Rozdział LXII: Wszyscy są winni

265 11 0
                                    

Skoro on chce jej wierzy to niech sobie wierzy. Nie zabronię mu. Nie będę go zmuszała. Zamiast ze mną porozmawiać, nie odbiera telefonu. Okey, Leon miał rację. To zły pomysł przyjaźnić się z osobą, która jest w tobie zakochana, ale to nie powód, aby wierzyć jakiejś zakłamanej wariatce. Dobrze, że Lara jest chociaż po mojej stronie...

- Violetto, ja... - Przede mną stał Diego.

- Daj mi spokój, proszę. Nie mam nastroju.

- Co się stało?

- Co się stało?! - powtórzyłam jego pytanie. - Próbowałeś mnie pocałować, a ktoś to nagrał i pokazał Leon'owi!

- Zaraz... Ktoś nagrał naszą próbę? - Był zdziwiony. Raczej nie udawał. Wiem, że chociaż nie współpracuje ze Stephanią.

- Tak. Własnie to powiedziałam.

- Wiesz kto?

- Tak, ale nie znasz jej. Brała udział w przesłuchaniach i znała Leon'a wcześniej. - Diego wyglądał jakby nad czymś myślał.

- Nieważne. Chcę ci powiedzieć, że lepiej już nie robić prób. I tak dobrze nam wychodzi, a i tak nie ma już czasu. Leon już jest na mnie zły.

- Nie obwiniaj się za to. Skoro ci nie wierzy to jego problem. - Nic nie odpowiedziałam, tylko poszłam w stronę drzwi. - Violetta?

Sama umiem sobie poradzić. A może nie? Wiem, że nie będę do niczego zmuszała Leon'a. Niech sobie zrozumie swoje zachowanie. Chociaż... Gdyby on prawie się pocałował z jakąś dziewczyną to czy bym uwierzyła?

Byłam taka zła, nawet nie wiem czy na siebie, na Diego'a, Stephie czy Leon'a. Na siebie, bo zgodziłam się śpiewać tą piosenkę. Na Diego'a, ponieważ chciał mnie pocałować, chociaż wiedział, że spotykam się z Leon'em. Na Stephie, bo to sfilmowała, wymyśliła jakąś bajeczkę i na Leon'a, który powinien uwierzyć albo chociaż porozmawiać o tym ze mną, a nie obrażony siedzi w domu, czy gdzieś indziej. Przez to, że się tak zamyśliłam, wpadłam na kogoś.

- Przepraszam - rzuciłam, nie patrząc na osobę.

- Nic się nie stało, Violu. - Spojrzałam na przechodnia. Leon. Nie wyglądał na złego, ale nie był uśmiechnięty. Oboje staliśmy i milczeliśmy. Chyba nikt nie wiedział co powiedzieć.

- Lara mi wszystko powiedziała. Nie nakryliśmy Stephie, odepchnęłam Diego'a, dlatego nie doszło do pocałunku. Miałeś rację, że to był zły pomysł, zadowolony?

- Nie, nie jestem zadowolony. - Nie takiej odpowiedzi oczekiwałam. 

- Nie rozumiem. 

- Nieważne - rzucił i poszedł. Aha. 

Kiedy byłam w domu, poszłam od razu do gabinetu taty.

- O, Violetta. Wróciliście już? - zapytał mnie.

- Federico i Francesca jeszcze zostali.

- Rozumiem. 

- Tato?

- Tak, Violetto?

- Chciałeś mi coś wcześniej powiedzieć?

- Angelika... 

- Zapomniałam jej odwiedzić albo zadzwonić!

- Violu, Angelika dzień później, kiedy się od nas wyprowadziła, wróciła na parę miesięcy do Madrytu. Kazała cię przeprosić. 

- Dlaczego wyjechała?

- Do swojej przyjaciółki. Jest ciężko chora.

- Ach... 

Podemos pintar, colores al almaWhere stories live. Discover now