4.

1.9K 72 32
                                    

Pov. Eight

Jak wróciłam do pokoju jeszcze długo się zastanawiałam dlaczego brunet mnie okłamał mówiąc że po prostu lubi przebywać na dachu. Tak, to jest jedna z moich umiejętności. Wiem kiedy ktoś kłamie. Tak zastanawiałam się do 7 rano. Dobra, raczej już nie zasnę a poza tym nie ma już sensu iść spać. Pomyślałam. Postanowiłam, że przebiorę się w dresy, czarny t-shirt i pójdę na mały spacer. Ojciec nie pozwalał nam wychodzić samemu, ale  jak moje siostry oprowadzali mnie po Akademii pokazały mi jak się można łatwo stąd wymknąć. Mianowicie, przez okno w łazience. Szybko się przebrałam. Zrobiłam lekki makijaż, wzięłam jeszcze jakąś bluzę i po cichu wyszłam z pokoju kierując się do łazienki.

*Mały skip time*

Postanowiłam, że pójdę do kawiarni. Ponoć jest tam pyszna kawa, a po nieprzespanej nocy dobrze mi zrobi.

-Dzień dobry! -powiedziała pani za ladą z ślicznym uśmiechem. -Jestem Agness. -przedstawiła się.

-Dzień dobry, nazywam się Eight. -uśmiechnęłam się nieśmiało.

-Co tobie podać słoneczko? -zapytała z tym samym słonecznym uśmiechem.

-Poproszę czarną kawę. Bez cukru. -dodałam, a kobieta przytaknęła i poszła zaparzyć mi kawę.

Siedziałam tak 3 może 5 minut i już dostałam swoje zamówienie. Po wypiciu tego napoju bogów, zapłaciłam, podziękowałam i wyszłam.

Kawiarnia była nie daleko więc dość szybko znalazłam się w akademii. Modliłam, się aby łazienka była pusta, żebym mogła wejść, bo była już 7:50 więc może ktoś zechciał sobie zrobić poranny prysznic.  Zobaczyłam zamknięte okno. No super. Żeś teraz zechciał sobie zrobić kąpiel Klaus. Powiedziałam sama do siebie. Dobrze wiedziałam że to Klaus, bo tylko on zamyka okno kiedy bierze prysznic. Normalnie przez drzwi wejściowe w zasadzie mogę wejść, ale jeszcze Pogo, albo co gorsza ojciec mogli by mnie zobaczyć, to by już nie było tak kolorowo.

Pomyślałam o Five. Przecież mógłby mnie przeteleportować do środka.

Zaczęłam rzucać małymi kamyczkami w okno chłopaka. Po 2 minutach wyjrzał przez okno.

-Eight?! Co ty tam kurwa robisz?! -zapytał szeptem zaskoczony.

-Później ci powiem, a teraz błagam cię. Pomóż mi. -powiedziała również szepcząc.

Już chwilę później chłopak był obok mnie.

-Co chcesz? -zapytał.

-Przeteleportujesz mnie do akademii? -wydęłam dolną wargę i zrobiłam oczy szczeniaka.

-Ehh... no dobrze ale jesteś mi dłużna przysługę. -odpowiedział, a ja się zgodziłam.

Złapał mnie za nadgarstek, a mnie przeszły przyjemne dreszcze. Kilka sekund później byliśmy w moim pokoju.

-Jaaa cię! Ale to jest fajne! -pisnęli szczęśliwa na co chłopak się szczerze uśmiechną pokazując swoje dołeczki. -Jeszcze raz ci dziękuję. -powiedziałam po chwili.

-Ale nie zapominaj. Masz u mnie dług. -powiedział. Już chciał wychodzić gdy go powstrzymałam.

-Five?

-Tak? -odwrócił się w moją stronę.

-Powinieneś się częściej uśliechać. Masz bardzo ładne dołeczki. -powiedziałam zakładając kosmyk włosów za ucho. Wtf!? Eight, co ty pierdolisz. Toż to twój wróg a ty mu taki rzeczy mówisz.

-Dzięki. -powiedział lekko zaskoczony moim wyznaniem i wyszedł.

Za 5 minut ma być śniadanie. Szczerze mówiąc. Po porannej kawie nie byłam głodna ale jednak musiałam zejść na dół.

Gdy schodziłam po schodach ktoś mnie mocno popchną przez co poleciałam do przodu ale w porę wyczarowała średnią fale, która mnie uratowała od zapewne złamanego nosa. Gdy się odwróciłam, żeby zobaczyć kto mnie popchnął zobaczyłam Five z chytrym uśmiechem.

