🪓22🪓

1.2K 53 27
                                    

Pov. Five

Gdy dziewczyna bezwładnie upadła na podłogę podbiegłem do niej i próbowałem ocucić.

-Eight! Proszę nie zamykaj oczu! Eight! Proszę!!! -krzyczałem, łzy leciały mi po policzkach. Nie wiedziałem co się stało, ale po chwili zobaczyłem ranę po postrzałową i masę krwi.

-Five, zabierz ją do mamy! -nakazał ojciec. Wziąłem ją na ręce i teleportowałem się do salki.

-Mamo! Proszę pomóż jej! Ona nie może umrzeć! Nie mogę jej stracić! Nie teraz! Nie mogę jej stracić nigdy... -krzyczałem i płakałem jeszcze mocniej.

-Połóż ją na łóżku i wyjdź. -powiedziała mama ze swoim spokojem.

-Nie! Nie zostawię jej! Już raz zostawiłem i skończyli się tym!

-Luther zbierz Five! -krzyknęła mama.

Luther przyszedł i zabrał mnie siłą. Puścił mnie dopiero jak wyszliśmy z sali operacyjnej.

-To wszystko twoja wina! Czemu kazałeś jej tam być samej! Jesteś zwykłym chujem! Jeśli umrze dopilnuje tego osobiście żebyś ty też zginą z moich rąk! Rozumiesz?! -wrzeszczałem na chłopaka.

-Stary, ja naprawdę nie wiedziałem, że tam będzie ich tylu. Gdybym wiedział nie puścił bym jej tam samej. To też jest moja siostra i nigdy ale to nigdy nie pozwoliłabym jej samej walczyć z 20 uzbrojonymi bandziorami. -uspokajał mnie Luther.

Po chwili dołączyła reszta rodzeństwa. Ja osunąłem się po ścianie na podłogę. Po chwili poczułem jak ktoś mnie przytula. To była Vanyia i Allison.

-Five. Nic jej nie będzie zobaczysz. Jest w dobrych rękach. -mówiła Vanyia.

-To ja powinienem dostać tą pieprzoną kulkę... -powiedziałem cicho.

-Five. Nawet tak nie mów. Eight to silna i wspaniała dziewczyna. Da radę. -podniósł mnie na duchu Kalusa. I w zasadzie byłem mu wdzięczny. Naprawdę teraz potrzebowałem tego.

Eight była już operowana 5 godzin. Dalej siedziałem przy salce. Chciałem być jak najbliżej jej. Nie poszedłem na obiad i kolacje. Rodzeństwo przychodziło do mnie na zmianę sprawdzić czy u mnie wszystko okej.

Mama powiedziała że Eight jeszcze trochę będzie operowana i żebym przez ten czas się umył i przebrał. Jak zaproponowała tak zrobiłem.

Poszedłem wziąć prysznic. Podczas niego myślałem nad tym wszystkim.

-Dlaczego pozwoliłem jej iść tam samej? Dlaczego to nie ja dostałem tą kulkę? -zadawałem sobie pytania.

Ubrałem dresy, bluzę i wróciłem do salki. Zielonooka dalej była operowana. Bałem się o nią jak cholera.


Minęło już 15, 20, 25 godzin, a ona dalej jest operowana. Przez ten cały czas nie odchodziłem od drzwi do sali operacyjnej.

W końcu z salki wyszedł zmęczony tata.

-Żyje?! -ożywiłem się.

-Tak, ale kulka prawie trafiła ją w płuco. Straciła bardzo dużo krwi. -powiedział tata.

-Mogę do niej wejść?

-Tak, ale jeszcze jest w śpiączce po operacyjnej.

Ojciec odszedł a ja wszedłem do dziewczyny. Wyglądała tak spokojnie, jakby spała. Usiadłem obok niej na krzesełku, które stało obok jej łóżka. Złapałem ją za rękę.

-Nie wiem czy mnie słyszysz, ale bardzo cię przepraszam. To przeze mnie dostałaś kulką. -mówiłem patrząc na jej bladą twarz. Siedziałem tam do wieczora.

Już byłem pewny, że żyje i mogłem spać prawie spokojnie.

Następnego dnia usłyszeliśmy krzyk Klausa na cały dom.

-Nie ma jej!!! -krzyczał.

-Kogo?! -wybiegłem zbiegając po schodach do zhisteryzowanego brata.

-P-poszedłem do Eight że-żeby sprawdzić i-i jej t-tam n-niema. -jąkał się.

-Jak to?! -krzyknąłem i szybko ruszyłem do salki gdzie jeszcze wczoraj leżała Eight.

Klaus miał racje. Nie było jej tam. Zaczęliśmy biegać i wołać Eight po całym domu.

Poszedłem do kuchni i tam zobaczyłem... Eight?

-Eight? -zapytałem z niedowierzaniem.

-A kogoś innego się spodziewałeś? -zapytała ze szczerym uśmiechem i z kubkiem kawy w ręku.

Podszedłem do niej ze łzami w oczach i przytuliłem uważając na jej ranę.

-Przepraszam Eight... przepraszam. -wyszeptałam.

-Five, nic się przecież nie stało. Żyje. -zaśmiała się.

-Czemu od razu nie powiedziałaś że zostałaś postrzelona? -zapytałem wypuszczając ją z uścisku.

-Łeh, nie było się czym chwalić. Myślałam, że to nic poważnego i sama dam sobie radę. -wzruszyła ramionami.

-Eight. Mogłaś zginąć. -złapałem ja za ramiona i znów przytuliłem. -Nie rób tak więcej. Obiecał mi.

-Obiecuje. -wyszeptała i również przytuliła.

-Eight!!!! -wrzasnęło rodzeństwo gdy weszli do kuchni i zobaczyli dziewczynę.

-Matko dziewczyno ja już chciałem przywoływać twojego ducha bo myślałem, że nie żyjesz. Tęskniłem. -powiedział Klaus podchodząc do dziewczyny i przytulając ją.

-No to niestety ale jeszcze się ze mną pomęczycie. -zaśmiała się. -Też tęskniłam. -powiedziała i oddała uścisk.

Gdy wszyscy już poprzytulali się z Eight i odpierdolili za to że zataiła informacje o postrzale.

-Eight... Ja... Ja cię przepraszam. To moja wina. -powiedział Luther podchodząc do dziewczyny i spuszczając głowę.

-Brawo za spostrzegawczość Einsteinie. Chcesz Nobla? -powiedział Klaus.

-Luther. Nic się nie stało. Żyje i mam się dobrze. Zapominajmy. Rana się zagoi i będzie gitara. -powiedziała czarni włosa podchodząc do brata i przytulając go.

-Wybaczysz?

-Wybaczam.

Reszta dnia minęła dobrze i spokojnie. Cały czas pilnowałem Eight i pytałem czy czegoś potrzebuje. Nazwała mnie przylepą no ale niech się przyzwyczai bo jak mi na kimś zależy to dla tej osoby zrobię wszystko. Ale czy mi zależy na niej jak na przyjaciółce?




Heyyy!

Jak rozdział?

Chyba wracam do formy i zaczynam pisać dłuższe rozdziały.

Bardzo się cieszę, że podoba wam się moja książka i że w ogóle chcecie ją czytać ❤️😂

Kocham was🥰

Miłego dnia/nocy😘
Do zobaczenia😍

~847 słów~

~tajemnicza pisarka

Moja księżniczka|| Five Hagreeves Where stories live. Discover now