🪓30🪓

1.1K 54 98
                                    

Pov. Eight

-Jak to nie wiesz? -zapytał wyraźnie zdziwiony tata.

-T-to tak nagle.

-Coś czułaś, słyszałaś podczas tego?

-Nie słyszałam krzyków przerażenia innych, słyszałam szum drzew i jakiegoś strumyczka w oddali. Czułam powiew wiatru, wszystkie żywioły, którymi władam. -powiedziałam dalej nie wiedząc czy to sen czy działo się naprawdę.

-Yhm... -to wydusił z siebie ojciec i zaczął notować coś w tym zeszycie.

-A co jeśli ja mu zrobiłam krzywdę?! -nagle wpadłam w lekką histerię.

-Spokojnie, leży teraz w salce. Mama się nim zajmuje. -powiedział spokojnie.

-Ale co jeśli ja jeszcze kogoś skrzywdzę?! -zaczęłam już płakać.

-Mama powiedziała, że gdyby nie ty, to numer piąty mógłby zginąć.

Szybko wstałam z miejsca na którym siedziałam i od razu bardzo źle się poczułam. Tunelami z hukiem na ziemie.

Pov. Five

Gdy się ocknąłem leżałem w salce szpitalnej a mama krzątała się po niej tu i tam.

-Co się stało? -zapytałem.

-Podczas łapania bandytów dostało ci się kulką. -powiedziała z uśmiechem.

Szybko zerknąłem tam gdzie mi się oberwało. Czysto. Oni śladu po postrzale.

-Dlaczego nie mam blizny ani nic z tych rzeczy?

-Jak przyjechaliście do domu zemdlałeś, Eight wykorzystała swoją moc aby cię uratować więc gdyby nie ona raczej byś już nie żył.

Nagle do salki wpadł ojciec z Eight na rękach.

-Grace! Szybko podłącz ją! -krzyknął, a ja nie wiedziałem co się dzieje.

-Co się stało? -zapytała mama.

-Nie oddycha. -powiedział tata podłączając ją do różnych ustrojstw.

-Co się dzieje?! -przybiegło rodzeństwo, które najwyraźniej widziało tatę z Eight.

-Luther, zanieś Five do jego pokoju. Wy wszyscy też do swoich pokoi i nie wychodzić z nich do póki nie pozwolę. -rozkazał ojciec a chłopak wziął mnie na ręce.

-Nie! Ja muszę z nią zostać! -krzyknąłem ze łzami w oczach wyrywając się chłopakowi.

Przy wychodzeniu słyszałem tylko respirator, który wydawał głośne pipczenie.

-Luther puszczaj mnie! -wrzasnąłem.

-Nie mogę, ojciec mi kazał...

-Jebie mnie ojciec! Nie mogę jej stracić!

-Five nie przejmuj się...

-Luther a gdyby tam teraz leżała Allison to też byś się nie przejmował?!  -zamilkł i spuścił głowę. -No właśnie... więc nie mów mi żebym się nie przejmował. Tam leży i walczy o życie dziewczyna, za którą życie bym oddał, która jest dla mnie cholernie ważna, którą kocham! Nie mogę jej stracić rozumiesz!? -wysyczałem przez zęby.

-Tak. -powiedział cicho i odszedł.

Po 3 godzinach wyszedł ojciec. Nie zważając na nic, teleportowałem się do niej.

-Eight? -szepnąłem. Dziewczyna leżała na łóżku szpitalnym. Była cała blada i się nie ruszała. -Eight... Czemu to zrobiłaś. -powiedziałem siadając obok niej na krześle i łapiąc ją za rękę. Zamknąłem oczy.

-Bo cię kocham Five. -powiedziała z trudem.

-Eight! -cicho krzyknąłem, złapałem twarz dziewczyny w dłonie i mocno ale namiętnie pocałowałem. -Nie rób mi tak więcej... Proszę... -po moich policzkach spływały ciurkiem łzy i załączyłem nasze czoła że się nimi stykaliśmy.

-Five... Gdybym musiała oddałabym życie za ciebie. -powiedziała równie cicho.

*Duuuży skip time*

Dzień wyjazdu

Pov. Eight

Staliśmy już na zewnątrz i czekaliśmy na mini autokar, którym mieliśmy dojechać na miejsce.

Oczywiście zielonooki się uparł żebym jechała z nim więc już musiałam się zgodzić.

Gdy czarny samochód podjechał spakowaliśmy nasze bagaże i wsiedliśmy.

Ja i chłopak usiedliśmy na końcu.

-Nie wiem jak przetrwam ten czas z tobą. -wzięłam głęboki oddech.

-Aż tak źle ze mną księżniczko?

-Aż tak źle. -zaśmiałam się.

-Oj no bez przesady... Jak się całujemy to nie masz nic przeciwnik. -poruszył brwiami dwuznacznie. Ja przewróciłam oczami. -Patrz bo ci z orbity wypadną.

-A może to jest mój cel żeby cię nie widzieć? -teraz to ja się uśmiechnęłam dwuznacznie.

Oboje się zaśmialiśmy. Jechaliśmy tak z 2 godziny. Matko jeszcze 6 przed nami!

Gdzie my jedziemy. Na Syberie?!

W pewnym momencie chłopak lekko mnie szturchnął.

-Eight! Psst!

-Hm?

-Patrz co mam. -powiedział i wyciągną z plecaka kajdanki z czerwonym futerkiem.

-Jezu Five! -cicho krzyknęłam i usiłowałam zabrać mu te kajdanki ale niechcący wylądowały u Klausa, który siedział przed nami.

-Łohohoho... Moje gołąbeczki to chyba wasze... -powiedział odwracając się do nas.

-No a jak... -powiedział ze zboczonym uśmiechem Five.

-Wcale nie „nasze" -zrobiłam cudzysłów w powietrzu -Tylko Five. -wywróciłam oczami.

-Matko jedyna wy już robicie kłótnie małżeńskie, a jeszcze nawet ślubu nie braliście! -powiedział Klaus. -A tak między nami Eight, to może i nie są twoje kajdanki ale napewno dla ciebie. -zaśmiał się loczek.

-Dobra wracaj do ćpania. -zaśmiałam się patrząc zażenowana na brata.

Po czasie zasnęłam. Miałam koszmar gdzie Five ginie na moich oczach a ja nic nie mogę zrobić.

Jak się obudziłam już prawie płacząc zobaczyłam że Five mnie mocno do siebie przytula.

-Co ci się śniło księżniczko? -zapytał z troską i miłością w oczach i głosie.

-Śniło mi się że jakaś stara baba zabiła cię na moich oczach a ja nic nie mogłam zrobić. -powiedziałam mocno przytulając się do Five.

-Ale jak widzisz jestem tu razem z tobą.

Resztę podróży spędziliśmy śpiąc przytuleni do siebie.


Hi moi piękni ludzie! ❤️

Oto nowy rozdział! Mam nadzieje, że się spodobał.

Kocham was! 😻

Miłego dnia/nocy
Do zobaczenia🥰

~823 słów~

~tajemnicza pisarka

Moja księżniczka|| Five Hagreeves Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz