3. Krew jest gęstsza od wody

36.1K 1.2K 111
                                    




Adrian tego dnia był zmęczony. Tamta dziewczyna, Savannah. Była inna. Gdyby to była zwykła dziewczyna, zadzwoniłby po pogotowie. Ale ją zabrał sam do szpitala, co go samego zaskoczyło. Był jeszcze bardziej zaskoczony, gdy zapłacił jej rachunki. Nigdy nie wydawał pieniędzy na byle co. Pieniądze były wszystkim. A Adrian mocno wierzył, że nie traci się ich na głupoty.

Ale te jej fioletowe oczy.

Błagały o coś. Adrian nie mógł zrozumieć, o co, dlatego odpowiedział na to jedynym językiem jaki znał. Językiem pieniędzy.

A dlatego, że przełożył spotkanie z inwestorami, postanowił nie iść już do pracy. Westchnął, najpierw zabranie dziewczyny do szpitala, a potem wzięcie sobie wolnego. To były dwie rzeczy, których Adrian Donati nigdy by nie zrobił.

Czasem łatwiej jest odpuścić, synu.

Zirytowany pojechał do posiadłości rodziny Donati. Poza pieniędzmi rodzina była drugą rzeczą, którą rozumiał. Dla rodziny mógłby zabić i zginąć. Ale tak jak każda rodzina, mieli swoje problemy.

Rodziny się kłócą, synu. Ale o to chodzi w rodzinie. Tylko ją masz. W dobrych i złych chwilach. W biedzie i bogactwie. Musisz się tym z kimś dzielić. Pamiętaj o tym, synu.

Adrian był bardzo zżyty ze swoim dziadkiem. Bardziej niż ze swoimi braćmi. Obaj byli urodzonymi przywódcami, sprytni i praktyczni. Ale była między nimi pewna różnica, jego dziadek kochał swoją żonę. Dla Adriana było to irracjonalne, aby inwestować pieniądze i czas w kogoś, kogo w przyszłości się zostawi. W kogoś, kto choćby nie wiem co, złamie ci serce.

Pewnego dnia nie będzie to robić różnicy.

Pomyślał, gdy zaparkował na podjeździe. Odźwierny otworzył drzwi i wtedy dźwięki stawały się bardziej wyraziste.

- Jesteś żałosny, Lucca. Donati Enterprises nigdy nie było twoje. Nigdy. Ono należy do mnie. To ja jestem najstarszym synem naszego ojca. Zasługuję na nie. Ty nie. Dlatego nie wtrącaj się w decyzje firmy.

- Prawda, mój najdroższy bracie. Ale mój syn, Adrian jest najstarszym Donati. Nie sądzę, abyś miał jakikolwiek problem z zaakceptowaniem go jako spadkobiercy. Bo to on jest najstarszym po naszej dwójce. Racja, bracie?

Adrian ścisnął czubek nosa, co oznaczało, że był bardzo wkurzony kłótniami. Chciał spędzić czas ze swoimi braćmi, ale to się najwyraźniej nie stanie.

Zauważył swoją babcię, Nikolinę Donati, która ze łzami w oczach patrzyła na swoich synów. Kobieta pragnęła jedynie szczęśliwej rodziny, a potem by móc odejść w pokoju. Ale niestety tak nie było, synowie mieli gdzieś swoją matkę i kłócili się o własność jej męża.

W rogu stał Lorenzo Donati, który sam stał się miliarderem i piosenkarzem, był także młodszym bratem Adriana. Mężczyzna wiele przeszedł  w dzieciństwie. Jego ojciec, James zdradził jego matkę z dziwką, Samarą Kennedy. A Adrian bardzo dobrze wiedział, jak to bolało.

W drugim kącie stał Alessio Donati, najmłodszy w rodzinie, który pocieszał Evangeline, swoją młodszą siostrę, która płakała histerycznie, widząc kłótnię swojego ojca i wujka. Adrian najbardziej kochał swoją siostrę. Nikt nie mógł doprowadzić do łez jej siostrzyczki. Nikt.

- Wystarczy. - Powiedział Adrian dominującym głosem.

Podszedł bliżej.

- Do reszty was pogrzało? Ojcze, wuju? Nawet nie zauważyliście, że babcia płacze?

- Adrian to sprawa między starszymi, nie wtrącaj się.

- Wystarczy, wujku. Może i jesteś jednym z członków zarządu Donati Enterprises, ale nie zapominaj, że to JA JESTEM PREZESEM, i głównym członkiem zarządu. To ja decyduję, kto zostaje, a kto nie. To ja jestem szefem. Dlatego, zanim się pozabijacie o firmę, pamiętajcie, że według życzenia babci, do czasu czytania testamentu dziadka, to ja zajmuję stanowisko prezesa. Dlatego dajcie sobie na wstrzymanie do tego czasu.

- Enzo, Alle, Eve, chodźcie. Nie będziemy częścią tego cyrku.

Chociaż nie byli jego bezpośrednim rodzeństwem, Adrian kochał ich. Oczy Nikoliny wyraziły podziękowanie, gdy Adrian wyszedł ze swoimi braćmi i siostrą.

Poluzował krawat, rozpiął mankiety i przeczesał swoje już potargane włosy, które niecałe kilka godzin temu były idealnie ułożone.

- Co cię tak wkurzyło, bracie? Zazwyczaj nie przerywasz ich kłótni.

- Enzo, nie dziś. Dzisiejszy dzień był beznadziejny.

- Adrian, chcesz nam coś powiedzieć? - Zapytał ze zmartwieniem Alessio.

- Nie, A. Po prostu dzisiaj jedna dziewczyna--

Lorenzo przerwał mu.

- Widzicie, chodzi o dziewczynę. Zdradź jej imię, bracie. Jest gorąca? Słodka? Albo co gorsze, moją przyszłą szwagierką?

Umysł Adriana skupił się na Savannah.

Z pewnością byłaby idealną żoną.

Ognista.

Mądra.

Posłuszna.

Uległa.


Gdy uniósł wzrok, zauważył, że Alessio uśmiechał się arogancko, co oznaczało, że pewnie wiedział, że jego brat odpłynął do swojego raju.

- Co mówiłeś? - Zapytał.

- Nic takiego, bracie. Możesz się odświeżyć. I bardzo chciałbym poznać tego skarba.

Adrian rzucił poduszką w oddalającego się Alessia.

Gdy rozpinał koszulę, zadzwonił jego telefon.

Odebrał go.

- Vanesso. Tak, jasne. Idealnie. Dostałaś od niej jakiś odzew? Tak. Umów spotkanie z inwestorami na dziesiątą.

Uśmiechnął się przebiegle, rzucając telefon na łóżko.

Nie mogę się doczekać, aby cię zobaczyć, kotku. Zobaczmy jak twoja ognista strona poradzi sobie z tą niespodzianką. Pokażę ci jutro, jak bardzo ten świat jest mały.

Los uśmiechnął się zadziornie. Ta dwójka nawet nie miała pojęcia, co ich czeka. Oboje zranieni stratą swoich ukochanych osób i oboje złączeni bólem. Ale oboje nie wierzyli w miłość i oboje mieli tych, dla których by umarli.

Los uśmiechnął się na tę ironię. Razem zdziałali cuda, to jej ciągłe wspominanie o ironii, zniszczonym życiu, połączyło ich. Teraz śmiali się, planując ich życia, łącząc ich w jedność.

Na koniec świata i jeszcze dalej.

___________________________

Mam nadzieję, że rozdział się podoba.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Hypnotic - Tłumaczenie PLWhere stories live. Discover now