Hypnotic - Tłumaczenie PL

By alexia291101

1.5M 55.1K 8.4K

Biegnę z plecakiem w dłoni. Uciekam od mężczyzny, którego kocham. Mężczyzny, który jest ojcem moich nienarodz... More

Prolog
1. Spotkanie
2. Kocham cię, mamma
3. Krew jest gęstsza od wody
4. Znów się spotykają
5. Fioletowe oczy i pocałunki
6. Wymuszone pocałunki i szantaż
7. Rozlane drinki i przerażający szef
8. Nieprzyzwoite propozycje
9. Zalotny pan Morgenstern
10. Najlepsze ramiona
12. Wolne tańce i zazdrośni szefowie
13. Duch z przeszłości
14. Rycerz na białym koniu
15. Weselne dzwony albo wszystko szlag trafi
16. Potłuczone wazony i potencjalne żony
17. Cukierek albo psikus
18. Manipulujący pan Donati
19. Wszędzie pełno diamentów
20. Batmanowa bielizna i wieczory panieńskie
21. Ołtarze, ślubne kobierce i "Tak"
22. Wyzywające sukienki i negliże
23. Zazdrosne żony i mocno zazdrośni mężowie
24. Puste przysięgi i zdradzający rodzice
25. Majtki z Hello Kitty i futrzane kajdanki
26. Czas na zakupy
27. Rozbijacze rodzin i koszmary
28. Zwalanie winy
29. Krzyki i burze płaczu
30. Porwany brat i nowy start
31. Randka z panem Donati
32. Biurowe wybryki
33. Najbogatszy mężczyzna na świecie
34. Licealne miłości
35. Imprezować całą noc
36. Krok bliżej
37. Ślub nr.2
38. Złamane serca i obietnice
39. Oczami Adriana
40. Pijany pan Donati [1]
41. Pijany pan Donati [2]
42. Następny dzień i badanie USG
43. Nie igraj z ogniem
44. Przyjęcia i odkrycia
45. W takim razie wieczność
46. Po prostu zapytaj
47. Kontrola
48. Ucieczki
49. Poszukiwanie równowagi
50. Początek końca
Epilog
Bonusowy rozdział

11. Sukienki bez ramiączek i iPhone'y

31.6K 1K 192
By alexia291101




Vanessa

Dzisiejszy dzień powinien zostać odznaczony w kalendarzu. Adrian Donati poprosił mnie, abym kupiła ubrania dla kobiety. Whoa! To było coś nieoczekiwanego. W ciągu tych siedmiu lat nigdy nie zwracał uwagi na wygląd swoich pracowników. Ani na to, w co się ubierali. Ale teraz sytuacja zmieniła się, ta dziewczyna, Savannah, chyba tak się nazywa, zmieniła go na lepsze. Okej, ktoś mógłby powiedzieć, że miałam nierówno pod sufitem, byłam szalona i w ogóle, ale taka już byłam, gdyż facet z którym sypiałam zaczął zwracać uwagę na otoczenie i robić wyjątki dla innej kobiety.

Cóż mogę dodać. Nie mogłam inaczej określić mojej relacji z Adrianem. Jedyne słowo, które przychodziło mi na myśl, to może... przyjaciele z korzyściami? Taa, to najdokładniejsze określenie. Wierzyłam w relację bez zobowiązań. Mój pieprzony eks zdradził mnie. Z moją pieprzoną siostrą. Możecie w to uwierzyć? Pewnie, że nie, ja także nie mogłam. I od tamtej pory zależało mi tylko na seksie. Bez uczuć, bo gdy one zaczynają się pojawiać, czeka cię jedynie złamane serce.

Adrian był dobrym facetem. Chociaż trudnym do zrozumienia. Wokół siebie widział tylko nienawiść. Podejrzewa, że tak się dzieje, gdy dorasta się w otoczeniu nieodpowiednich słów. I nie przeszkadza mu, gdy ktoś używa ich w jego obecności. Co nie? Byłam nawet pewna, że sam by zachęcał do tego. Wuj i ciotka Adriana mieli popieprzony związek, tak jak jego rodzice. I przez to biedne dziecko zapamiętało sobie, że małżeństwo i miłość są niemożliwym i nieodwracalnym eksperymentem.


