Pov. Eight
-Jak to nie wiesz? -zapytał wyraźnie zdziwiony tata.
-T-to tak nagle.
-Coś czułaś, słyszałaś podczas tego?
-Nie słyszałam krzyków przerażenia innych, słyszałam szum drzew i jakiegoś strumyczka w oddali. Czułam powiew wiatru, wszystkie żywioły, którymi władam. -powiedziałam dalej nie wiedząc czy to sen czy działo się naprawdę.
-Yhm... -to wydusił z siebie ojciec i zaczął notować coś w tym zeszycie.
-A co jeśli ja mu zrobiłam krzywdę?! -nagle wpadłam w lekką histerię.
-Spokojnie, leży teraz w salce. Mama się nim zajmuje. -powiedział spokojnie.
-Ale co jeśli ja jeszcze kogoś skrzywdzę?! -zaczęłam już płakać.
-Mama powiedziała, że gdyby nie ty, to numer piąty mógłby zginąć.
Szybko wstałam z miejsca na którym siedziałam i od razu bardzo źle się poczułam. Tunelami z hukiem na ziemie.
Pov. Five
Gdy się ocknąłem leżałem w salce szpitalnej a mama krzątała się po niej tu i tam.
-Co się stało? -zapytałem.
-Podczas łapania bandytów dostało ci się kulką. -powiedziała z uśmiechem.
Szybko zerknąłem tam gdzie mi się oberwało. Czysto. Oni śladu po postrzale.
-Dlaczego nie mam blizny ani nic z tych rzeczy?
-Jak przyjechaliście do domu zemdlałeś, Eight wykorzystała swoją moc aby cię uratować więc gdyby nie ona raczej byś już nie żył.
Nagle do salki wpadł ojciec z Eight na rękach.
-Grace! Szybko podłącz ją! -krzyknął, a ja nie wiedziałem co się dzieje.
-Co się stało? -zapytała mama.
-Nie oddycha. -powiedział tata podłączając ją do różnych ustrojstw.
-Co się dzieje?! -przybiegło rodzeństwo, które najwyraźniej widziało tatę z Eight.
-Luther, zanieś Five do jego pokoju. Wy wszyscy też do swoich pokoi i nie wychodzić z nich do póki nie pozwolę. -rozkazał ojciec a chłopak wziął mnie na ręce.
-Nie! Ja muszę z nią zostać! -krzyknąłem ze łzami w oczach wyrywając się chłopakowi.
Przy wychodzeniu słyszałem tylko respirator, który wydawał głośne pipczenie.
-Luther puszczaj mnie! -wrzasnąłem.
-Nie mogę, ojciec mi kazał...
-Jebie mnie ojciec! Nie mogę jej stracić!
-Five nie przejmuj się...
-Luther a gdyby tam teraz leżała Allison to też byś się nie przejmował?! -zamilkł i spuścił głowę. -No właśnie... więc nie mów mi żebym się nie przejmował. Tam leży i walczy o życie dziewczyna, za którą życie bym oddał, która jest dla mnie cholernie ważna, którą kocham! Nie mogę jej stracić rozumiesz!? -wysyczałem przez zęby.
-Tak. -powiedział cicho i odszedł.
Po 3 godzinach wyszedł ojciec. Nie zważając na nic, teleportowałem się do niej.
-Eight? -szepnąłem. Dziewczyna leżała na łóżku szpitalnym. Była cała blada i się nie ruszała. -Eight... Czemu to zrobiłaś. -powiedziałem siadając obok niej na krześle i łapiąc ją za rękę. Zamknąłem oczy.
-Bo cię kocham Five. -powiedziała z trudem.
-Eight! -cicho krzyknąłem, złapałem twarz dziewczyny w dłonie i mocno ale namiętnie pocałowałem. -Nie rób mi tak więcej... Proszę... -po moich policzkach spływały ciurkiem łzy i załączyłem nasze czoła że się nimi stykaliśmy.
-Five... Gdybym musiała oddałabym życie za ciebie. -powiedziała równie cicho.
*Duuuży skip time*
Dzień wyjazdu
Pov. Eight
Staliśmy już na zewnątrz i czekaliśmy na mini autokar, którym mieliśmy dojechać na miejsce.
Oczywiście zielonooki się uparł żebym jechała z nim więc już musiałam się zgodzić.
Gdy czarny samochód podjechał spakowaliśmy nasze bagaże i wsiedliśmy.
Ja i chłopak usiedliśmy na końcu.
-Nie wiem jak przetrwam ten czas z tobą. -wzięłam głęboki oddech.
-Aż tak źle ze mną księżniczko?
-Aż tak źle. -zaśmiałam się.
-Oj no bez przesady... Jak się całujemy to nie masz nic przeciwnik. -poruszył brwiami dwuznacznie. Ja przewróciłam oczami. -Patrz bo ci z orbity wypadną.
-A może to jest mój cel żeby cię nie widzieć? -teraz to ja się uśmiechnęłam dwuznacznie.
Oboje się zaśmialiśmy. Jechaliśmy tak z 2 godziny. Matko jeszcze 6 przed nami!
Gdzie my jedziemy. Na Syberie?!
W pewnym momencie chłopak lekko mnie szturchnął.
-Eight! Psst!
-Hm?
-Patrz co mam. -powiedział i wyciągną z plecaka kajdanki z czerwonym futerkiem.
-Jezu Five! -cicho krzyknęłam i usiłowałam zabrać mu te kajdanki ale niechcący wylądowały u Klausa, który siedział przed nami.
-Łohohoho... Moje gołąbeczki to chyba wasze... -powiedział odwracając się do nas.
-No a jak... -powiedział ze zboczonym uśmiechem Five.
-Wcale nie „nasze" -zrobiłam cudzysłów w powietrzu -Tylko Five. -wywróciłam oczami.
-Matko jedyna wy już robicie kłótnie małżeńskie, a jeszcze nawet ślubu nie braliście! -powiedział Klaus. -A tak między nami Eight, to może i nie są twoje kajdanki ale napewno dla ciebie. -zaśmiał się loczek.
-Dobra wracaj do ćpania. -zaśmiałam się patrząc zażenowana na brata.
Po czasie zasnęłam. Miałam koszmar gdzie Five ginie na moich oczach a ja nic nie mogę zrobić.
Jak się obudziłam już prawie płacząc zobaczyłam że Five mnie mocno do siebie przytula.
-Co ci się śniło księżniczko? -zapytał z troską i miłością w oczach i głosie.
-Śniło mi się że jakaś stara baba zabiła cię na moich oczach a ja nic nie mogłam zrobić. -powiedziałam mocno przytulając się do Five.
-Ale jak widzisz jestem tu razem z tobą.
Resztę podróży spędziliśmy śpiąc przytuleni do siebie.
Hi moi piękni ludzie! ❤️
Oto nowy rozdział! Mam nadzieje, że się spodobał.
Kocham was! 😻
Miłego dnia/nocy✨
Do zobaczenia🥰~823 słów~
~tajemnicza pisarka
CZYTASZ
Moja księżniczka|| Five Hagreeves
Fanfiction1 października 1989 roku w południe, 43 kobiety urodziły dzieci. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby z rana jeszcze nie były w ciąży. Sławny i bogaty miliarder Sir. Regginald odnalazł tylko siódemkę dzieci, ale pewnego dnia odnalazł jeszcze jedno...