🪓26🪓

1.2K 61 50
                                    

Pov. Eight

Już minęły 5 dni od tego zdarzenia. Wszyscy chcieliśmy o tym zapomnieć. Rano obudziły mnie pocałunki bruneta na mojej szyi.

-Five... -powiedziałam leniwie.

-No w końcu wstałaś. -zaśmiał się i przytulił się do mnie.

-Five... Chyba trzeba już powiedzieć reszcie, że my to tak oficjalnie.

-Masz racje. Może dzisiaj po śniadaniu?

-Dla mnie git.

Po śniadaniu powiedzieliśmy, żeby wszyscy przyszli do salonu.

-A więc... o co chodzi? -zapytał podejrzliwie Klaus.

-No bo... -zaczęłam.

-Ja i Eight jesteśmy razem. -powiedział Five przytulając mnie.

-OMG!!! Wisicie mi po 50 dolarów! Wygrałem!!! -krzyczał Klaus. -Gratki!

-Czekaj... Co wygrałeś? -zapytałam patrząc na brata podejrzliwie.

-No bo ten... Ja obstawiałem, że będziecie razem jeszcze w tym roku, a Vanyia i Allison, że już w następnym. Więc... wiszą mi po 50 dolarów. -uśmiechną się zwycięsko.

Wszyscy nam pogratulowali i rozeszliśmy się po pokojach bo zaraz miał być trening.

Ostatnio zobaczyłam, że ojciec robi nam cięższe treningi. A niektóre są takie jakby chce nas zabić. W sumie to by było bardzo w jego stylu.

Wszyscy już staliśmy równo w szeregu.

-Dzisiaj ja dobiorę was w pary. -powiedział ojciec trzymając i zapisując coś w swoim czerwonym notesie. Zawsze nas ciekawiło co tam nasz staruszek notuje, ale baliśmy się go zapytać, a sam nam przecież nie powie. -Numer 1 z 6, 3 z 5, 2 z 8, 4 z 7.  Dzisiaj używacie głównie swoich mocy.

Na macie ustawił się Luther i Ben. Luther niespodziewanie uderzył Azjatę w twarz. Chłopak odchylił się do tyłu, ale się ogarną i wydobył z siebie potwora. Macki raz dwa załatwiły blondyna.

Następni byli Allison i Five. Chłopak na sygnał że mogą zacząć walkę teleportował się za All i kopna ją w plecy przez co dziewczyna upadła do przodu. Po chwili wstała.

-Słyszałam plotkę, że walnąłeś się w nos. -powiedziała mulatka i chłopak zahipnotyzowany uderzył się w nos. Wszyscy syknęliśmy z bólu widząc to, a chłopak cicho krzykną z bólu. Uderzył dziewczynę w brzuch. Obolała i zmęczona dziewczyna dała znać ręką, że już koniec i dając do zrozumienia brunetowi, że wygrał pojedynek.

-Następna para! -krzykną ojciec.

Ja i Diego ustawiliśmy swoje nogi na przekątnej kwadratu.

Chłopak już chciał wymierzyć cios, ale ja użyłam mocy wiatru i „zamknęłam" chłopaka w tornadzie. Gdy jakimś cudem wydostał się z niego, lekko spanikowana zmieniłam się w białego wilka i zaczęłam warczeć.

Poczułam niesamowity ból w głowie. Ten sam, który czułam kiedyś.

-Jesteś nic nie warta. Oni udają, że cię lubią. Udają wspaniałych przyjaciół i rodzeństwo, tak na prawde cie nie znoszą. Nawet twój chłopaczek ma cię dość. -mówił głos w mojej głowie.

-Nie!!! Przestań!!! -krzyczałam jakby sama do siebie.

Starałam się go ignorować i zająć się walką, ale nie dałam rady. Zmieniłam się w człowieka. Nagle wokół mnie pojawił się jasno niebieski proszek. Słyszałam krzyki innych ale wiatr mi nie umożliwiał usłyszenie ich dokładnie. Nagle z tego piasku usłyszałam znajome mi głosy. Ten proszek uformował się w moich... Rodziców?

Moja księżniczka|| Five Hagreeves Where stories live. Discover now