Wzdychając głęboko, wstałam z mojego siedzenia. Musiałam kupić sukienkę i dodatki dla Savanny. Zatrzymałam samochód przed luksusowym butikiem. Wybrałam sukienkę i pasujące do niej szpilki, stanik bez ramiączek, naszyjnik i kopertówkę. Usatysfakcjonowana wróciłam do Donati Enterprises. Zapukałam do drzwi i przywitałam się z panem prezesem, po czym wyszłam.

Mam nadzieję, że odnajdzie swoją wybrankę. Potrzebuje jej. I to bardzo.

Z tymi myślami wróciłam do pracy.


Savannah

- Co mam dokładnie zrobić? - Zapytałam mocno zszokowana.

- Jesteś głucha, Savanno? Powiedziałem, że chcę, abyś przebrała się w sukienkę, którą przyniosła Vanessa i towarzyszyła mi na spotkaniu w Morgenstern Enterprises. Pospiesz się, kotku. Nie mam zbyt dużo czasu. - Powiedział, spoglądajac na swojego roleksa.

- Panie Donati, to znaczy Adrian, co to za żart? Co jest nie tak z moim ubraniem? Rozumiem, że nie pasuje ono do twoich królewskich standardów, ale z pewnością pasuje do mojego piękna i standardów. Nie ma mowy. Nie przebieram się. - Kłóciłam się.

Uniósł na mnie wzrok i odpowiedział swoim zimnym tonem.

- Załóż to, kotku. Nie chcesz się ze mną kłócić. Chyba nie chciałabyś zniszczyć przyszłości Jacksona. I nie zmuszam się do noszenia designerskich ubrań w biurze, nieprawdaż? Tam, gdzie jedziemy, to nieznane ci dotychczas miejsce, gdzie ludzie będą cię oceniać, Savanno.

Jego ton jednak był wypełniony jednym celem: 'Spróbuj mi się postawić, kotku'. Determinacja w jego oczach przekazywała tę samą wiadomość. Westchnęłam z rezygnacją. Miałam zero szans na pokonanie tego aroganckiego diabła.

- Idź do pokoju w prawym rogu na tym piętrze. Vanessa pomoże ci w tym, co wy tam nazywacie, no wiesz... Uhh. - Powiedział zmieszany.

- Masz na myśli makijaż? - Zapytałam, starając się powstrzymać śmiech.

- Tak, to gówno. Makijaż. Kobiety i ich gówna. Masz być na czas, Savanno. Nie cierpię się powtarzać, ale ze względu na ciebie będę to robić w kółko. - Powiedział, patrząc na mnie oskarżycielsko.

- Dobra, przecież i tak nie mam wyboru, co nie? - Wymamrotałam.

Zachichotał, kręcąc głową, a ja wyszłam z jego gabinetu i skierowałam się do pokoju. Gdy weszłam do środka, zauważyłam piękną sukienkę bez ramiączek w kolorze turkusowym, która leżała na łóżku wraz z kilkoma dodatkami.

Usłyszałam stłumione pukanie do drzwi. To pewnie Vanessa.

- Otwarte.

- Patrząc na twój wyraz twarzy, zgaduję, że widziałaś sukienkę. Teraz idź do łazienki i się przebierz. Musimy zrobić ci makijaż. Pospiesz się, Savanno. Szybko. Do łazienki. Już. - Rozkazała z dłońmi opartymi na biodrach.


Wpatrywałam się w moje odbicie w lustrze. Wyglądałam nierealnie. Zbyt dobrze, aby to było prawdziwe. Wyglądałam inaczej. W dobrym tego słowa znaczenia. Mogłam nawet rzec, że wyglądałam ładnie. Sukienka idealnie podkreślała moje kształty. Ale była ściśnięta przy dekolcie, przez co moje piersi wydawały się większe. Jakby już nie były ogromne. Naszyjnik był piękny. Pewnie kosztował fortunę. Była też kopertówka. Mini wersja kopertówki. Dlaczego kobiety nosiły takie małe rzeczy. Telefon się tam zmieści. DOBRA. Ale co z innymi potrzebnymi rzeczami jak butelka wody? Zirytowana skierowałam swoją uwagę na szpilki, które były ogromnie wysokie. Jak ktoś może nosić takie buty? Dlaczego ludzie nie mogą cieszyć się z normalnych rzeczy?

Spojrzałam na Vanessę ze słodkimi oczami.

