Rozdział L: Niezaplanowana randka

359 18 2
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne dobiegające z okna mojego pokoju. Spojrzałem szybko na zegarek. Była godzina 7:03. Serio? Jak mamy wolne to tak wcześnie się budzę... Mogli by już otworzyć Studio. Chociaż i tak niedługo wakacje. Nie chcę wracać do szkoły na tydzień. To bez sensu!

Na szczęście mam motocross i Violę. Ehh...Violetta. Co bym bez niej zrobił? Wziąłem do ręki nasze wspólne zdjęcie:

Cieszę się, że polubiła Larę i... Rugerro'a. Chociaż boje się, że zaraz zaczną jej wyjawiać jakieś "śmieszne" dla nich sytuacje z mojego życia. Cóż... Nasza paczka dzieci już taka była, robiliśmy sobie kawały.  Dlatego wolę nie wtajemniczać Violi. Może byśmy gdzieś dzisiaj poszli? Na przykład do kina? Resto i tak zamykają... Ale czy wtedy to nie będzie randka? Zaraz, Leon! Idioto! Ile razy byłeś z Violettą na randce, a ile czasu już jesteście razem?! Tak, mogę ją gdzieś zaprosić. Tylko gdzie?

Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu... Ciekawe kto dzwoni... jeszcze się zastanawiam... Andreas.

- Halo? Andreas, co znowu?

- Leon, musisz mi pomóc! 

- Co się stało?

- Kosmici porwali mojego misia! Trzeba ich zaatakować i... 

- Andreas, kosmici nie istnieją. Może...miś...gdzieś ci spadł. 

- Nie, to mało prawdopodobne. Pomożesz mi czy nie? 

- Ale co ja...

- Zastanawiam się czy jak doczepić do kół samochodu skrzydła i jakby odpalić silnik to czy dolecimy do planety kosmitów? Chociaż, nie wiemy która to planeta. MISIU!

- ANDREAS! Spójrz pod łóżko... - Błagam, niech tam będzie, bo zwariuję!

- Nie zgadniesz! Miś jest!

- Super, Andreas. Kosmici go nie porwali, to cześć!

- Leon, ale ty naiwny jesteś... Jasne, że go porwali, ale zrobiło im się głupio, więc go oddali. 

- Może masz rację. Cześć! - krzyknąłem do słuchawki i szybko się rozłączyłem.

Ten Andreas... Lubię go, ale... Chyba powinienem go zaprowadzić do psychologa...

Postanowiłem zaprosić Violettę na randkę w nietypowy sposób. Zdziwi się. Wziąłem gitarę i ruszyłem w stronę domu Violetty. Rodziców i tak nie było już w domu, więc nie zauważyli, że wyszedłem.

Kiedy byłem na miejscu, wszedłem przez furtkę. Hmm... Dziwne, była otwarta. 

Stanąłem pod oknem do pokoju Violetty. Mam nadzieję, że to jej ... Zanuciłem sobie jeszcze melodię, a dopiero potem zacząłem grać i śpiewać Voy Por Ti.

Viola szybko zjawiła się w oknie. Nie przerywała mi. To dobrze. Za nią stał Federico i Francesca. Zapomniałem o nich...

Kiedy skończyłem grać zaczęli mi klaskać.

- VIOLETTO CASTILLO, CZY WYBIERZESZ SIĘ ZE MNĄ NA RANDKĘ?! - zacząłem krzyczeć.

- Kiedy? - zapytała z okna. Dobre pytanie... Tak w ogóle... Czy oprócz zaproszenia na randkę coś wymyśliłem?

Podemos pintar, colores al almaWhere stories live. Discover now