle się obudziłam. Ktoś wszedł do mojej sali. O co chodzi ?

- Witaj Viollu. - powiedziała tajemnicza postać, uśmiechała się dokładnie tak jak Grinch w Święta Bożego Narodzenia....

Podemos pintar, colores al almaWhere stories live. Discover now