- Naprawdę muszę je założyć, Vanessa? Baleriny też by do tego pasowały.

- Nie 'Vanessuj' mi tutaj. Masz je założyć. A teraz wstawaj, Adrian dzwonił do mnie już z pięć razy.

Założyłam szpilki i przy pierwszym kroku już się potknęłam. Vanessa przytrzymała mnie. Przeklęła i postanowiła poprosić Adriana, aby pomógł mi w chodzeniu na spotkaniu. Naprawdę myślała, że ten potwór mi pomoże? Nie ma mowy.


Gdy wyszłam z windy, zauważyłam Adriana siedzącego w poczekalni ze wzrokiem wlepionym w telefon. Przeglądał coś mocno skoncentrowany. Vanessa odchrząknęła, oczywiście głośniej niż trzeba było, na co on uniósł głowę, a jego szare, przenikliwe oczy skupiły się na mnie. Pewnie w głowie już mnie rozbierał. Czułam się odsłonięta i naga przez jego prymitywną, bezczelną reakcję. Wstał, zapiął swoją marynarkę i skinął do Vanessy.

Co za niewdzięczny dupek. Vanessa pomogła mi przygotować się na konferencję, na którą on szedł i w ten sposób Adrian Donati się jej odwdzięcza?

Vanessa nagle sapnęła, na co nasze głowy odwróciły się w jej kierunku.

- Zapomniałam twojego telefonu. Zaraz wrócę. Zostawiłam go na moim biurku. Przepraszam za przedłużanie, Adrian. - Powiedziała, po czym szybkim krokiem odeszła.

Zmarszczyłam brwi ze zmieszania.

Mojego telefonu? Jakiego telefonu? Przecież mam go ze sobą. O czym ona mówiła? Może chodzi o jego telefon? Nie, przecież ma go ze sobą.


- Proszę, to dla ciebie. - Powiedziała, podając mi pudełko, na którym było napisane iPhone 7.

Sapnęłam, a pudełko wypadło mi z dłoni, ale Adrian złapał je.

- Uważaj, kotku.

Vanessa wzięła mój stary telefon i wyjeła z niego kartę SIM, którą przełożyła do nowego, a ja stałam tam w szoku. Miałam pieprzonego iPhone'a 7. I to nie był żaden żart. Po jakimś czasie w końcu się odezwałam.

- Nie mogę tego przyjąć, panie Donati. To zbyt kosztowne i nie mam czym za niego zapłacić.

- Zamilcz, Savanno. Zastanawiałem się nad zakupieniem ci laptopa do sprawdzania maili i tego typu rzeczy, ale pomyslałem, że telefon będzie lepszym wyborem. Prosty i praktyczny. - Wzruszył ramionami.

- Ale, p---

Vanessa przerwała mi.

- Aa, Adrian, Savannah ma trudności w chodzeniu w tych szpilkach. Pomógłbyś jej przy tym, co?

- Z przyjemnością. - Uśmiechnął się przebiegle i owinął swoje ramię wokół mojej talii. - Chodźmy, kotku.


Dotarliśmy do luksusowego samochodu. Otworzył mi drzwi, abym wsiadła do środka, a sam usiadł za kierownicą.

O co chodzi z tą jego fasadą dżentelmena? - Pomyślałam.

Coś tu nie gra. Albo po prostu za dużo o tym myślę. Nieważne, co to jest, nie powinnam nikomu ufać, bo przecież każdy diabeł był kiedyś aniołem.

Zatrzymał samochód przed ogromnym budynkiem. Było na nim napisane Morgenstern Enterprises. Biznesmeni i ich obsesja na punkcie ogromnych budynków. Był niezwykły. Prawie jak Donati Enterprises.

Prawie.

Wyciągnął mnie z auta i podał kluczyki parkingowemu. Wsunął swoje ramię na moją talię, znowu. Zadrżałam pod jego dotykiem. Złapał go mocno za rękaw od jego marynarki. Przez te szpilki zaczęłam uważniej przyglądać się wszystkiemu, co mnie otaczało. Rozejrzałam się po wnętrzu budynku, które było bardzo jasne. To z pewnością nie było miejsce na konferencję. Było ono bardziej przygotowane na imprezę. Tak jakby powtarzając moje zmieszanie, Adrian zmarszczył brwi.

- Co to cholera jest? Edward powiedział mi o tej konferencji z nim i jego rodzicami w sprawie fuzji. Oficjalnie wszystko było już zakończone, ale z jakiegoś głupiego powodu, potrzebna była moja natychmiastowa obecność. - Powiedział wyraźnie wkurzony.

- Nie patrz tak na mnie, Adrian. Ja też dostałam taką informację. Czekaj, zadzwonię do Stelli.

- Łał. Dlaczego znów jestem niedoinformowany? I kim do kurwy nędzy jest Stella?

- Przestań przeklinać, Adrian. Wzbudzamy niepotrzebną uwagę. Stella jest asystentką pana Leonarda Morgensterna.

Gdy otwieram kopertówkę, aby wyjąć telefon, ktoś całuje mnie w policzek. Prawie od razu się odwracam przez co tracę równowagę, ale Adrian przytrzymuje mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam, że to był Edward. To Edward pocałował mnie w policzek. Miał na sobie garnitur, wyglądał inaczej niż ostatnio, gdy był ubrany zwyczajnie. Był dobrze zbudowany, co pewnie jest wynikiem jego ćwiczeń. Posłał mi zuchwały uśmiech.

- Witaj na moim terenie, księżniczko. - Przywitał mnie.

Ahh... Co oni mają z tymi przezwiskami? Jeden nazywa mnie kotkiem, a drugi księżniczką.

Odchrząknęłam i schowałam włosy za ucho, po czym złapałam Adriana mocniej za ramię.

- Wolałabym, abyś mówił do mnie po imieniu. Mimo to, miło cię widzieć, Edward. - Uśmiechnęłam się szeroko, gdy złożył lekki jak piórko pocałunek na mojej dłoni.

- Ciebie też miło widzieć, księżniczko. Witaj na imprezie z okazji sfinalizowania fuzji.

- Na czym? - Zapytał Adrian ze zwężonymi oczami.

- Imprezie, bracie. I.M.P.R.E.Z.I.E. Przestań psuć zabawę i przywlecz tutaj swój tyłek. Przedstawię ciebie i piękną Savannę moim znajomym.

- Dlaczego o tym do kurwy nie wiem? - Adrian zapytał niegrzecznie.

- Adrian, cóż, wiedziałem że nie przyszedłbyś na tę imprezę, dlatego musiałem przywabić cię tutaj na swoje sposoby. Są tu też wujek Lucca i wujek James.

Edward pokazał DJ-owi, aby włączył muzykę. I w chwili, gdy rozbrzmiewa melodia, wszyscy młodzi wkroczyli na parkiet, a starsi popijali wino, przyglądając się młodym na parkiecie.

- Mogę cię prosić do tańca, księżniczko? - Odwróciłam się do Edwarda, który wystawił w moim kierunku dłoń.

- Yyy, przykro mi, ale nie jestem dobrą tancerką. Mam też na sobie szpilki i nie chcę cię zawstydzić.

- W porządku, księżniczko. Uwierz mi, poradzę sobie z tobą. - Powiedział, puszczając oczko, po czym zaciągnął mnie na parkiet i ułożył swoją dłoń na mojej talii, a moją na swoim ramieniu.

Kątem oka widziałam Adriana, pijącego ze szklanki jakiś złoty napój. Już po mnie. Dzień ledwo co się zaczął. Jeszcze tak wiele przede mną.

Z tą myślą skupiłam się na tańcu z Edwardem, który okazał się być zaskakująco dobrym tancerzem.

_________________________________

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Continue Reading

You'll Also Like

327K 8K 33
1. Josephie'a traci w pożarze rodziców, a jedynego brata w wypadku samochodowym. Po wszystkim trafiła do domu dziecka. Na pogrzebie brata los się do...
30K 1.2K 22
DRUGA CZĘŚĆ "LOST" Jenny powoli stara się poukładać swoje życie. Studiuje, mieszka w innym mieście. Na wakacje wraca jednak do Naples. Nie zdaje sobi...
77K 6.3K 42
Warte 10 milionów kamienie jubilerskie, które moja firma dyskretnie transportowała, zapadły się pod ziemię! Pójdziemy na dno. Jeśli już nie poszliśm...
157K 3.9K 24
Valencia Briven po kłótni ze swoją najlepszą przyjaciółką, postanawia pójść do baru by zapomnieć o tym co się wydarzyło. Tam spotyka przystojnego chł...