Wszystko, co dla Ciebie zrobi...

By wafel_nikczemnosci

185K 11.8K 3.5K

[Zakończone] Jak to powiadają: "Serce nie sługa". Miłość jest czymś pięknym, wspaniałym przeżyciem. Jednak co... More

Rozdział 1 [Prolog]
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Jesteśmy przyjaciółmi, prawda?

Rozdział 33

3.3K 249 55
By wafel_nikczemnosci

~Marinette~

Czarny Kot nie żartował i mógł całować mnie nawet do jutra, jednak przypuszczam, że szybko byśmy zgłodnieli... lub udusili się. A to dlatego, że w dalszym ciągu ciężko było mi otworzyć oczy, co dla wielu osób nie stanowi problemu. Obawiałam się, kogo mogę ujrzeć. Co jeśli by mi się nie spodobał? Moje serce przyśpieszało za każdym razem, gdy o tym myślałam. Zaczynałam z trudem łapać oddech, mimo że ciepłe usta blondyna koiły mnie z każdą kolejną minutą.

- Akuma! - Krzyknął.

Momentalnie pod wpływem impulsu odsunęłam się od niego i rozejrzałam dookoła, co było równoznaczne z otworzeniem oczu. Nigdzie nie dostrzegłam zamieszania ani hałasu. Paryż był bardzo spokojny o tej wieczornej godzinie. Założyłam ręce na piersi. Odwróciłam się do przodu, aby po chwili zobaczyć śmiejącego się ze mnie chłopaka.

- A-Adrien? - Wydusiłam z siebie.

Nastolatek trzymał się za brzuch roześmiany jak nigdy wcześniej. Jego promieniujący uśmiech sprawił, że zrobiło mi się ciepło na sercu, a serce nieco się uspokoiło. Jego jasne włosy rozwiewał wiatr, co sprawiało, że nie mogłam oderwać od niego wzroku. A tak się bałam... Aż dziw, że wcześniej nie mogłam się zdobyć na uniesienie powiek, a teraz mogłabym podziwiać ten widok godzinami.

Wystarczył moment, aby mój naburmuszony wyraz twarzy zmienił się w szczery uśmiech. Niewiele brakowało też do tego, abym się rozpłakała. Po moich policzkach spływały łzy szczęścia. Śmiałam się i ryczałam w tym samym czasie.

Adrien podszedł do mnie. Z trudem nadążałam ocierać mokre policzki. Pociągałam nosem, co z pewnością nie dodawało uroku tej chwili. Chłopak rozłożył ręce, wyglądał jakby smutno.

- Nie cieszysz się, że to ja? Przestań płakać... - Powiedział spokojnie, ocierając moje oczy.

Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, która zdawała się unosić w zawrotnym tempie. Powoli głaskał mnie po głowie. Nie wiedziałam, że odkrycie jego tożsamości przysporzy mi tyle emocji. Zaczęłam walić lekko pięścią w jego tors. Próbowałam znaleźć sposób, aby się wyładować.

- To nie fair. - Wydukałam przez nos, jak pięciolatka. - Gdy ty dowiedziałeś się, że jestem Biedronką nie było takiego klimatu. Wcale nie wykazywałeś emocji. Dlaczego ja wylewam łzy, gdy ty jesteś taki spokojny?

- Byłem w szoku. - Odparł. - Co byś zrobiła, gdyby twoją ukochaną okazała się dziewczyna, co do której również miałeś pewne wiążące uczucia?

Oddałam mu mocne uderzenie pięścią w mostek.

- Wyobraź sobie, że właśnie się to wydarzyło... - Sprostowałam nadęta. Mocniej wtuliłam się w jego klatkę piersiową. - Tak się cieszę, że to ty. - Blondyn z początku wydawał się zdziwiony, ale już po chwili rozpromienił się serdecznie.

- Będziemy tu tak stać, czy gdzieś pójdziemy? Robi mi się zimno.

- Przecież jesteś ciepły. - Oznajmił nieco wyprowadzona z równowagi.

- Ale ty nie jesteś.

Odsunęłam się z rękoma uniesionymi w geście obronnym. Zaśmiałam się głupio. Nie pasowało to do mojego obecnego wyglądu. Oczy miałam czerwone i spuchnięte. Lepiej żebym szybko wróciła do domu. Co miałam zrobić z Adrienem, jak nie zaprosić go ze mną? To jedyna taka okazja, żeby w końcu szczerze porozmawiać. Nigdy nie miałam dłuższej okazji do poznania go lepiej. Niewiele też o sobie mówił. Do tego obdarzył mnie wzrokiem bezdomnego kotka, przez co nie mogłam się mu oprzeć.

Chłopak przemienił się z powrotem byśmy szybciej dotarli do mojego mieszkania. Odruchowo chciał wskoczyć na mój taras, jak zwykle niezamknięty. Pomachałam mu przed twarzą placem, odsunął się do tyłu kawałek.

- Wejdziemy jak normalni ludzie. - Oznajmiłam, wskazując mu drzwi do piekarni.

Zeskoczyłam z dachu i przemieniłam się. Spokojnym krokiem, czekając na towarzysza, przekroczyłam próg piekarni. Jak się spodziewałam rodzice pracowali tam do późna. Cmoknęłam niezadowolona. Spojrzeli na mnie, gdy rozległ się dźwięk dzwonka, lecz dopiero, gdy zza moich pleców wyłoniła się sylwetka Adriena, na ich twarzach pojawił się uśmiech.

- Pójdziemy z Adrienem się pouczyć... Na górę... Sami. - Dodałam na wypadek, gdyby zechcieli wtargnąć mi do pokoju.

Złapałam blondyna za nadgarstek i popchnęłam w stronę schodów. Ponagliłam go ruchem ręką, gdy jego wzrok zatrzymał się na wypiekach na ladzie.

- Tak późno? Przecież jest po dwudziestej. - Odezwał się ojciec.

Rozłożyłam bezradnie ręce. Nie miałam w sumie dobrego alibi. Postanowiłam w takiej sytuacji, jak najszybciej dołączyć do nastolatka, który pewnie nieźle rozpanoszył się w moim pokoju. Prędko uciekłam od niezręcznych pytań rodziców i wbiegłam po schodach, prawie się potykając. Uchyliłam klapkę. Ku mojemu zdziwieniu przyjaciel siedział spokojnie na moim łóżku, nie wykazując żadnych ruchów. Wyglądał na zestresowanego.

- Byłem tu wiele razy, ale teraz czuję się nieswojo. - Stwierdził.

Posłałam mu zdziwiony wzrok. Skoro był tu niejednokrotnie to jaki ma problem? Podeszłam bliżej, aby następnie usiąść na łóżku obok niego. Nie miałam pojęcia jak mogę do niego zagadać. Nastała między nami niezręczna cisza. Bawiłam się kosmykiem swoich włosów, a licealista wpatrywał się tępo w moje różowe ściany.

- Więęęc... - Zaczął, przeciągając słowo. - Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole? - Ukryłam twarz w dłoniach, a łokcie oparłam na udach. Westchnęłam głośno. Adrien podrapał się po karku zdenerwowany. - Przepraszam, nie wiem o czym mam rozmawiać sam na sam z dziewczyną. Czarnemu Kotu przychodzi to znacznie łatwiej.

- Przecież to ty jesteś Czarnym Kotem do cholery!

- Oh, tak?! - Odparł podniesionym głosem. - A ty jakoś, gdy byłaś Biedronką nie jąkałaś się przy mnie, gdy byliśmy na misji.

Moje policzki zrobiły się całe czerwone. Zrobiło mi się goręcej. Faktycznie miał rację. Ale skąd miałam wiedzieć, że to on? Doprowadza mnie do szału! Wydaje mi się, że nie jednokrotnie o tym wspominałam. Weszłam kolanami na pościel, oparłam się rękoma i przysunęłam się do jego twarzy.

- Idiota. - Wydusiłam naburmuszona.

Blondyn przysunął się jeszcze bliżej mnie, co spowodowało zmniejszenie naszej odległości do zaledwie paru minimetrów. Mogłam poczuć jego miętowy oddech na swojej twarzy. Zarumieniłam się jeszcze bardziej i pewnie przypominałam teraz dojrzałego buraka lub włosy Nathaniela. Wprawiał mnie tym w jeszcze większe zakłopotanie.

---------------------------------------

Trzy dni całowania? Nieźle Czarny Kocie...

Miałam dzisiaj nie pisać, ale mam urodziny. Ha,ha sama sprawie sobie prezent. Zbliżamy się do końca. Żebyście nie byli zawiedzeni to napomnę, że ta książka miała się skończyć w mniej więcej dwudziestu rozdziałach, ale jakoś to przeciągnęłam. Na początku nie było wątku z tym całym zakumanizowaniem Marinette. No cóż najwyżej nie będę miała pomysłów na nowe ff.

Mogę też dodać, że szykuje się romans. Już nie z miraculum. TROCHĘ WYOBRAŹNI! Mam wielką ochotę w końcu stworzyć własne postacie i ich historie.

Continue Reading

You'll Also Like

12.8K 1K 90
Decyzja o powrocie do rodzinnego Haven była jedną z najtrudniejszych dla Eveline. Dziewczyna po latach od tragedii, która dotknęła ją i jej rodzinę...
35.9K 428 4
Kontynuacja historii Rose Emerson z Perdition. Rose po bolesnych doświadczeniach nauczyła się żyć na nowo, lecz tym razem twardo stąpała po ziemi. Po...
40.6K 1.7K 102
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
24.1K 2.9K 33
- Nie możesz mnie zabić! - Emil nie wyglądał na zbytnio przejętego informacją o swojej rychłej śmierci - Nie możesz mnie zabić, ponieważ moja żona bę...