Z okazji tego, że wybiło 5 tysięcy wyświetleń, za co bardzo wam dziękuję, postanowiłam dodać dziś rozdział.
Bardzo wam dziękuję za wasze głosy i komentarze<3
Kolejny rozdział tak jak zawsze, będzie w sobotę;)
Savannah
Adrian zaciągnął mnie po schodach. Był prawdziwym potworem. Złapał mnie mocno za rękę. Byłam całkowicie pewna, że jutro będę musiała zakryć moje siniaki. Było tak jak wcześniej. Ciągnięto mnie z siłą za coś, co nie było moją winą, na karę. I nie miałam jak się z tego wydostać.
Główna kelnerka miała na imię Cara. Była wyraźnie wkurzona moim przybyciem. Gdy mnie zobaczyła, była jak rzucający ogniem smok. Tak jakby mnie już znała. Jakby mnie nienawidziła. Ale dlaczego? Przecież dopiero co ją spotkałam.
Niedawno do klubu weszli pan Elliot Lancaster i jego żona.
- Dobry wieczór, panie i pani Lancaster. Będę dziś państwu usługiwać. Co państwu podać? - Powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
- Dobry wieczór. Poprosimy o whisky. Dla mnie z trzema kostakami lodu, a dla mojej żony rozcieńczoną. - Odpowiedział.
- Zaraz przyniosę, proszę pana. Coś jeszcze?
- Nie, tyle wystarczy. - Powiedział lekceważącym tonem.
Podeszłam do baru i położyłam zamówienie na tacy.Gdy podeszłam do stolika pana Lancastera, Cara uniosła swoją nogę, potknęłam się i drink wylał się na drogo wyglądajacy garnitur pana Lancastera. Reszta działa się jak w szybkim tempie. Nikt nie dał mi szansy na odezwanie się. A dlaczego by mieli? Przecież byłam zwykłą biedaczką, która wycierała stoły, aby mieć co włożyć do ust i było wiele takich jak ja, które szukały pracy. Dzięki temu bar miał kelnerki.
Usłyszałam otwieranie się drzwi. Pan Donati wepchnął mnie z siłą do środka. Upadłam na królewskie łoże. Odwrócił się i zamknął drzwi na klucz. Już miałam usiąść przyzwoicie, gdy popchnął mnie na łóżko i zaczął zdejmować swoje ubrania.
Marynarkę.
Kamizelkę.
Białą koszulę.
- Nie, proszę przestać. - Z mojego gardła wydobył się zduszony krzyk.
Oczy miałam już zakryte dłońmi.
- No dalej, kotku. Przestań udawać nieśmiałą. Jedno pieprzenie, a potem przyrzekam, nasze drogi się rozejdą. Dam ci pieniądze, a twój młodszy brat zostanie pod twoją opieką. Wynajmę najlepszego prawnika i pozwolę ci przejąć własność twojego zmarłego ojca. Spędź ze mną jedynie jeden dzień. Zrobię wszystko, co zechcę z twoim ciałem. A ty zrobisz wszystko, czego zapragnę. - Powiedział spokojnie.
Z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Znał moją słabą stronę. Do jasnej cholery znał moją słabość.
- Skąd pan o tym wszystkim wie? - Zapytałam trzęsącym się głosem.
Zaśmiał się.
- Jestem prezesem Donati Enterprises. Mam swoje znajomości. Nieprawdaż?
Oczywiście, że ten dupek miał znajomości. A ja byłam taka głupia, że się nad tym zastanawiałam.
Zbliżył się do mnie. Pochylając się na łóżku, usiadł na mnie okrakiem, tak że moje dolne partie ciała znajdowały się między jego nogami.
Wtedy zrobiłam jedyną rzecz, która przyszła mi do głowy. Krzyknęłam. Krzyczałam z całych sił. Nienawidziłam tego faceta. Tak bardzo go nienawidziłam.
Adrian
Krzyknęła. Nie wiedziała tylko, że to mnie nakręcało. Wyobrażałem sobie jej ciało splątane z moim. Jęczała albo prędzej krzyczała moje imię, gdy wchodziłem w nią nieustannie.
Z moich marzeń wyrwał mnie jej głos.
- Niech mnie pan puści, panie Donati. Naprawdę myślał pan, że jestem jedną z tych pana dziwek, które pan pieprzy? Nie miałam pojęcia, że wyglądam na łatwą. Cóż wygląd może mylić. Myśli pan, że jestem jedną z tych, która sprzedaje swoje ciało dla pieniędzy? Gdyby tak było, to już dawno bym to zrobiła. Nie harowałabym w tym barze. Nie chodzi o to, że pana winię, panie Donati. Winię za to wychowanie. Pańscy rodzice byli na tyle nieuważni, że nie nauczyli swojego syna szacunku wobec kobiet. Nie udało im się wychować swojego dziecka. - Powiedziała.
Wyglądała na wściekłą. Świecił jej się nos, miała podkrążone od płaczu oczy i zaczerwienioną twarz.
Straciłem nad sobą kontrolę, gdy wspomniała o moich rodzicach. Nikt. Ale to nikt nie miał prawa powiedzieć o nich złego słowa. Ale ona to zrobiła.
- Savannah. Lepiej, żebyś znała swoje granice, kotku. To ja tu jestem szefem. Mogę zniszczyć ten twój mały świat pstryknięciem palców. I nawet nie waż się mówić o moich rodzicach. Wydaje ci się, że twoje wychowanie było takie idealne? Twoi biologiczni rodzice porzucili cię. A twój pech zabił biedne dusze, które były tak hojne, że dały ci dach nad głową. Jeśli sama nie jesteś idealna, to nie wyrażaj się o innych, kotku. - Powiedziałem zezłoszczony.
Do chwili, gdy skończyłem mój wywód, płakała już histerycznie. Dobra, może i ten szajs z rodziną był nie na miejscu. Ale, gdy rzuca się we mnie takie oszczerstwa, to nie oczekuje się w zamian słodkich słówek. Co nie?
Savannah
Twoi biologiczni rodzice porzucili cię.
Masz pecha.
Zabiłaś swoich rodziców.
- Dość. Niech pan przestanie, proszę. Niech pan mnie posłucha, panie Donati. Naprawdę bardzo przepraszam z całego serca. Nie chciałam pana uderzyć. To był po prostu odruch. Proszę, niech pan mnie puści. - Powiedziałam.
- Rozważ moją propozycję, kotku. Uwierz mi, to będzie najlepszy czas w twoim życiu. Żaden mężczyzna nie da ci tego, co ja.
Pochylił się i znów mnie pocałował. Zacisnęłam usta, aby jego język nie dostał się do środka. Warknął, złapał w zęby moją wargę i zassał ją.
Czułam stado motyli w brzuchu.
Przesunął usta niżej. Gryzł i ssał miejsce na mojej szyi. Z moich ust wydobył się erotyczny jęk. Uśmiechnął się przez pocałunek.
Całe jego ciało krzyczało, że to on miał władzę.
Przez jego zwierzęce akcje, moje sutki stwardniały. Pochylił głowę na moją klatkę, która unosiła się i opadała w szybkim tempie. Przez materiał mojej koszuli, wziął do ust mój prawy sutek, a jego druga dłoń złapała za lewą pierś, ścisnął ją lekko, a potem przejechał kciukiem po sutku. Podobało mi się to.
Zacisnęłam w dłoni mocno pościel, gdy wiłam się pod jego opalonym, umięśnionym ciałem. Dmuchnął na mokre miejsce nad moją prawą piersią, na co przeszedł mnie przyjemny dreszcz, a z moich ust wydobył się głośny jęk.
Jego dłonie znów ścisnęły moje piersi. Uszczypnął moje sutki i bawił się nimi. Wygięłam się, aby ułatwić mu dostęp. A potem nagle przestał mnie dotykać. Wstał z łóżka, odwrócił się i zaczął nakładać rzucone na ziemię ubrania.
Podszedł do mnie.
- Kotku. Kotku. Kotku. Mogliśmy to kontynuować. Ale nie zgodziłaś się na moją propozycję. Twó umysł mówi ''Nie'', ale twoje ciało ma inne zdanie. - Powiedział tak jakby mówił do małego dziecka. - A jeśli chcesz tego, co chcę ci dać, to powiedz, otwórz te cholerne usta i powiedz, co chcesz, abym z tobą zrobił, bo w innym wypadku, to - powiedział, wskazując na swoje idealne ciało. - nie będzie dla ciebie dostępne.
Wstydziłam się samej siebie. Nie powinnam tego czuć. Powinnam być inna. Ale pragnęłam jego dotyku. Tak jak te wszystkie dziwki, z którymi sypiał. Znów poczułam się jak bezwartościowa suka.
- Wstawaj, kotku. Trzeba zawieźć cię do domu.
- Potrafię sama trafić do domu, panie Donati. Nie potrzebuję pańskiej pomocy. Mogę iść sama.
- Savannah. Dlaczego wydaje ci się, że to była propozycja? Ja ci rozkazuję. I nie chcę być odpowiedzialny za to, że może znów wpadniesz pod samochód.
I ten potwór naprawdę zawiózł mnie do domu.
- Dziękuję, panie Donati.
- Kotku. Załatwię ci osobistą taksówkę, która przyjedzie po ciebie o równej siódmej rano.
- Dziękuję, panie Donati.
Pokiwał głową i odjechał.
Przeżyłam kolejny dzień. Kolejne wyzwanie. Będę tak robić aż do śmierci. Tak, uda mi się to. Mój umysł cały czas odtwarzał w głowie dzisiejsze wydarzenia, a potem dopadł mnie sen.
________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.
Damie Love