44. Przyjęcia i odkrycia

26.6K 1K 213
                                    




Savannah

Siedziałam przed lustrem, a makijażystka, która przyszła z Mayą, czyniła cuda na mojej twarzy. Miałam na sobie suknię w granatowym odcieniu, jednak gdyby się przyjrzeć, odcień przypominał czerń. Suknia była niezwykła, nawet bardziej niż piękna, Adrian widocznie miał niezwykły gust. A jakżeby inaczej.

Moje oczy były pomalowane w smokey eye, a usta miałam pomalowane ciemnoczerwoną szminką, odcień był tak ciemny, że prawie wyglądał jak bordowy. Na szyi miałam naszyjnik z diamentów, który Adrian dał mi przed naszymi pierwszymi zaręczynami. Poza wisiorkiem moimi jedynymi dodatkami były diamentowe sztyfty i dość widoczna obrączka.

Włosy miałam związane w luźnego koka, z którego kilka pasm opadło luźno na moje policzki.

Maya obróciła mnie, zrobiła finałowy ruch i uśmiechnęła się zadowolona. Pokazała drugiej dziewczynie, Annie, aby przysunęła stojak z butami. Maya wyciągnęła parę czarnych, diamentowych balerin i ustawiła je przede mną.

- Co, czemu nie niebotycznie wysokie szpilki?

Zachichotała.

- Bo jeśli się przewrócisz, zranisz dziecko.

- Skąd wiesz, że jestem w ciąży? Eve ci powiedziała?

- Nie. Ja też jestem projektantką, Savanno. Znam kobiece ciało wystarczająco, aby znać jego wszystkie sekrety.

- Proszę, nie mów Adrianowi. C-chcę, aby była to dla niego niespodzianka.

- Jasne. A teraz, wkładaj baleriny, pani Donati. Bo zaczynam już powoli zmieniać zdanie i chciałabym ci dać te szpilki.

Uśmiechnęłam się i założyłam obuwie, po czym obróciłam się, aby pokazać Mayi efekt końcowy jej pracy.

- Oh, idealnie. Gdybyś nie była żoną tego kretyna i nie była hetero, to z pewnością bym się za ciebie brała.

Zachichotałam. Napalona Maya.

To trochę zabawne, patrząc na to, że teraz to ty jesteś najbardziej napaloną kobietą na świecie.


Zeszłam po schodach i spojrzałam na Adriana. Rozmawiał przez telefon i wyglądał na wkurzonego, bo mówił niskim głosem i pewnie groził osobie po drugiej stronie, że straci swoje życie. Typowy Adrian.

Odchrząknęłam, jednak ten stał w drugą stronę i mnie nie zauważył. Dalej rozmawiał, i nawet mogłam usłyszeć błagania po drugiej stronie. I to dość rozpaczliwe błagania.

Wysunęłam dłoń, aby pociągnąć go za marynarkę, ale on wtedy szybko odwrócił się, wyczuwając mój ruch, przez co straciłam równowagę i zaczęłam spadać. Wtedy jego wolne ramię owinęło się wokół mojej talii, uchraniając mnie przed powitaniem tej drogiej, drewnianej podłogi.

- Zadzwonię do pana później, panie Mahoney. Proszę zapamiętać moje ostatnie ostrzeżenia. Nie lubię się powtarzać. Nie, poproszę Vanessę Luciano, aby do pana zadzwoniła. Dobranoc.

Adrian przywrócił mnie do pionu, ale nie odsunął ręki.

- Uważasz, że sama radzisz sobie idealnie, kotku, ale teraz jednak jesteś w moich ramionach. - Powiedział z uśmieszkiem, który pojawił się na jego przystojnej twarzy.

- Tak, cóż ja jednak cały czas widzę, że powodem przez który tracę równowagę, jesteś ty. Tak samo by było, gdybyś zepchnął mnie z klifu, po to, aby w ostatniej chwili złapać mnie.

Jeśli te słowa go uraziły, to on we wspaniały sposób to ukrył. Z dumą odsunął swoje ramię i wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą ja już nie tak dumnie zostawiłam i sama wyszłam z ogromnej posiadłości Donati.


Hypnotic - Tłumaczenie PLWhere stories live. Discover now