🪓27🪓

1.1K 47 38
                                    

Pov. Eight

Wszyscy w akademii spali. Około 3 w nocy obudził nas huk z dołu.

Wszyscy jak poparzeni wybiegli z pokoi kierując się w stronę odgłosu.

-Co jest kurwa? -zapytał Diego.

-A wiesz... Ktoś nas chyba obrabowuje. -wzruszył ironicznie ramionami Five.

Wbiegaliśmy do salonu. Zobaczyliśmy jakiś ludzi. Po chwili też przybiegł tata.

-Mówiliście jełopy, że nikogo nie ma w budynku! -krzykną jakiś mężczyzna.

-To tylko dzieci... -odpowiedział mu drugi.

-Tylko dzieci? Te dzieci zaraz was zmiotą z tej powierzchni ziemi. -powiedziałam robiąc dwa kroki do przodu.

-Świetny żart dziewczynko. -zaśmiał się.

Coś się we mnie zagotowało. Użyłam mocy awatara. Uniosłam się nad ziemie i jednym klaśnięciem przywarłam mężczyzn do ściany.

-Nie mów do mnie dziewczynko. -powiedziałam powoli lądując na ziemi.

-To ty... -ledwo powiedział jeden pokazując na mnie.

-Co? -nie wiedziałam o co mu chodzi.

-Ty jesteś awatarem. Jesteś następczynią tronu Królestwa Awatar. -wydukał.

-O czym ty mówisz?! -podeszłam do niego wolno i ostrożnie.

-Eight, nie podchodź do nich. -powiedział Five stojąc tam gdzie stał. Popatrzyłam na niego wzrokiem „wszystko dobrze".

-Jesteś ostatnim awatarem, przejmiesz tron. Jestem Yango. Posłaniec królewski. -pomogłam mu wstać.

-T-to nie możliwe. -powiedziałam. -Moi rodzice nic mi nie powiedzieli.

-Bali się o ciebie. Bali się że coś ci się stanie i cię stracą. -powiedział Yango. -Wrócisz z nami Sophie?

-Wiesz... Ja mam już tu rodzine, ułożone życie... Wybaczcie ale na tę chwile nie mam zamiaru się ruszać z akademii. -popatrzyłam na niego przepraszająco.

-No cóż... Twój wybór ale wiedz, że bramy Królestwa są zawsze otwarte dla ciebie. -powiedział. Popatrzył na resztę za moimi plecami. -I dla twojej rodziny oczywiście też. -uśmiechną się. Podał mi do ręki małą kuleczkę. -Ta kuleczka jest jak mapa. Jeśli będziesz chciała nas kiedyś odwiedzić wystarczy że naciśniesz tutaj -pokazał na małą kropeczek -to przeniesie cię do nas.

-Bardzo dziękuje. -powiedziałam chowając kulkę do kieszeni.

-To my będziemy już wracać do siebie. Ruszać się! -wrzasną do reszt obolałych mężczyzn.

-Oł... wybaczcie myślałam że to jacyś intruzi i tak jakoś wyszło... No nie dziwcie się, wbiliście do naszego domu jak intruzi! -popatrzyłam na nich przepraszająco.

-Luz, nie takie akcje ze złamanym kręgosłupem się miało. -powiedział jeden przeciągając się.

-Żegnaj Sophie! -powiedział Yango. Wyciągną taką samą kuleczkę, nacisną i wszyscy zniknęli.

-Okej... Eight raczysz mi to wszystko od początku wytłumaczyć? -powiedział brunet.

-Ażebym ja sama wiedział... -powiedziałam cicho dalej patrząc pusto w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą był Yango.

Wszyscy wróciliśmy do siebie. Nie dałam rady zasnąć. Bawiłam się i oglądałam tą kuleczke.

-Czemu mi nie powiedzieli... -zapytałam sama siebie cicho, patrząc w sufit dalej bawiąc się kulką.

Moja księżniczka|| Five Hagreeves Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt