Hypnotic - Tłumaczenie PL

By alexia291101

1.5M 55.1K 8.4K

Biegnę z plecakiem w dłoni. Uciekam od mężczyzny, którego kocham. Mężczyzny, który jest ojcem moich nienarodz... More

Prolog
1. Spotkanie
2. Kocham cię, mamma
3. Krew jest gęstsza od wody
4. Znów się spotykają
5. Fioletowe oczy i pocałunki
6. Wymuszone pocałunki i szantaż
7. Rozlane drinki i przerażający szef
8. Nieprzyzwoite propozycje
9. Zalotny pan Morgenstern
10. Najlepsze ramiona
11. Sukienki bez ramiączek i iPhone'y
12. Wolne tańce i zazdrośni szefowie
13. Duch z przeszłości
14. Rycerz na białym koniu
15. Weselne dzwony albo wszystko szlag trafi
16. Potłuczone wazony i potencjalne żony
17. Cukierek albo psikus
18. Manipulujący pan Donati
19. Wszędzie pełno diamentów
20. Batmanowa bielizna i wieczory panieńskie
21. Ołtarze, ślubne kobierce i "Tak"
22. Wyzywające sukienki i negliże
23. Zazdrosne żony i mocno zazdrośni mężowie
24. Puste przysięgi i zdradzający rodzice
25. Majtki z Hello Kitty i futrzane kajdanki
26. Czas na zakupy
27. Rozbijacze rodzin i koszmary
28. Zwalanie winy
29. Krzyki i burze płaczu
30. Porwany brat i nowy start
31. Randka z panem Donati
32. Biurowe wybryki
34. Licealne miłości
35. Imprezować całą noc
36. Krok bliżej
37. Ślub nr.2
38. Złamane serca i obietnice
39. Oczami Adriana
40. Pijany pan Donati [1]
41. Pijany pan Donati [2]
42. Następny dzień i badanie USG
43. Nie igraj z ogniem
44. Przyjęcia i odkrycia
45. W takim razie wieczność
46. Po prostu zapytaj
47. Kontrola
48. Ucieczki
49. Poszukiwanie równowagi
50. Początek końca
Epilog
Bonusowy rozdział

33. Najbogatszy mężczyzna na świecie

23.7K 919 73
By alexia291101




Savannah

Od godziny siedziałam przy prezesie Donati Consolidations i pisałam jak szalony zombie w notesie.

Ile on może gadać, ten pan Habibi.

Kątem oka widziałam jak Adrian patrzył się na mnie z rozbawieniem i prawie widocznym uśmieszkiem. I tak nagle jak się to pojawiło, tak samo zniknęło i zatopił się w gorącej rozmowie z panem Habibi.

Panu Habibi nie podobała się umowa Adriana i patrząc na żyłę pulsującą na jego czole, wiedziałam że Adrian był wkurzony. I to bardzo.

Pan Habibi naburmuszył się i oparł o fotel. Był całkiem przystojny, ale nie tak jak mój mąż.

Dlaczego wszyscy miliarderzy byli tacy przystojni? To było takie niesprawiedliwe. Mieli pieniądze, urodę i wszystko inne, na co my prostacy musieliśmy harować.

Zauważyłam, że pan Habibi wstał i poprosił o piętnaście minut przerwy, aby skontaktować się ze swoim wspólnikiem. Okazywało się, że potrzebował zgody pana Hinsberga przed podpisaniem umowy na pół miliarda dolarów z Donati Consolidations.

Adrian odwrócił się do mnie i wyglądał jak zawsze perfekcyjnie. Przekazałam mu notatki, które zrobiłam na tym bardzo długim spotkaniu. Przeczytał je i znów na jego twarzy pojawił się ten uśmieszek.

- Jesteś niezłą artystką, kotku.

- Artystką? O czym ty mówisz?

Podał mi notatnik i od razu, gdy zobaczyłam kreskówkową postać Adriana z mackami, piersiami i rogami, na moją twarz wypłynął rumieniec.

Przyłapana, Savanno!

- O mój Boże. Mogę to wyjaśnić, Adrian, b-byłam znudzona. Gadaliście cały czas o tej samej umowie w kółko, a ja jedynie siedziałam i ---

- I pomyślałaś, że narysujesz moją postać z piersiami, żeby zabić nudę?

Potaknęłam, a jeden z jego palców wyciągnął moją wargę z między moich zębów. Znowu.

- Zobaczymy, jaki będę rozbawiony, gdy będziesz mnie błagać, abym cię pieprzył.

Zabrakło mi tchu.

Nie odważyłby się.

Nie tutaj.

Nie przed swoimi klientami.

Oh na Boga, Savanno. Wiesz, że by to zrobił. I nie wpłynęłoby to na jego arogancki tyłek, choćby na nanosekundę.


Pan Habibi wrócił do sali i zgodził się na podpisanie umowy, ale musiał jeszcze przedyskutować kontrakt z Adrianem.

I tak znikąd, smukłe, silne palce Adriana otarły się o moje uda, rozchyliły je lekko, a potem kontynuowały swoja zakazaną podróż w górę.

Zanim tam dotarł, zacisnęłam nogi i próbowałam zepchnąć jego palce z moich bioder.

Gdy to wszystko się działo, on dalej rozmawiał o elementach w tym przeklętym kontrakcie z panem Habibi.

Ale tak jak mówiłam, próbowałam zepchnąć jego palce, ale one nadal tam były i ja dosłownie zachłysnęłam się śliną, gdy przebiegł palcem po krawędzi moich majtek.

Powoli i zmysłowo. Zaznaczał swoje terytorium.

- Wszystko w porządku, Savanno? Chcesz wody? - Zapytał ze znaczącym uśmieszkiem.

Odchrząknęłam. - Nic mi nie jest, panie Donati. Wszystko jest idealnie.

W jego oczach błyszczało słowo: kłamca.

Nagle poczułam ciepło jego palca w sobie. Adrian poruszał nim w idealnym tempie, a moje ciało odpowiadało na uczucie tego. Jego. Powoli zdawałam sobie sprawę, jak w ciągu tych ostatnich kilku dni, przyzwyczaiłam się do niego.

Nie uważałam go za nieznośnego palanta, który wywrócił moje życie, ale za mężczyznę, który ochronił mojego brata i mnie. Za mężczyznę, który pomógł mi poradzić sobie z największymi koszmarami.

Zaczęłam oddychać urywanie, gdy zwiększył tempo i potem nagle, gdy poczułam przedsmak orgazmu, wyciągnął ze mnie palca, wyjął swoją chusteczkę z marynarki i wytarł nim go. Nie pokazując przy tym jakiejkolwiek emocji.

Dupek. Zawsze to robi.

Zajęło mi dobre pięć minut, aby uspokoić oddech po palcówce mojego męża, który był także moim szefem, w sali pełnej ludzi. Po niecałych dwudziestu minutach spotkanie dobiegło końca, a Adrian wyszedł zwycięskim krokiem.

Podpisał kontrakt, zawarł umowę i zrobił Bóg wie co na tym spotkaniu. Na spotkaniu, którego nigdy nie zapomnę.

Nie żeby to był pierwszy raz. Na przyjęciu zaręczynowym, przy Sebastianie, zrobił to samo.

Ale obie wiemy, że tym razem było inaczej. Wtedy nie zakochiwałaś się w nim tak jak teraz.

Pokręciłam głową, aby pozbyć się tych myśli i skupić się na skonfrontowaniu się z nim o tym, co się stało. Przynajmniej mam nadzieję, że do tego dojdzie.


Wszedł do swojego gabinetu i usiadł. Biła od niego aura władzy i kontroli.

Rozsiadł się na swoim drogim fotelu, oparł dłonie o biurko i uniósł brew.

Dasz radę, Savanno.

- Nie możesz tak robić.

- O czym mówisz, Savanno?

- Cholernie dobrze wiesz, o czym mówię.

Tak trzymaj, dziewczyno!

Wstał, poprawił garnitur i spinki od mankietów, po czym spojrzał na mnie tymi swoimi szarymi oczami.

- Musisz mi powiedzieć dokładnie, Savanno, o czym mówisz.

Nie nazwał cię, kotkiem.

- N-nie możesz od tak robić tego w sali konferencyjnej.

- Tego?

Uniósł brew i podszedł do mnie. Z doświadczenia, odsunęłam się do tyłu. Zbliżył się i do moich zmysłów dotarł zapach jego wody kolońskiej, przez którą straciłam kontakt z rzeczywistością. Podszedł bliżej, na co opuściłam wzrok.

Odgłos zasuwających się rolet przywrócił mnie do żywych. W powietrzu dalej unosił się piżmowy zapach.

- To moje biuro, Savanno. Mogę robić co chcę, jak chcę, gdzie chcę i kiedy chcę.

- Tak, ale--

- Jeśli nie powiesz wprost, to będę musiał zakończyć to spotkanie. Nie mam całego dnia na takie rozmowy.

- Dupek.

- Mówiłaś coś?

Nałożyłam na twarz udawany słodki uśmiech.

- Ja? Wolne żarty. Dlaczego miałabym coś mówić i tracić twój czas? Przecież jesteś takim zajętym mężczyzną. Pójdę już.

Nic się nie dzieje.


- Jesteś zła, bo nie dałem ci dojść, kotku?

Zatrzasnął drzwi i przyszpilił mnie do nich twarzą. Moje plecy były oparte o jego tors i palcami przejeżdżał po moich nagich ramionach, na co pojawiła się na nich gęsia skórka.

- Nie. To nie dlatego jestem zła. Dlaczego w ogóle pomyślałeś o takiej skandalicznej rzeczy?

- Bo twoje zachowanie mówi co innego. Gdy robiłem ci palcówkę, miałaś zaróżowione policzki. To już wiele mówi.

- To nie jest prawda. Na moich policzkach nie było żadnego koloru. Na Boga, nie wpłynęło to na mnie aż tak.

- Naprawdę?

W mgnieniu oka zostałam odwrócona, moje plecy były przyszpilone mocno do drzwi, natomiast moje delikatniejsze części ciała znajdowały się przy Adrianie.

- Tak.

- Dobrze.

Dobrze? Tylko tyle miał do powiedzenia, po tym jak mówił, że się rumieniłam, gdy robił mi palcówkę---

Gdy jego usta znalazły się na moich, mój rozum odpłynął w siną dal, a moje dłonie znalazły się na nażelowanych włosach mojego męża. Jego dłonie znajdujące się na mojej talii, podtrzymywały mnie, a gdy zaczął robić nimi kółka, sapnęłam, czym dałam mu łatwy dostęp do wnętrza moich ust.

Wykorzystał sytuację i pożeraliśmy się nawzajem.


- Panie Donati.

Nasze obściskiwanie przerwało pukanie do drzwi.

Odepchnęłam go od siebie, poprawiłam swoje i jego włosy, i zapamiętałam sobie w głowie, żeby przez cały czas nakładać bezbarwny błyszczyk, tak jak dziś.

Więc jesteś pewna, że będzie kolejny raz.

- O co chodzi, Claro?

- Panie Donati, musi pan podpisać ten dokument. To pilne.

- Dobrze. Za chwilę wyjdę.

Pochylił się w moją stronę i wyszeptał:

- To jeszcze nie koniec.

Otworzył drzwi i podpisał dokument, a w tym czasie, ta Clara przygryzała uwodząco wargę, a ja instynktownie podeszłam do niej, czym wyraźnie przeszkodziłam jej w pożeraniu Adriana.

- Chyba twoja praca jest już tu skończona, co nie?

- Yyy, pani Donati, nie wiedziałam---

- Taa, nie obchodzi mnie to. Jeśli skończyłaś, to możesz iść, wiesz?

Nie mogąc odpowiedzieć żonie swojego szefa, wyszła ze zwieszoną głową, udając że to ona była tutaj ofiarą.

Suka.

- Musisz kontrolować swoją złość, kotku.

- Nie, nie muszę. Zachowywała się nieprofesjonalnie. Wydawało mi się, że nie lubisz takich ludzi.

- Prawda, ale mogłaś jej to powiedzieć bardziej profesjonalnie.

- Tak samo jak ty nie lubisz, gdy Edward mnie obejmuje, ja nie lubię tego, że sobie o tobie ta dziewczyna fantazjuje.

- Cóż, nie lubię, gdy jesteś w objęciach mojego najlepszego przyjaciela, bo cię lubię. Chcesz przez to powiedzieć, że też mnie lubisz?

- Ja---

- Ty co, Savanno?

- Muszę wrócić do pracy, Tracę tutaj czas.

Uśmiechnął się zarozumiale.

Oh, tak bardzo chciałabym zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy.

- Będę czekał, aż będziesz gotowa, kotku.

Przeszłam z jego gabinetu do mojego. Prawie mnie tam dziś zdobył. I mówiąc szczerze, nie miałam pojęcia, jak miałabym mu odpowiedzieć na jego pytanie.

Najważniejsze było to, czy to było tylko "lubienie" czy może coś więcej? Coś bardziej poważnego.

Pokręciłam głową, odpychając od siebie te myśli i wróciłam do pracy. Oczywiście zanim to zrobiłam, sprawdziłam czy miałam zapięte wszystkie guziki, a moje włosy nie były w nieładzie tak jak poprzednim razem.

Masz na myśli, kiedy nazwał się "jak do pieprzenia".


Dwadzieścia minut później

- Kotku? Chodź, musimy iść.

- Iść? Gdzie idziemy? O mój Boże. To pewnie ciotka Maria, co nie? Wyszła z więzienia? O Boże, zabrała Jacksona?

Podszedł do mnie i odgarnął za ucho pasmo moich włosów, po czym pocałował mnie w czoło.

- Powinnaś się mniej martwić, kotku. Mojemu szwagrowi nic nie jest. A twoja zwariowana ciotka jest na dobre zamknięta w bardzo przyjemnym, pomarańczowym stroju. Dalej będziesz atakować mnie swoimi paranojami, czy mam ci powiedzieć, dlaczego wychodzimy?

- Możesz powiedzieć. Przepraszam, martwiłam się po prostu.

- W porządku. Rozumiem. Ja nawet odwiedziłem Samarę w więzieniu, aby upewnić się, że była za kratkami. Wracając do tematu, zdałem sobie sprawę, że babcia powiedziała mi, iż dzwonił Melvin. Melvin Ducati, nasz prawnik, który powiedział że od naszego ślubu minął miesiąc i musi oficjalnie nadać mi firmę. Dlatego musimy iść.

- Oh. Chwilka, wyłączę laptopa i pójdę po płaszcz.

Potaknął, poczekał na mnie, a potem wyszedł za mną i wcisnął przycisk przywołujący windę. Następnie wyszliśmy z firmy i Taylor, po miłym powitaniu, zawiózł nas do posiadłości Donati.


Dom Donati

Gdy przekroczyliśmy próg ogromnej posiadłości, zobaczyłam pana Ducati, który czekał na nas. Pamiętałam go z czytania testamentu.

Jack przytulił mnie i pocałował w policzek, a po nim to samo zrobiła Nikolina.

- Państwo Donati.

- Miło pana poznać, panie Ducati. - Powiedziałam, ściskając jego dłoń, na co posłał mi profesjonalny uśmiech.

- Panie Donati, dlatego że ożenił się pan zgodnie z życzeniem w testamencie pańskiego dziadka, mogę przepisać panu całe Donati Consolidations. Proszę tu podpisać, a na tych dokumentach potrzebny jest podpis pani Donati, w tym pustym polu, pod pana nazwiskiem.

Adrian potaknął i podpisał papiery. Był teraz najpotężniejszym mężczyzną na świecie. Najbogatszym.

Podał mi długopis i podpisałam się pod jego podpisem, oddając przy tym mojemu mężowi, co chciał z tego ślubu. Donati Consolidations.

Gdy Melvin Ducati miał już wychodzić, odwrócił się.

- Jeszcze jedna rzecz, panie Donati. W przeciągu najbliższego roku nie może pan złożyć papierów rozwodowych. W przeciwnym razie, zgodnie z testamentem pana Giuseppe, straci pan wszystko, co pan po nim odziedziczył.

Adrian uśmiechnął się przebiegle.

- Oh, nie planuję się rozwodzić, nie w najbliższym czasie.

- Życzę państwu miłego dnia.

- Ja panu także, panie Ducati. - Udało mi się powiedzieć, po tym, co powiedział Adrian Donati, że nie zamierzał mnie zostawić.

Wiedziałam, że powiedział to podczas naszej randki, ale wtedy wyglądało to na nierealne.

Buduję rodzinę.

'Każdy, kogo kochałaś, nie żyje. Zabiłaś swoich rodziców. Jego też zabijesz. Zabijesz ich wszystkich.'

__________________________

Mam nadzieję, że rozdział się podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Continue Reading

You'll Also Like

155K 3.9K 24
Valencia Briven po kłótni ze swoją najlepszą przyjaciółką, postanawia pójść do baru by zapomnieć o tym co się wydarzyło. Tam spotyka przystojnego chł...
285K 1.6K 3
Między Mią a Christianem był płomienny romans. Mężczyzna jasno nakreślił warunki ich spotkań, tylko czasem wypadki zdarzają się, przy pracy. Mia Bray...
46K 943 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...
130K 11.9K 29
Poznaj historię córki głównego bohatera z "Wszystko, co skrywa twoje serce" Można powiedzieć, że życie Penelope Porter było idealne. Miała kochającą...