Taki Cyrk (w trakcie poprawie...

By Bloody_Murderess

73.5K 6.8K 5.6K

Zmiany w lor - ✔️ - aktualne i zmienione Główną bohaterką jest Karolina, która wychowana sama przez siebie... More

1. |Stacja I - To Wszystko Zaczęło Się Od Upadku | ✔️
2. |Zabieram Cię W Imieniu Prawa |✔️
3. | Do Twarzy Ci W Tej Ozdobie Na Nodzę | ✔️
4. |Czy ten złodziej może kłamać?| ✔️
5. |O wszystkim czego nie powinnaś robić|✔️
6. | Nie potrzebnie się tak przed tobą otworzyłem | ✔️
7. | To żeś się zemściła | ✔️
8. | Wypierdalaj mi z tą gotycką kuchnią | ✔️
9. | Wchodzisz w to?| ✔️
10. |Teoria Złośliwości|✔️
11. |Jak to w ciąży!?|
12 |Teraz musi się udać!|
13. |Party kurwa hard|
14.|Don't Stop|
15. |Spójrzmy prawdzie w oczy|
16. |Gram, według twoich własnych zasad!|
17. |Karol, obudź się (ノ͡° ͜ʖ ͡°)ノ︵┻┻|
18. |Byłyliśmy tacy słodziaśni!|
19. |Kisiel w gaciach|
20. |Skakamy z dachu|
21. |W pustyni i w puszczy|
22. |Demony|
23. |Debile, herbata i Grzechu |
24. |Mam te mooooc!!!|
26. |ON TO TWÓJ BYŁY?!|
27. |Poważna rozprawa sądowa i portale|
28. |Pamiętnik|
29. |Stanik moro, nocnik i Offender|
30. |Frendzone xD|
31. |🍭 Ładowanie 🍭|
32. |Japierdole, serio!? ಠ_ಠ|
33. |Nudy i bezpłodny rozdział|
34. |Epilog|
35. |? Prolog ? |
36. | Luksusowa chawira B)|
37. | I co teraz... mała?|
38. | Tylko nie w moją konefke!|
39. |Chce|
40. | Rozmowy w namiocie ( ͡ ͜ʖ ͡ )|
41. |Podstęp|
42. |Przygody z Komornikiem|
43. |Źle ze mną ;-;|
44. | Fundamenty
45. | Co jest za tymi cholernymi drzwiami!?
46. |Karol (͡° ͜ʖ ͡°) Ty zboczeńcu (͡° ͜ʖ ͡°)
47. |Anime, Mia, Bejbe, komin i zgon
48. | WIELKIE ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO
49. | Berek!!!
50. | Akcja w wannie i szkoła c'nie
51. | Zostaje po lekcjach, Candy się wkurzy
52. | Mam p-r-z-e-j-e-b-a-n-e|
53. | Przygotowanie do niecnego planu
54. | REBELIA CANE, była u Nas Jego Była, Rak Karola I Biedronka
55. |Zasada pierwsza: Przenigdy Nie Prowokuj Błękitka!!!
56. | Wyczekiwane starcie Candy'ego z DYREM! 😎 I Tajemne Tajemnice
57 ~ | Odkrycie kilku niebieskich kart |
58 ~ | Para Wampirzych Kłamców Oraz Rozmowa Z Demonem |
59.|Podejrzenia, Temat: Hybrydy. I Test Na Ojcostwo Czyli Zboczone Pielęgniarki
60.|Nowy Sposób Na Naukę Czyli Bieg ze Śmiercią, On Wróci I Oczywista Odpowiedź
61. Wybory! Ucieczki! Kłótnie! Błękitek Ojcem? Rozlew Krwi I Porażka W Kasynie!
62.| Śpiący Rozdział Razem Z April I Colin Oraz Konsekwencje Zakładu Z Demonem
63.| Zapomnij O Mnie! Zabiłaś Mnie! - Opuściłeś Mnie! Lecz Wrócę! Chyba...
64.|Złoty pokój, trauma srebra, klan śmierci, pewien grób oraz miasto walki
65.| Eden, Blue Lighter, Nowatorskie Tortury Oraz Jadowici
66.| Spotkanie Jadowitych i fakty o szachetnej rodzinie Bleached | ✅
67.|Koncert, Nadludzka Krew, Skok Wiary, Jesteśmy W Domu I Walka Ze Zdzirą
68. |Możesz Mówić Mi Mamo, Praca W Rezydencji, Anioły i Niedoszłe Morderstwo
69.|Noc u Lotrivera, Pożar, Powitanie Aniołów, Nowe Zakazy i Wszyscy Szaleją...
70.|Akcja z Ciążą, Nadzieja Przy Grobie, Partner Broni Oraz Candy W Delegacji
71.|Błękitek & Benjamin - Karolina & Kasander - Wracamy Do Korzeni - Wstęp
73. | Atak Karoliny, wybuch złości, spotkanie to latach oraz... To...
74.|Akcja Walizka, Powrót na występ, Poznanie Bena wspaniałego i Żegnaj Off
75.|Pudełkowa Przygoda! Candy VS Candy - Początek
76. |Pudełkowa Przygoda - Rozwinięcie Część 1/3
77. |Pudełkowa Przygoda! - Rozwiniecie Część 2/3
78. |Pudełkowa Przygoda! - Rozwinięcie Część 3/3
79.|Pudełkowa Przygoda! - Zakończenie
80.| Legendy i mity, berek z przeznaczeniem oraz no ślub
81.| Pył
82.| Niecny Plan Harrego, ożywianie Belli, znowu Noe i Jakiś inny typ |
83. |Opowieść o Królu Zakarym oraz Królowej Karolinie|

72.| Starcie pokoleń - rozmowa na plecami oraz strych zdjęć

162 11 9
By Bloody_Murderess

Gdy patrzę w dal, to zastanawiam ile osób teraz myśli o tym samym co ja. Ile to istnień musi to wszystko po swojemu rozważyć, aby zdobyć usatysfakcjonują go odpowiedź. Myślę, że nigdy nie odzyskam odpowiedzi, chodź czysto teoretycznie ją znam.
Żyję by chronić, żyję również po to, by zabić. By dawać i zabierać. Wszystko zależy od mojej własnej hierarchicznej piramidy. Indywidualnej... Mojej.

Rozgoryczony swoją porażką, ponieważ nie udało mi się znaleźć tej bransoletki, co jednoznacznie oznacza, że mój plan "B" nie ma w tym momencie racji bytu. Teraz muszę się skupić tylko i wyłącznie na naszyjniku. Co mnie przeraża. To jak szykanie igły w stogu siana.
Spojrzałam zza ramię na pobojowisko jakie zostawiłem, a w duchu obiecałam sobie, że przejdzie czas, w którym naprawdę ktoś zajmie się tym ogrodem.

Tym ogrodem próbowała się zająć Colin, raz nawet April oraz Karolina... Jednak teraz widzę, że moim ogrodem muszę zająć się ją sam. Nie liczyć, że ktoś go poukłada.

~ Per Karoliny ~

- Proszę Cię, Karolina przestań się pakować! - Krzyczał zdenerwowany Harry, a rzeczy "same" wypadały mi z dłoni. Co wprawiało mnie z coraz to większe poirytowanie. Chłopak naprawdę nie chciał, abym jechała. Nawet pytał czy może jechać ze mną. Zatrzymałby czas i w ogóle, ale to nie ma sensu, ponieważ później i tak musimy jechać samolotem, a pieszo nie zamierzam iść. Poza tym... To moja sprawa i Kasandra, a on nie ma prawa się w to mieszać.

- Chuj mnie obchodzi co powiesz. Wrócę w czwartek wieczorem, albo wcześniej. - Mówiłam monotonne wkładając pieniądze od Szerszenia. Przydadzą mi się, aby kupić lot do kraju, co obecnie mieszkają Jadowici. Tam skocze ponownie z mostu, wprost do portalu. Cały plan nie wydawał się skomplikowany, biorąc pod uwagę to, że doskonale wiem co robić.

- Ja rozumiem, że to również i twoja rodzina... Ale może to i lepiej, że nic nie wiecie. - Mruknął poddając się. Spojrzałam na niego z powagą, przez chwilę zastanawiając się nad jego słowami. Zastanawiałam się, czy go obrazić, czy zacząć kłótnie. Jednak nic na te słowa nie odpowiedziałam. - Może specjalnie nic nie wie...

- Zapewnij nam alibi. - Rzuciłam wychodząc z mieszkania, zostawiając go samego. Z głowie miałam przez niego burze negatywów. Zasiał obawę, że może... Nie wiem, kryje się za tym straszna prawda. Jednak musiałam się wziąć w garść oraz spróbować poznać moją przeszłości. Wzięłam głęboki oddech, a w oddali widziałam już czekającego na mnie anioła. Przyspieszyłam.

- Co teraz? - Zapytał z ciekawością w głosie, a jego mina nie ukrywała przejęcia. Zachowywał się niezwykle dziecinnie. Widać oni też tacy byli, a przynajmniej jeden z nich. Może przez to nie byli w stanie ogarnąć rzeczywistość, więc skończyło się to tragicznie? Nie wiem, ale mam nadzieje, że się dowiem.

- Przejdziemy przez portal. Tylko chwyć mnie za rękę i pomyśl o grobie Colin Snake. Wtedy się tam znajdziemy. - Pokiwał głową, a ja delikatnie się uśmiechnęłam. Był on na pewien sposób rozczulający swoją infantylnością. Spojrzałam przez siebie, aby potem zrobić krok, który bezpowrotnie rozpocznie nasze poszukiwania.

~ Per Błękitka ~

Beznamiętnie patrzyłem na grób, który należy do Colin, oraz mojego martwego potomka. Nie wiem, jak się zwie. Gdyż Offender nałożył klątwę na napis. Abyśmy nie poznali jego nazwiska, by nie szukać i nie znaleźć jego dziecka przypadkowo. Miało to sens do tej pory, gdy w moich rękach należą jego /jej losy. Frustrujące. Zachowuję się teraz tak bardzo... egoistycznie. Jest jednym z demonów pierwszych, a... Sam nie wiem. Rozumiem, że cierpli można by załatwić to inaczej. Przez co to wszytko spadło na mnie. Dotknąłem aksamitnego, nawet nie zakurzonego grobu. On naprawdę musi tęsknić, z mojej winy. Jakbym chciał spojrzeć na to z jego perspektywy, to jest on demonem tej zasranej miłość i może czuje to w inny sposób niż ja? Najprawdopodobniej nie będę w stanie poznać tej skali. Usiadłem obok grobu ze spuszczoną głową. Myślałem, co zrobić oraz opanować swoją złość.


~ Per Kasandra ~

- Wow, jeszcze nigdy nie byłem na cmentarzu. Sądziłem, że będzie to smutne miejsce, a jest wesołe! - Szeroko się uśmiechnąłem, w stronę mojej zdezorientowanej siostry. Przez chwilę tak się na mnie patrzyła, aż w końcu zapytała.

- Dlaczego "wesołe"?

- To oczywiste. - Westchnąłem, bo głupie, że ludzie są aż tak bardzo poważni i nie widzą radości w takich małych rzeczach. Bezsensu. - Spójrz. - Wskazałem na groby. - Tu wszędzie jest pełno kwiatów i kolorowych zniczy. Co znaczy, że rodzinny nadal kochają swoich zmarłych krewnych. To przecież piękne! - Wtedy i ona się delikatne uśmiechnęła, ale jej wzrok utkwił na ziemi. Nie byłej w stanie stwierdzić, czy rozumie sens moich słów. To jednak jest smutny świat, ludzie tylko się martwią, nie widząc tyle miłości, która wręcz emanuje dookoła.

- Masz rację... Ja... Pójdę jeden grób odwiedzić, a ty idź do Colin. To tam. -  Powiedziała dosyć chaotycznie, że ledwo ją zrozumiałem. Wskazała tylko ręką na ścieżkę, a potem zniknęła szybko z zasięgu mojego wzroku. Czyli ona też kogoś kocha? To urocze. Zrobiło mi się ciepłej na sercu, że nie zapomina. W każdym razie udałem się we wskazanym kierunku. Radosny, delikatnie tanecznych krokiem, czytałem nazwiska zmarłych. Aż dotarłem do grobu mojej matki, lecz nie byłem sam. Co mnie delikatnie zdziwiło jak i ucieszyło. Jednak, gdy patrzyłem dłużej na mężczyznę, to poczułem znajome duszenie w klatce piersiowej. Dziwnie znajome, jednak nigdy wcześniej czegoś podobnego nie czułem. Coś wręcz w środku mnie krzyczało, dają mi znak. Ponownie spojrzałem na napis na grobie...

Colin i Kasander Snake.

I więc... To mój grób...

Dziwne uczucie, jak odwiedza się  swój własny grób, to znaczy, że kocham siebie? Jestem kochany dla samego siebie. To delikatnie zabawne, aż nie wiem jak to nazwać.

Wtedy mój wzrok ponownie spoczął na mężczyźnie. Przygarbiony siedział tak w bezruchu. Wyglądał osobliwie, jednak absolutnie mnie nie zraził, a zaciekawił. Miał naprawdę bajeczne, niebieskie oczy, aż sam zapragnąłem takie mieć. Jednak to uczucie, które wciąż mi towarzyszyło  było tak silne, że wiedziałem, że jest ze mną mocno spokrewniony... Za bardzo. Nawet nie dotykając jego krwi, mogłem śmiało stwierdzić, że... To był mój... Ale dlaczego jest taki smutny... Ponownie spojrzałem na grób. Brakuje mu mnie i mamy? Czyli mnie kocha!
Moje serce w tej chwili wypełniłoby się ogromnymi szczęściem oraz radością, bo osiągnąłem to co od zawsze pragnąłem. Lecz... Nie mogę mu się ujawnić... Nie dość, że mi nie uwierzy, to może powiedz mi coś nie miłego. Uzna, że kpię. To oczywiste, a nie chce go dołować, a ludzie raczej nie wierzą, że mógłbym być aniołem.  Usiadłem tyłem do niego, aby nie mógł zobaczyć mojego braku źrenic, by go tym bardziej nie wystraszyć. Przez chwile się wahałem, bo to było takie nagłe i niespodziewane, że nie miałem pojęcia od czego właściwie mam zacząć. Jednak wziąłem głęboki oddech.

- Coś się stało? - Zapytałem, delikatnie upierając plecami o jego ramię. To on. Czułem przepotężną energię, która od niego płynęła. Cudem powstrzymywałem łzy radości, a jedyny powodem było pocieszenie go. Teraz liczy się tylko on. To wszystko, co mogę dla niego w tym momencie zrobić.

- Ta, może. - Odpowiedział oschle, ale głos miał ładny. Widać mój jest zbliżony do matki, bo nie jest aż taki głęboki.

- Mogę Ci pomóc? - Zapytałem nieśmiało, czując ciepło na moich policzkach i słysząc głośne bicie mojego serca. Przez chwile się bałem, że może to zagłuszyć jego słowa, które się tylko i wyłącznie skierowane do mnie.

- Zabawne. Znasz jakiś złodziej grobów? - To delikatnie zdziwiło. Znaczenie jego myśli była tak prawdziwa i poważna, jak i ironiczna zarazem. Skomplikowane. Pewnie inni ludzie go nie rozumieją, tak jak mnie?

- Nie jestem przekonany. A ktoś coś ukradł?

- Geniusz. - Prychnął. Ale po chwili dodał. - Z tego grobu został ukradziona pewna rzecz... Narzeczonej mojego przyjaciela, a ja próbuje to znaleźć, ale nie mam pojęcia jak! - Walnął pięścią o płytę, a ja czułem się dziwnie ze słów jakie mówi. Chodź byłem bardziej zagubiony.

- To jej grób?

- Ta, jej.

- A chłopiec?

- Przestań kurwa pytać. - Warknął, co dało mi do zrozumienie, że nie chce poruszać tego tematu. A co jeśli tu był romans? On miał dziecko z narzeczoną swojego przyjaciela, ona nie mogła, lub coś się stało i umarła. Albo została zabija? Jeju, tu się toczy naprawdę ciekawa historia, chodź obawiam się, że nie będę w stanie jej poznać.

- Wybacz, po prostu jestem ciekaw powodów, dla którego tak smutnie patrzysz w tą ziemia. A każdy potrzebuje się wygadać. Nie widzę twojej twarzy, a ty mojej ponieważ siedzę do ciebie tyłem. To stawia nas w bardzo neutralnym gruncie. Także możesz powiedzieć co  Cię jeszcze trapi. - Zacząłem mówić spokojny, delikatnie radosny tonem, aby chodzi troszkę go zmotywować, pocieszyć. Starałem się najlepiej jak umiem, a skoro jestem w połowie dokładnie taki jak on, to tym bardziej powinienem wiedzieć jakie do niego kierować słowa. 

- Mówisz, jakbyś szczerze chciał mi pomóc. Dziwne. Ludzie mnie okłamują, albo chcą czegoś ode mnie w zamian. Nie uważasz, że to frustrujące? - Teraz to on brzmi szczerze i spokojnie. Zaczął się otwierać, a oznacza to, że historię o anielskiej aurze są prawdziwe. Słyszałem, że gdy anioły osiągnął jakiś stopień, albo coś zrobią, to zaczynają pomagać ludziom, a ich aura pomaga im się otwierać. Jeju, jeju, to prawda. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu! Nie mniej jednak muszę się skupić, a nie gubić się w odmętach euforii.

- Uważam, inni po prostu nie są w stanie zrobić czegoś bezinteresownie. Pożytkują czas na zysk, gonią za korzyściami, a nie ważne ile uzbierają, to i tak nie jest w stanie kupi ich szczęścia. Dlatego to trwa w nieskończoność.

- To w takim razie jaka jest definicja szczęścia? - Burknął beznamiętnie, w ogóle nie poruszony moimi słowami. Przez chwilę się zamyśliłem, chciałem to wyrazić najlepszymi słowami jakie znam.

- Szczęście jest wtedy, gdy inni się uśmiechają dzięki Tobie, a jeśli robisz coś dobrego, to oznacza, że Twoje życie ma sens i nie jesteś tu przypadkowo. - Mówiłem dosyć entuzjastycznym tonem. By brzmieć przekonująco... Chodź trochę.

- Ja czynie dużo dobra, ale nie mam z tego szczęścia. Wręcz przeciwnie ja...

- Nie możesz robić niczego na siłę. - Przerwałem mu. - Jeśli nie będziesz czuł satysfakcji, to nie będziesz tworzył dobra, ani szczęścia. Będziesz tylko wchłaniał w siebie nieszczęście innych. A jest to złe. Musisz wiedzieć jak to robić. To trochę jak w psychologii. Oni używają narzędzi, by pomóc. Jakby nie wiedzieli jak, to sami byliby chorzy.

- Ale... Eh... Ja...Chyba jestem takim, który musi... Ale no właśnie musi. Nikt inni nie jest w stanie zrobić tego, co robie ja. A jeśli zawiodę to nie skończy się to dla mnie dobrze.

- Boisz się? - Zapytałem cicho nie rozumiejąc kompletnie nic, co do mnie mówi. Jednak nie chciałem go o to pytać.

- Nie. - Odpowiedział po czasie, ale ze stanowczością w głosie. - Muszę się zbierać, nie mam za wiele czasu, ale i tak dzięki. Jakbyś znalazł naszyjnik z literką ''L'' to oddaj do lombardu, a tam się do mnie zgłoszą, bo już byłem w każdym... Do nie zobaczenia.

- Ale gdzie masz zamiar... - Wtedy już nie czułem jego obecność, a wszystkie dolegliwość ustąpiły. Szybko obróciłem się, ale go już nie było. Opętańczo rozglądałem się dookoła, lecz byłem zupełnie sam. - Fajna sztuczka... - Szepnąłem sam do siebie - Ja też tak umiem? Tak? - Zaśmiałem się cicho. Miałem wrażenie, że ta sytuacja była czymś w rodzaju halucynacji. Bardzo przyjemniej halucynacji. Chodź w tym momencie czułem się jak chory psychicznie.

~ Per Karoliny ~

Wszystko wyglądało tak, jak to zostawiłam, gdy byłam tu po raz ostatni. Może trzeba było tylko trochę powyrywać powoli wyrastające z ziemi chwasty. Wpatrywałam się w ten nagrobek, tak jakbym była w jakimś transie. Pogrążyłam się w myślach, o nim, o tym wszystkim co się wydarzyło. Teraz, jak tu stałam, miałam wrażenie, że jeszcze nie wróciłam do domu i nie zdaje sobie sprawy z powagi zdarzeń, które miały miejsce. Dalej będąc pełna nadziei. Tylko pogłaskałam delikatnie grób, a potem wróciłam do mojego brata. To słowo brzmiało dla mnie tak nadnaturalnie.

On siedział na grobie, wesoło machającą nogami. Powoli się przyzwyczajam się do jego stylu bycia.

- Już jesteś! Co teraz? - Zapytał wbijając we mnie swoje cudownie błękitne oczy. Usiadłam obok niego.

- Czujesz coś? Cokolwiek? Jakaś aurę, czy cokolwiek anioły czują? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Chłopaka położył się na grobie, a wzrok miał skupiony na niebu. Wyglądało to dziwnie, jestem przekonana, że inni zwróciliby nam uwagę o nieuszanowanie osób zmarłych, lecz jeśli nie ma zwłok jednej osoby, a druga leży na płycie... To zupełnie inaczej się na to patrzy.

- Czuję? Nic nie czuję. Czuję jedynie ciebie oraz siebie. W tej trumnie znajduję  jedynie mój szkielet, lecz tylko i wyłączenie on. Musimy poszukać gdzieś indziej. - Odparł nadal patrząc w niebo. - A chmura wygląda jak motylek! Wiesz, lubię motylki. - Westchnęłam ciężko, a głowę oparłam na kolanach. Skuliłam się w sobie, aby zebrać myśli i pogodzić się z myślą, że musimy udać się do domu mojej ciotki. - Nie bądź smutna. Wszystko się ułoży, serio. Obiecuje Ci to, a ja nigdy nie łamie obietnic. - Wtulił się w moje plecy, a na paradoksalnie poczułam się silniejsza. Jeszcze chwilę tak trwaliśmy, ale to nie trwało długo ponieważ musieliśmy udać się w dobrze znane mi miejsce. - Możemy pojechać autobusem? Zawsze chciałem podjechać autobusem!

- Masz legitymacje?

- Co to "legitymacja"?

~Per Harry'ego ~

Czułem się bardzo niekomfortowo wypełniając listę obecności, na której są wszyscy obecni, chodź mijało się to z prawdą. Trudno było odpowiadać na pytania, gdzie jest "Kasander"? Gdzie jest Karolina? Chodź na to drugie miałem prostszą wymówkę. Wszędzie było pełno nauczycieli, co bacznie pilnowali porządku. Jak zawsze uważałem ich za idiotów, to teraz widzę, że wzięli sobie do serca słowa góry, na temat istniejącego zagrożenia. A ja nie. Ja, jak gdyby nigdy nic sabotuje ponad dwudziestoletni projekt o zmianę nieokrzesanej natury aniołów. I nadal uważam nauczycieli za kompletnych idiotów. 

~ Per Karoliny ~

- Jesteśmy... - Wymamrotałam. Po drodze trochę wytłumaczyłam jak działają zasady istot nie z tego wymiaru. Czyli to, że ludzie nie widzą różnic w wyglądzie. Mogą się jedynie dowiedzieć przez zaprezentowanie umiejętności albo słownie. Opowiadałam również o moich relacjach z tym miejscem, aby nie było problemu w związku z jego zachowaniem.

- Ładny. Podoba mi się. Naprawdę piękny domu!

- Ta, jest paskudny. - Warknęłam oglądając moje byłe lokum. Ten sam obrzydliwy kolor ścian. Okna, z najprawdopodobniej zakurzonymi oraz brudnymi firankami. Wszystko było w nim paskudne, co przywoływało tyle złych wspomnień. Zaczynając od dzieciństwa bez miłości, kończąc na porzuceniu przez Błękitka. Dom, co cała miłość zostaje odebrana, zdeptana.

- Wygląda zwyczajnie. - Skomentował, przekrzywiając głowę w bok, lecz ja wciąć miałam przed oczami kurtynę nienawiści, co zasłaniała mi wizję rzeczywistość. W istocie, dom był zwyczajny. Nie różni się jakoś szczególnie od innych domów, lecz ta maska wspomnień nakłada filtr, którego nienawidziłam.

- To ma głębszy sens... - Szepnęłam spuszczając wzrok, aby bardziej nie dołować się tym widokiem. Chłopak uśmiechał się do mnie nerwowo, a prawdą nogą głośno tupał, co mnie zirytowało, ponieważ tak zawsze robiła ciotka, gdy się wydzierała na mnie. Jednak zignorowałam ten fakt, ponieważ teraz trzeba było się skupić, na włamaniu. Zakładając, że ona nie wchodziła do mojego pokoju, a gdy z niego uciekałam to zostawiłam otwarte okno i to właśnie przez nie wejdziemy. Zakładając oczywiście, że... - Kas, umiesz się wspinać?

- Jeju, nazwałaś mnie "Kas"! Jak słodko, już mam zdrobnienie! - Zaczął machać ze szczęścia rękami, a ja po cichu parsknęłam. Miałam wrażenie, że mam ze sobą pięciolatka. - Ale wracając do twojego pytania, owszem. Przecież jestem w klasie sportowej. - Przeczesał swoje włosy, a potem pokazał mi cały szereg swoich białych ząbków. Pogłaskałam go czule po głowie.

- Czyli bez problemu wejdziemy. Wystarczy tylko poczekać do około północy. Pamiętam, że ona zawsze zamykała się w swoim pokoju po dwudziestej drugiej, dlaczego warto te dwie godziny poczekać, aż zaśnie.

- Przykre... - Westchnął ciężko, chodź nadal się uśmiechał, ale naprawdę delikatnie.

- Dlaczego tak uważasz? - Zapytałam delikatnie zbita z tropu.

- Ponieważ nie możemy z nią pogadać... Tak normalnie... Albo... - Nagle rzucił się do biegu, a ja zdezorientowana zobaczyłam jak biegnie w stronę domu mojej ciotki. W tym momencie zamarłam, ale po chwili rzuciłam się do biegu za nim.

- Stój! - Krzyczałam, lecz on już był przy tych cholernych drzwiach. Ukryłam się za bramą, zrobiłam się nie widziała, aby obserwować to co ma się za chwilę wydarzyć. W duchu przeklinałam go za  głupotę oraz swoją bezsilności. Nie mam tyle umiejętności, by podejść zniknąć go razem ze mną i wynieść.
Akcja wydawała się trwać w  wieczność, jak on podniósł swoją rękę, by zadzwonić dzwonkiem, a gdy już to zrobił, to jego dźwięk wręcz rozsądzał mi uszy.
Nastała cisza. Długa cisza. Nie miałam pojęcia, czy ona mi się wydaje, czy w trwa tyle co w rzeczywistości. Anioł zadzwonił ponownie, będąc nieco zirytowany brakiem odzewu. Cisza. Momentalnie rozejrzałam się po podjeździe. Auta nie było, firanki były zasłonięte, a światło nocne przy wejściu było włączone... Innymi słowy nie ma ich w domu. Japierdole, muszę kupić sobie w końcu okulary!

Zdenerwowana wróciłam do normalności i z impetem kopnęłam furtkę. Ten dźwięk przykuł uwagę chłopaka, który patrzył na mnie ze niewinnym uśmiechem. To jednak nie sprawiło, że stałam się mniej litościwa. Mocno trzepnęłam go w głowę, a on syknął łapiąc się za bolące miejsce.

- Prze...

- Masz szczęście, że nie ma ich w domu, bo bym Ci nogi z dupy powyrywała!

- Przynajmniej nie musimy czekać...

- Nie mydl mi tu oczu, to było nieodpowiedne i doskonale o tym wiesz. - On tylko pokiwał głową, łącząc swoje palce wskazujące razem. Wzięłam głęboki oddech świeżego powietrza przed wejście do tego domu pomyleńców. Przeniknęłam przed drzwi, aby finalnie otworzyć je od środka, by ten nieszczęśnik mógł wejść.

- Gdzie pójdziemy najpierw? - Zapytał ochoczą wchodząc do środka i dotykając po kolei każdej rzeczy. Niezbyt mnie obchodziło, czy coś zniszczy, ponieważ zależy mi tylko i wyłącznie na informacjach.

- Ona nigdy nie pozwala mi wchodzić do jednego miejsca, więc zakładam, że oczywistym będzie iż to właśnie tam znajduję się to czego szukamy. A jeśli nawet nie... To i tak będę miałam przyjemności z obejrzenia tego, co tam ukryła. - Odpowiedziałam tajemniczo, kierując swoje kroki w stronę kuchni, a z delikatnym oraz przenikliwym uśmiechem wyjęłam stamtąd tłuczek. - Idziemy na strych. - Powiedziałam krótko patrząc prosto w zaciekawione oczy anioła.
Udaliśmy się na samą górę, na sam koniec korytarza, gdzie znajdywała się drabina, co prowadziła do ogromnej klapy strychu, zamknięta ogromną kłódką.

- Zakładam, że zamierzasz tym młotkiem...

- Tak. - Nie dałam mu skończyć, ponieważ moja ekscytacja sięgnęła zenitu. Wzięłam potężny zamach i z mocą przywaliłam w sam środek zamka. Mój entuzjazm jednak zniknął tak szybko, jak się pojawił, ponieważ przedmiot jedynie delikatnie się porysować. - Kurwa noo...

- Daj mi...! - Krzyknął z gwiazdami w oczach, a ja bez słowa mi to oddałam. Ze skrzyżowanymi ramionami  obserwowałam, jak ten anioł bierze nie duży zamach, a kłódka pod jego uderzeniem łamie się, na kilka odłamów. - Karolina! Zrobiłem to!

- Widzę, a teraz wchodź! - Wymamrotała poirytowana, ponieważ mu poszło tak łatwo, a mi nie.

- Strasznie tu ciemno, masz latarkę? - Mówił będąc w połowie, lecz ja tylko ze znużeniem włączyłam przycisk przy prostopadłej ścianie. - Yay! Już widzę... Ten kurz...

Weszliśmy do środka. Wokół nas były stara meble, pudła, książki, a raczej albumu. Zabraliśmy się praktycznie od razu za przeglądnie. Po kolei każdy. Na początku widziałam tylko czarno-białe zdjęcia jakiś dwóch dziewczynek, nie za bardzo wiedziałam kto to, ponieważ one nie były podobne do nikogo. Jednak, gdy wyjęłam jedno z nich na odwrocie znałam date wykonania z podpisem "Colin i Alex Snake". Przez chwilę wpatrywałam się w zdjęcie z obrzydzenie, lecz później z ciekawieniem oraz niedowierzaniem. To właśnie moja mama w wieku przedszkolnym wraz ze mną ohydną zakłamaną siostrą. Odłożyłam zdjęcie na miejsce. A resztę albumu oglądałam powoli, obserwując każde zdjęcie wyjęte z ich życia. Na jednym była po prostu moja mama, na drugim ciotka, jeszcze inne pokazywało ich razem z moimi dziadkami. O nich to wiem tyle co nic. Nigdy o nich nie słyszałam, nawet imienia, czy jeszcze żyją. Wygląda to tak, jakby Alex była pokłócona z dosłownie każdym, a karmą było wychowywanie mnie.
Finalnie zamknęłam album z delikatnym uśmiechem, a mój wzrok wrócił do Kasandra, który wyjmował różne dziwne przedmioty z pudełek.

- Co tu masz? - Zapytałam siadając obok niego. Zajrzałam to wnętrza pudeł, a potem przyjrzałam się tym co już wyjął. Nie umiem nawet nazwać mojego zmieszania na ten widok.

- To obręcze! Piłki oraz kręgle do żonglowania! Kolorowe maski, farby do twarzy, różne błyskotki! Jeju zobacz jakie to wszystko jest cudowne! - Jego radość była nie do opisania. Wszystko dokładnie oglądał, dotykał. Wyglądało to tak, jakby dosłał najlepszy prezent pod słońcem, a on cieszył się nimi jak dziecko. Mnie jednak zastanawiało, do kogo to należy i co tu robi. Postanowiłam go zostawić w swoim świecie, zajęłam się oglądaniem reszty albumów, nie tak dokładnie jak pierwszy. Po prostu chciałam znaleźć odpowiedź. Aż w końcu trafiłam na kolorowy album z masą brokatowych ozdób oraz wielkim napisem "April". Bardziej tandetnego oraz kiczowatego śmiecia nie widziałam, ale to nie jest odpowiedni moment, aby oceniać estetycznie walory tego czegoś.
Zabrałam go i ponownie usiadłam obok chłopaka. On oczywiście był zachwycony tym tęczowym kawałkiem beznadziei, ale mniejsza. Przyszedł czas, by to coś otworzyć o ile brokatowy klei obdarzy mnie swoją łaską.
Na pierwszej stronie był plakat z kobietą w długich, różowych włosach oraz wyrazistym makijażem scenicznym. Dużymi literami był napis "April - pokazy akrobatyczne". Momentalnie to przeciągnęło wzrok Kasandra. Nic nie mówił, tylko patrzył. Kolejne strony pokazywały tą samą kobietę, lecz w czasie występów oraz przygotowań. Z każdą kolejną stroną było wręcz widać postęp artystki w tym co robi oraz jaką radość jej to sprawia.
Na końcu albumu było widać zdjęcie tej samej kobiety razem z moją dorosłą już mamą. Pod spodem był podpis:

"Najlepsza artystka oraz jej najlepsza menadżerka".

Przez chwilę patrzyłam na to zdjęcie, nie rozumiejąc nic. Miałam wrażenie, że coraz mniej z tego rozumiem.

- Ona jest moja mama... - Wskazał na tą różową kobietę. - To oczywiste. Jednej tego pewny.

- Ale w takim razie, czy ona jest również i moją? Czy Colin w końcu jest moją mamą czy April? Czemu mieszkałam z ciotką, jak to Colin tylko pracowała dla April? Dlaczego ty zostałeś pochowany razem z Colin jak nie jesteś jej synem? - W moim głowie zapętliło się tysiące pytań, aż czułam pewną bezsilności z tego powodu. Miałam wrażenie, że nigdy nie dowiem się prawdy. - Co to za chory intrygi! Czy to aż tak cholernie ważna tajemnica!

- Karolina spokojnie. Z tego co widzę, to ty jesteś naprawdę bardzo podobna do Colin, masz po niej również nazwisko. Nawet jak spojrzysz, to one obie są do siebie podobne. Może być tak, że jesteś córka Colin, a ja April. Możemy po prostu bardzo bliskimi kuzynami. Oczywiście może być tak, że jesteś córką April. Naprawdę nie wiem. Jedno jednak jest pewne. Jesteśmy spokrewnieni. Jesteśmy rodziną i nic nie jest w stanie tego zmienić. - Po tych słowach mnie czule przytulił. Tak bardzo teraz potrzebowałam. Przyszliśmy tu, aby dowiedzieć się więcej, ale rzeczywistość jest inna. Naprawdę zastanawia mnie to, dlaczego jest coraz trudniej, a życie stawia mnie w coraz to gorszych sytuacja, z którymi nie umiem sobie poradzić. Nie jestem postacią z filmu, która jest wybrańcem i dzięki swoim wrodzonym umiejętnością, charyzmie, dedukcji oraz innych tego typu dupereli wszystko użyły w całość. W tej chwili, czuję, że w ciąż jestem dzieckiem, które chce za dużo.

Po opanowaniu emocji przyglądałam się jeszcze najmłodszym oraz ostatnim zdjęciom Colin. Miała ona krótkie włosy do ramion, okulary, kraciastą koszule oraz naszyjnik, który poniekąd ukradłam jej z grobu. Przyglądałam się jej mimice, wyglądała na bardzo pewną siebie. Potem wzrokiem wróciłam do April. Wyglądała dosyć infantylnej podobnie, jak Kasander.
W mojej głowie pojawiały się różne teorie, czy tak naprawdę były trzy siostry? Żałosna, rozgoryczona Alex. Pewna siebie oraz błyskotliwa Colin oraz wesoła i dziecinna April? Ale w takim razie, czemu nie ma jej na zdjęciach? Może w takim razie jest bardzo bliską kuzynką bliźniaczek i razem stworzyły biznes marzeń? Tylko czy ona ich nigdy nie odwiedzała, że nie mam jej w albumie? Może rodzice się nie lubili, ale ona wręcz przeciwnie i po ukończeniu pełnoletniość ruszyły w świat?

- Jak myślisz? - Zwróciłam się do chłopaka, który dalej przyglądał każdą rzecz w pudełkach. - Co mogło się wydarzyć? Skoro umarła Colin i Ty? Może ona pilnowała mnie i ciebie, w czasie kiedy April miała występ i doszło do tragedii?  Z której jej ciało zostało zmasakrowane, ty umarłeś na miejscu, a ja ocalałam? Potem April nie mogła tego znieść i oddała mnie Alex?

- Wiesz... - Zaczął, a potem delikatnie dotknął swojej szyi. - Nie pamiętam, czy Ci mówiłem, ale anioły moją tylko jedną traumę, która jest bezpośrednio związana z naszą śmiercią. W moim przypadku, to panika, gdy coś jest na mojej szyi. Nie jestem w stanie nosić szalika, czy naszyjnika. Mam po prostu stwierdzone, że zostałem uduszony. - Po tych słowach patrzyłam się na niego tępym wzrokiem, nie mogąc zrozumieć co właśnie powiedział. Położyłam się na plecach, na zakurzonej podłodze strychu.

- Co się wtedy stało...? - Zapytałam retorycznie. - Czy to spisek?

- Może to było włamanie z usiłowaniem zabójstwa? W zasadzie nie wiemy, co się stało z April i Colin, może im również coś się stało? A ciebie nie znaleźli, więc ocalałaś i oddano w ręce Alex. - Przez chwilę się zamyśliłam, zamykając przy tym oczy.

- Ale dlaczego ktoś miałby zabijać cyrkówkę, jej dziecko oraz menadżerkę? Wygląda to tak, jakby chciano zabić ją razem z najbliższymi, tylko problem w tym, że na cmentarzu jest tylko jedno nazwisko "Snake". Może została porwana? - Mina anioła wygląda na widocznie zakłopotaną. Chyba pierwszy raz, go takiego widzę.

- To w takim razie, gdzie jest? I czy jeszcze żyje? - W chwili kiedy powiedział te słowa, słyszałam charakterystyczny dźwięk otwieranej się bramy. Obaj wstaliśmy niemal natychmiast, zabraliśmy tylko dwa zdjęcia, z Colin i April. Następnie weszliśmy na dół. Poprowadziłam Anioła do mojego pokoju, gdzie mogliśmy bez problemu wyjść oknem, tak jak poprzednio planowałam.

Continue Reading

You'll Also Like

118K 8.9K 54
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
7.7K 403 23
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...
57.2K 1.1K 56
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
14.8K 2.6K 17
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...