🪓39🪓

1K 42 34
                                    

Pov. Eight

(Kilka tygodni później)

Był piątek 8 rano. Wszyscy schodziliśmy na śniadanie.

To już 9 miesiąc. Coraz bliżej. Bardzo się boje.

-Dzisiaj macie trochę luźniejszy dzień. Muszę pojechać do miasta pozałatwiać pare spraw, także opiekę będzie sprawował nad wami Pogo i mama. Liczę że będziecie grzeczni. -powiedział ojciec gdy siadaliśmy do śniadania.

Zaczęliśmy jeść gdy to się za zaczęło...

Pov. Five

Dziewczyna w pewnym momencie przestała jeść, zrobiła przestraszoną mine i spojrzała ma mnie.

Wstała od stołu i złapała się za brzuch.

-Skurcze. Zaczęło sie... -szepnęła po czym mocno się wydarła z bólu.

Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salki szpitalnej gdzie mama przygotowała miejsce.

Mama przypięła Eight różne kabelki i takie coś co sprawdza skurcze itp.

Dziewczyna leżała na łóżku a ja obok niej. Co jakiś czas ściskała moją rękę z bólu.

-Księżniczko jestem tu... -powiedziałem głaszcząc jej główkę.

-Sklej pizde!!! To nie ty teraz cierpisz więc siedź kurwa cicho!

Po 8 godzinach siedzenia tam Eight dostawała teraz częstsze i mocniejsze skurcze. Czyli to już.

Eight odeszły wody i zaczęła się cała jazda porodowa.

-Jeszcze trochę słońce. -mówiła co chwile mama gdy dziewczyna parła.

Cały czas byłem obok i trzymałem ją za rękę.

Po 8 godzinach męczarni usłyszeliśmy płacz maleństwa.

Mama od razu położyła ją na piersi zielonookiej a dzidzia przestała płakać.

Była taka śliczna, podobna do mojej teraz królowej, bo moja księżniczka właśnie przyszła na świat.

Byłem wniebowzięty. Zacząłem płakać z radości i przytulać Eight. Kiedy mama ogarnęła malutką, dała mi ją na ręce. Chwile jeszcze byliśmy z Eight ale wyszedłem z sali gdzie przed nią siedziało całe nasz kochane rodzeństwo.

Klaus gdy zobaczył dziecko od razu zaczął biegać dookoła i piszczeć z radości jak w sumie podobnie dziewczyny.

-Jak się ta piękność nazywa? -zapytał Diego.

-Carmen... -powiedziałem patrząc na malutką która się do mnie uśmiechnęła.

-Karmel? -zapytał Luther.

-Sam jesteś karmel idio... Człowieku mało rozumny. -powiedziałem przypominając sobie że dalej jest tu dzidzia.

Gdy wszyscy już się napatrzyli wróciłem do swojej ukochanej.

(5 dni później)

Pov. Narrator

Świeżo upieczeni rodzice wraz z dzieciątkiem wrócili do swoich pokoi.

-Eight... -powiedział lekko zmieszany Five.

-Tak?

-Ty i Carmen jesteście najlepszym co mnie w życiu spotkało. Zawsze byłem odrzutkiem w tej rodzinie, nigdy nie sądziłem, że znajdę miłość swojego życia, że będę kiedykolwiek ojcem i po prostu będę szczerze szczęśliwy. Dałaś mi wiele... miłość, bezpieczeństwo, a teraz nawet dziecko... Dziękuje kochanie...

Moja księżniczka|| Five Hagreeves Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz