Pov. Eight
Wiedziałam, że chłopak zrobi pierwszy ruch więc grzecznie czekałam. Jak sądziłam Five zaczął biec w moim kierunku i już miał mnie uderzyć, ale zwinnie i zgrabnie go ominęłam przez co wpadł w nie małą furię. Ja tylko się chytrze uśmiechnęłam, bo nie powiem... Dało mi satysfakcję to że go rozzłościłam.
Chłopaka jeszcze bardziej się zezłościł.
-Oj Five... Nie wiesz, że złość piękności szkodzi? A no tak, to wszystko wyjaśnia czemu jesteś taki brzydki. -powiedziałam niewinnie trzepiąc rzęsami.
-Jeszcze kurwa słowo, a zginiesz tu i teraz. -wycedził przez zęby.
-Raczej na odwrót kochanieńki. -powiedziałam i uderzyłam go z całej siły w brzuch. Ten się chwile zawahał łapiąc za bolące miejsce, ale po chwili zamachną się i uderzył mnie prosto w nos, z którego zaczęła się sączyć krew.
-Tego już za dużo... -powiedziałam sama do siebie wycierając bolący nos od krwi.
Poczułam jak buzuje we mnie krew. Nagle znowu weszłam w stan awatara nie kontrolując tego. Użyłam mocy wiatru i uderzyłam w bruneta. Ten walną o ścianę.
Wszyscy krzyczeli, ale ja nie zwracałam na nich uwagi. Zaczęłam „lewitować", zbliżała się do pół przytomnego chłopaka. Nagle poczułam ucisk w głowie. Opadłam na ziemie i zmieniłam się w czarnego wilka z zielonymi oczami. Zaczęłam powoli wstawać na łapach. Miałam śnieżnobiałe kły, długie pazury. W moich oczach można było dostrzec nienawiść. Gdy podchodziłam do chłopaka usłyszałam damski spokojny głos.
-Nie rób tego. Będziesz tego żałować... -powiedziała.
Moje wewnętrzne dobro przeważyło i wywaliła się przy chłopaku zmieniając się w człowieka.
Pov. Five
Jak Eight mną rzuciła o ścianę prawie traciłem przytomność zobaczyłem, że dziewczyna zmieni się w ogromnego wilka i zbliża się do mnie, ale nagle jakby coś jej nie pozwoliło iść dalej. Zmieniła się w człowieka i opadła bezsilnie na ziemie. Nie miałem już siły i sam zemdlałem.
Obudziłem się w salce szpitalnej. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i zobaczyłem Vanyie.
-O matko Five. Jak dobrze, że nic cię się nie stało poważnego. -powiedziała i przytuliła mnie.
-Ile tu jestem? -zapytałem próbując odtworzyć co było zanim straciłem przytomność.
-4 dni. -powiedziała.
-4 dni?! -zapytałem niedowierzając. Nagle przypomniałem sobie, że Eight też zemdlała. -Co z Eight? Gdzie ona jest? -zapytałem jak oparzony.
-Nie przejmuj się. Wszystko z nią okej. Chyba... -powiedziała a ostatnie słowo powiedziała ciszej.
-Jak to chyba...
-Jak ty zemdlałeś Luther zaniósł cię do salki, a Eight Diego zaniósł do jej pokoju i od tamtej pory nie wychodzi z pokoju. Nie wpuszcza nikogo, nawet ojca. -posmutniała.
-Ja do niej pójdę. -powiedziałem i już miałem wstawać gdy usłyszałem ojca.
-Radzę ci nie wstawać, musisz wydobrzeć, a o Numer Ósmy nie musisz się przejmować. Z nią jest wszystko dobrze. Numerze Siódmy, proszę opuścić sale i dać odpocząć dla Piątki.
-Dobrze ojcze. -i wyszła.
Ja czułem się bardzo senny i po chwili zasnąłem.
Pov. Eight
CZYTASZ
Moja księżniczka|| Five Hagreeves
Fanfiction1 października 1989 roku w południe, 43 kobiety urodziły dzieci. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby z rana jeszcze nie były w ciąży. Sławny i bogaty miliarder Sir. Regginald odnalazł tylko siódemkę dzieci, ale pewnego dnia odnalazł jeszcze jedno...