-Uważaj jak chodzisz pokrako. -powiedział.

-To tu mnie kurwa popchnąłeś debilu! - krzyknęłam.

-Numerze osiem! Co to za słownictwo. Co tu się stało. -krzykną ojczulek. Nie no super kurwa. Jeszcze jego tu brakowało.

-No bo Five mnie popchnął i się mało co nie zabiłam. -powiedziałam patrząc na chłopaka morderczym wzrokiem.

-W takim razie. Oboje macie karę. Zmywanie naczynia przez tydzień.

-Słucham?! -krzykną Five. -Nie mam zamiaru sprzątać przez, to że jakaś przybłęda nie umie chodzić!

-Numerze Pięć! Słownictwo. A poza tym. To ty popchnąłeś Eight, a teraz zapraszam na śniadanie i po śniadaniu idziecie do kuchni zmywać naczynia.

No świetnie zapowiada się zajebisty tydzień z panem MAM NA WSZYSTKO WYJEBANE I WKURWIAM WSZYSTKO CO ŻYJE super!

Po śniadaniu o dziwo Five zebrał połowę naczyń (bo ja już zebrałam połowę) i poszedł za mną w ciszy do kuchni.

-Czemu mnie popchnąłeś? -zapytałam po chwili ciszy.

-Od zawsze jestem tutaj typem odrzudka i gbura. Jak schodziłem na śniadanie spotkałem Kalusa, który widział jak wychodziłem od ciebie z pokoju i powiedział że jesteśmy razem. Więc się wkurzyłem i chciałem udowodnić że nic do ciebie nie czuje. Nie wiem co mnie podkusiło żeby cię wywalić. Przepraszam. -powiedział z dobrze słyszalną skruchą w głosie.

-Łaał. To zaraz zacznę się bać że mnie spróbujesz zabić bo ktoś ci powie że jesteśmy razem. -zaśmiałam się a on po mnie.

-Naprawdę cię przepraszam Eight.

-Dzięki mojej mocy nic się nie stało. Wybaczam ci. -gdy to powiedziałam lekko się uśmiechnął.

-A właśnie... To rano, gdzie ty byłaś że musiałem poświęcić swój cenny czas żeby cię teleportować? -teatralnie złapał się za serce.

-No bo jak wróciłam do pokoju to nie dałam rady zasnąć więc postanowiłam się przejść i pójść do kawiarni kilka przecznic dalej na pyyyyszną kawę. -wzruszyłam ramionami.

-I tak beze mnie!? -zapytał chłopak z udawanym oburzeniem.

-Sorry, nie wiedziałam, że lubisz kawę, a poza tym, przecież nie będę cię budzić bo ta przepowiednia że mnie zabijesz się spełni. -powiedziałam śmiejąc się.

-Oj moja droga. W takim razie nie wiesz o mnie duuużo rzeczy. Ja kocham kawę. Tak właściwie to tylko dla niej żyje. -również się śmiał.

Po chwili poczułam jak ktoś chlapną na mnie wodą.

-Już. Nie. Żyjesz. -powiedziałam z przerwami, żeby dobrze zrozumiał.

-O-oł. No to mam przejebane.

-Oj masz. -gdy to powiedziałam użyłam swojej mocy awatara i użyłam mocy ziemi żeby zablokować mu wyjście.

-Nosz cholera jasna. Zapomniałem że masz taką moc.

-No widzisz. -uśmiechnęłam się chytrze i zaczęłam go gonić po całej kuchni. Gdy go dopadłam, usiadłam na jego biodrach okrakiem, ale ten przewrócił mnie i teraz to on był na górze.

-No ja nie wiem kto ma teraz bardziej przejebane. -powiedział z chytrym uśmiechem. Już ja wiedziałam co on chce zrobić.

Pov. Five

-Błagam Five. Nieee! -powiedziała dziewczyna między napadami śmiechu, a ja dalej ją łaskotałem pod żebrami. Podsłuchałem ostatnio jak gadała z Klausem że ma straszne łaskotki. Więc wykorzystałem okazję. Kiedy ją puściłem, a ona się uspokoiła dokończyliśmy sprzątać i rozeszliśmy się po pokojach bo zaraz miał odbyć się trening.

No hejjj...

Mam pytanie, czy podobają wam się takie dłuższe rozdziały czy jednak robić krótsze?

~1039 słów~

~tajemnicza pisarka

Moja księżniczka|| Five Hagreeves Where stories live. Discover now