Rozdział XCI: Teraz zniszczy moje życie

221 7 0
                                    

Czy to jakiś żart? Mam lecieć do Rzymu? Z jednej strony się cieszę, bo będę całe wakacje z Fran i Fede, ale co z Leon'em? Całe wakacje bez niego... Tata mi specjalnie zapomniał powiedzieć? To bardzo możliwe...

- Fede - zaczęłam mówić, a chłopak natychmiast poderwał się z kanapy. - Wiedziałeś, że jadę z Wami?

- No... Tak od początku wakacji... Tym bardziej to była jakaś spontaniczna decyzja twojego taty i...

- Czemu nic nie wspomniałeś przez cały tydzień?

- No, wiesz.... - Złapał się za głowę. - Bo ja... Jakoś tak dużo czasu z Lu spędzałem i.... - przerwałam mu.

- Nie kończ.

- Nie gniewaj się.

- W porządku... Tylko muszę teraz to powiedzieć Leon'owi. Mieliśmy razem jechać na wycieczkę ze Studio'a.

- Do Paryża? - zapytał, a ja kiwnęłam głową. - Lu też jedzie.

- Pozwalasz swojej dziewczynie jechać do Paryża, a sam będziesz w Rzymie? - zapytałam przez śmiech, a on pobladł i wybiegł z domu. Chyba nie powinnam tego mówić...

Pobiegłam na górę i wpadłam do jego pokoju. Może jest jeszcze jakaś szansa. Tata się zmienił. Ale, aż tak? Nie mam pojęcia, ale chyba warto spróbować zapytać.

- Tato.

- O, Violetta. Spakowałaś bagaż podręczny? - zapytał z uśmiechem na twarzy.

- Tato... Nie zrozum mnie źle, ale ja bym wolała zostać.

- Dlaczego? Violu, rozumiem, ze wcześniej dużo podróżowaliśmy, ale przecież we wrześniu wrócimy. To tylko wakacje.

- Chodzi o to, że chciałam pojechać na wycieczkę ze Studio'a do Paryża i jeżeli mam być szczera, nie chcę się rozstawać z Leon'em na całe wakacje.

Tata usiadł na łóżku i założył ręce na głowę. Przecież jak ty nie pojedziesz, to on też pewnie zostanie, powiedziałam do siebie w myślach.

- Nie chcesz jechać z Federico'iem i Francescą? - zapytał.

- Chcę, ale... Jakbym pojechała na wycieczkę i potem samolotem do Rzymu... - Pokręcił przecząco głową.

- Violetto, proszę... Wszystko jest zaplanowane... Mam bardzo ważny projekt, a martwiąc się o ciebie...

- German, powiedz jej - To była Esmerlada, która weszła do pokoju.

- Jak mam jej to powiedzieć? - zapytał.

- Normalnie, jest dorosła. German... - skarciła go.

- O co chodzi? - zapytałam, patrząc na nich.

- Violetto, mamy problemy finansowe, a ten projekt nam pomoże... Będziemy mieszkali w domu Federico'a, jego mama nam pomoże.

Problemy finansowe? Dlaczego? Może rodzice Leon'a pomogą. Przecież mój tata im pomógł... Ale to pewnie coś większego i pewnego. Na dodatek tata się nie zgodzi... Pozostaje dać tacie wolną drogę i pozwolić mu wykonać ten projekt w Rzymie...

- Czemu mi nie powiedziałeś? - zapytałam.

- Twój tata nie chciał cię martwić - odpowiedziała za niego Esmeralda i wyszła.

- Przepraszam. To chwilowe.

- W porządku. Wyjadę z tobą - stwierdziłam i skierowałam się do swojego pokoju.

Wyjęłam z szafy jakąś małą torbę i zaczęłam do niej pakować najważniejsze rzeczy. Wzięłam do ręki telefon i odczytałam ostatnią wiadomość:

Pytałaś tatę? - L.

Nie mogę... Muszę pomóc tacie, odpowiedziałam sobie w myślach. Zabrałam z szafki pamiętnik i chciałam go schować do torby, ale go otworzyłam i zaczęłam przeglądać jego strony. Jutro opuszczę Buenos Aires, na szczęście na krótko, ale będę za nim tęsknić.

W Buenos Aires mi nawet dobrze, ale i tak pewnie zaraz wyjedziemy. Szkoda, że musimy ciągle zmieniać miejsce zamieszkania. Nie mogę znaleźć przyjaciół, nie mogę chodzić do szkoły jak inni w moim wieku. Od zawsze uczą mnie guwernantki, ale niektóre są zbyt sztywne i ich nie lubię. 

Uśmiechnęłam do siebie i czytałam dalsze wpisy. Jak po raz pierwszy weszłam do Studio'a... Nawet te o Tomas'ie... Źle go potraktowałam. Powinnam go przeprosić, ale jest gdzieś Hiszpanii, daleko stąd.

W pewnym momencie rzuciło mi się coś do oczu.

- To niemożliwe - szepnęłam i wydałam cichy jęk. W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi. - Proszę! - krzyknęłam przerażona.

- Cześć, Violu - przywitała mnie Angie. - Co się stało? - zapytała patrząc na mnie i mój pamiętnik.

- Angie... Patrz. - Pokazałam jej pamiętnik. Na początku się dziwiła, ale kiwnęłam głową.

- Może sama je wyrwałaś Violu i nie pamiętasz? - zapytała cicho.

- Tu było jeszcze mnóstwo stron, Angie. Ktoś je musiał wyrwać - załkałam.

- Ale dlaczego? - Nie odpowiedziałam, tylko się rozpłakałam. Miało być dobrze, prawda? Czemu to "dobrze" trwa jakiś czas, a potem wszystko od nowa się rujnuje i psuje. Dlaczego? - Violu, kto miałby to zrobić? - zapytała ponownie.

- Ktoś, kto chce mnie skłócić z Leon'em - powiedziałam przez łzy.

Na tych kartkach byłam na niego zła i pisałam najokropniejsze rzeczy, przy okazji pisząc te dobre o Diego'u. Pisałam je pod wpływem emocji. Wcale nie myślałam tak naprawdę. Pamiętnik w ten sposób pomagał mi się uspokoić, wyżyć i zapomnieć. Teraz zniszczy moje życie.

Podemos pintar, colores al almaWhere stories live. Discover now