Pov. Eight
Gdy nagle rozległ się alarm. Szybko założyłam maskę i zbiegła na dół. Po chwili całe rodzeństwo było już na dole.
-Zbiegli najgroźniejsi więźniowie! Trzeba ich złapać! -krzykną tata, a my wsiedliśmy do vana. -Rozdzielacie się. 1 z 2 i 6, 3 z 7 i 4, no i 5 z 8. Wszystko jasne? -wszyscy kiwnęliśmy twierdząco.
Wszyscy wybiegliśmy z samochodu. Pierwsi ruszyli na prawo, drudzy na lewo, a ja z Fivem na wprost.
Ujrzeliśmy 3 biegnących typków. Byli ubrani w pasiaki czyli na bank nasze zguby.
Five teleportował nas przed nich.
-Panowie przypadkiem drogi do więzienia szukają? -zapytał z ironią Five.
-Co jest kurwa? -powiedzieli zatrzymując się.
-A to kurwa. -powiedziałam i wymierzyłam soczystego sierpowego dla jednego z nich tym samym zaczynając bójkę.
Biliśmy się tak z 30 min. Reszta rodzeństwa „zagoniła" swoich uciekinierów do nas.
Było ich teraz 15 a nas tylko 8.
-Co teraz? -zapytał Diego.
-Mam pomysł. -powiedziałam po chwili. Pomyślałam że mogłabym użyć swojej długo nie używanej mocy. -Schowajcie się za mną i bądźcie ostrożni. -jak powiedziałam tak zrobili i stanęli za mną.
Wyciągnęłam ręce do przodu, zamykając oczy i mocno się skupiając. Słyszałam jak przeciwnicy szydzą ze mnie. Złość we mnie wzrosła i spod ziemi wydobyła się gorąca lawa. Naszą skwerkę ziemi jak i obręcz ze zbiegłymi więźniami uniosłam w powietrze.
-Teraz nie ma drogi ucieczki panowie. -powiedziałam ze zwycięskim uśmiechem. -Brać ich!!! -krzyknęłam do rodzeństwa. Oni szybko ruszyli i zaczęli walczyć z nimi.
Bardzo chciałam ich zrzucić dobrej ławy ale ojciec kazał ich złapać i przyprowadzić żywych.
Gdy wszyscy byli już schwytani powoli wylądowałam na ziemi „chowając" lawę z powrotem pod ziemie.
-Świetna robota. -powiedzieli policjanci odbierając od nas tych ludzi.
-Eight? Wszystko dobrze? -zapytała Five.
Cała zbledłam, miałam mroczki przed oczami i fatalnie się czułam.
-Tak... Tak oczywiście. Wszystkowiedzące w jak najlepszym porządku. Musi przecież. -zmusiłem się na uśmiech, który wyszedł chyba szczerze, bo Five wrócił do dawania wywiadów i tym innym gównom.
Jak przyjechaliśmy do domu czułam się jeszcze gorzej. Z Fivem też nie było najlepiej bo się cały czas lekko skulał.
-Five skarbie, wszystko okej? -zapytałam zaniepokojona.
-Ja... -nie dokończył bo runą na ziemie z głośnym hukiem.
-JEZU! Five! -krzyknęłam klękając przy nim. Zobaczyłam ogromną kałuże krwi.
Podwinęła koszule chłopaka i zobaczyłam ranę kłutą.
-Czemu nie powiedziałeś od razu?! -krzyknęła przestraszona Vanya.
Nie wiedziałam co mnie natchnęło ale przyłożyłam dłonie do rany bruneta, ponownie zamknęłam oczy i przestałam co kolejek słyszeć. Poczułam oplatające moją rękę liście, wiatr, który lekko wieje mi w twarz, szum drzew i gdzieś w oddali jakby strumyk.
Po chwili otrząsnęłam się z transu i zobaczyłam, że chłopaka rana się zagoiła, ale on sam dalej jest nieprzytomny.
-Luther zabierz Pięć do jego pokoju, a ty młoda damo zapraszam do mnie. -rozkazał ojciec, który był świadkiem tego wszystkiego.
Sama nie wiedziałam co to miało być, więc stałam tam chwile patrząc na moje ręce w osłupieniu, ale po chwili dotrzymałam kroku ojca do jego gabinetu.
-Proszę, usiądź. -powiedział wskazując na fotel przed jego biurkiem. Ja posłusznie usiadłam. -Także numerze ósmy, co to było?
-Ja... Ja sama nie wiem. -powiedziałam patrząc na ręce. Znowu poczułam się niesamowicie źle. Głowa bardzo zaczęła mnie bardzo boleć.
Witam moje dziubdzisie kochane🥰
Jak tam weekend? ✨
Jak wasze samopoczucie?
Ostatnio jak sobie wchodziłam na wsze profile na ig to miałam takie: łejt... OMG! Same piękności czytają moją książkę!!!
Ludzie ale wy jesteście piękni! 😱❤️ aż nie mogłam oderwać wzroku. Przez was moje kompleksy mają kompleksy🥲 Ja się dziwie że wy jeszcze w magazynach nie byliście na okładce.
Chciałabym was każdego z osobna moooco przytulić no ale nie ma jak więc macie tu wirtualnego przytulasa ode mnie.
Mam nadzieje, że rozdział się podobał.
Miłego dnia/nocy😻
Do zobaczenia🌸~615 słów~
~tajemnicza pisarka
YOU ARE READING
Moja księżniczka|| Five Hagreeves
Fanfiction1 października 1989 roku w południe, 43 kobiety urodziły dzieci. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby z rana jeszcze nie były w ciąży. Sławny i bogaty miliarder Sir. Regginald odnalazł tylko siódemkę dzieci, ale pewnego dnia odnalazł jeszcze jedno...