Pov. Eight
Już minęły 5 dni od tego zdarzenia. Wszyscy chcieliśmy o tym zapomnieć. Rano obudziły mnie pocałunki bruneta na mojej szyi.
-Five... -powiedziałam leniwie.
-No w końcu wstałaś. -zaśmiał się i przytulił się do mnie.
-Five... Chyba trzeba już powiedzieć reszcie, że my to tak oficjalnie.
-Masz racje. Może dzisiaj po śniadaniu?
-Dla mnie git.
Po śniadaniu powiedzieliśmy, żeby wszyscy przyszli do salonu.
-A więc... o co chodzi? -zapytał podejrzliwie Klaus.
-No bo... -zaczęłam.
-Ja i Eight jesteśmy razem. -powiedział Five przytulając mnie.
-OMG!!! Wisicie mi po 50 dolarów! Wygrałem!!! -krzyczał Klaus. -Gratki!
-Czekaj... Co wygrałeś? -zapytałam patrząc na brata podejrzliwie.
-No bo ten... Ja obstawiałem, że będziecie razem jeszcze w tym roku, a Vanyia i Allison, że już w następnym. Więc... wiszą mi po 50 dolarów. -uśmiechną się zwycięsko.
Wszyscy nam pogratulowali i rozeszliśmy się po pokojach bo zaraz miał być trening.
Ostatnio zobaczyłam, że ojciec robi nam cięższe treningi. A niektóre są takie jakby chce nas zabić. W sumie to by było bardzo w jego stylu.
Wszyscy już staliśmy równo w szeregu.
-Dzisiaj ja dobiorę was w pary. -powiedział ojciec trzymając i zapisując coś w swoim czerwonym notesie. Zawsze nas ciekawiło co tam nasz staruszek notuje, ale baliśmy się go zapytać, a sam nam przecież nie powie. -Numer 1 z 6, 3 z 5, 2 z 8, 4 z 7. Dzisiaj używacie głównie swoich mocy.
Na macie ustawił się Luther i Ben. Luther niespodziewanie uderzył Azjatę w twarz. Chłopak odchylił się do tyłu, ale się ogarną i wydobył z siebie potwora. Macki raz dwa załatwiły blondyna.
Następni byli Allison i Five. Chłopak na sygnał że mogą zacząć walkę teleportował się za All i kopna ją w plecy przez co dziewczyna upadła do przodu. Po chwili wstała.
-Słyszałam plotkę, że walnąłeś się w nos. -powiedziała mulatka i chłopak zahipnotyzowany uderzył się w nos. Wszyscy syknęliśmy z bólu widząc to, a chłopak cicho krzykną z bólu. Uderzył dziewczynę w brzuch. Obolała i zmęczona dziewczyna dała znać ręką, że już koniec i dając do zrozumienia brunetowi, że wygrał pojedynek.
-Następna para! -krzykną ojciec.
Ja i Diego ustawiliśmy swoje nogi na przekątnej kwadratu.
Chłopak już chciał wymierzyć cios, ale ja użyłam mocy wiatru i „zamknęłam" chłopaka w tornadzie. Gdy jakimś cudem wydostał się z niego, lekko spanikowana zmieniłam się w białego wilka i zaczęłam warczeć.
Poczułam niesamowity ból w głowie. Ten sam, który czułam kiedyś.
-Jesteś nic nie warta. Oni udają, że cię lubią. Udają wspaniałych przyjaciół i rodzeństwo, tak na prawde cie nie znoszą. Nawet twój chłopaczek ma cię dość. -mówił głos w mojej głowie.
-Nie!!! Przestań!!! -krzyczałam jakby sama do siebie.
Starałam się go ignorować i zająć się walką, ale nie dałam rady. Zmieniłam się w człowieka. Nagle wokół mnie pojawił się jasno niebieski proszek. Słyszałam krzyki innych ale wiatr mi nie umożliwiał usłyszenie ich dokładnie. Nagle z tego piasku usłyszałam znajome mi głosy. Ten proszek uformował się w moich... Rodziców?
YOU ARE READING
Moja księżniczka|| Five Hagreeves
Fanfiction1 października 1989 roku w południe, 43 kobiety urodziły dzieci. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby z rana jeszcze nie były w ciąży. Sławny i bogaty miliarder Sir. Regginald odnalazł tylko siódemkę dzieci, ale pewnego dnia odnalazł jeszcze jedno...