Rozdział 24

3.7K 277 69
                                    

~Marinette~

Po prostu wyszliśmy z Adrienem zostawiając naszych przyjaciół gdzieś w tyle. Patrzyłam ukradkiem na twarz chłopaka, która wydawała się jeszcze piękniejsza w świetle księżyca. Szłam po cichu parę kroków za nim. W końcu doszliśmy do mojego mieszkania, a dokładniej do tylnego wejścia. Nim się spostrzegłam blondyn złapał moją rękę. Była taka delikatna, że chciałabym aby nigdy mnie nie puszczał. Spojrzałam na nią.

- Marinette. - Odezwał się, aby zwrócić moją uwagę.

- Tak? - Spytałam na chwilę odrywając wzrok od naszych splecionych rąk.

- Chciałbym spytać cię czy... czy dalej coś do mnie czujesz?

Skierowałam wzrok na jego zielone tęczówki, co było błędem. Wiercił nimi dziurę w moim brzuchu, przez co z nerwów zaczęło mnie skręcać. Zacisnęłam się mocniej na jego dłoni. Zrobiłam krok bliżej. Moja reakcja go speszyła przez co postawił nogę, jakby z zamiarem odejścia, ale wiedziałam, że tego nie zrobi.

- Czy pocałunek będzie jasną odpowiedzą?

- Wydaje mi się, że tak. - Odparł lekko speszony.

Podniosłam się więc na palcach, aby dosięgnąć do jego twarzy. Ujęłam ją w dwie dłonie. Nieśmiało przyciągnęłam do siebie. W tej chwili to on przejął inicjatywę i złapał moją talię, następnie przyciągnął bliżej siebie tak, że nasze brzuchy się stykały. Ujął mój kark delikatnie i połączył usta w pocałunku. Czułam się jak podczas pocałunku z chmurką. Da się całować chmury? Nie było to istotne w tamtej chwili. Chłopak był bardzo skupiony. Zaśmiałam się z jego wyrazu twarzy. Widać było, że nie chciał czegoś zepsuć.

- Z czego się śmiejesz? - Spytał prosto w moje usta.

Zamknęłam go kolejnym delikatnym pocałunkiem. Przygryzłam jego wargę, na co ten zrobił zdziwioną minę. Moje kąciki ust uniosły się po raz kolejny na jego zachowanie. Zmarszczył brwi. Wydawał się bardzo poważny. Odsunął się ode mnie i skrzyżował ręce. Odwrócił głowę jak zły. Nie mogłam tym razem powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. Zakryłam więc usta dłonią.

- Przepraszam, ale jesteś taki naburmuszony. Nie mogę się powstrzymać, gdy widzę twoją twarz. - Sprostowałam w przerwach między kolejnymi wybuchami śmiechu.

- Nie wiem, czy zaraz będzie ci do śmiechu. - Odparł z nutką kpiny w głosie.

Momentalnie przestałam się uśmiechać i tępo spojrzałam na jego usta, które oblizał i zbliżył się do mnie po raz kolejny. Złapał moją dłoń i przyciągnął do siebie mocno, całując o wiele zachłanniej niż wcześniej. Miałam wrażenie, że to właśnie tak całuje Czarny Kot. Na jego wspomnienie, które wytworzyło się w mojej głowie, od razu odsunęłam się od blondyna czym spowodowałam jego zakłopotanie.

- Przepraszam. Miałam się szybko zbierać, a teraz siedzimy pod tą klatką schodową parę dobrych minut. Powinnam się iść.

Adrien uśmiechnął się do mnie czule i ze zrozumieniem. Puścił moją dłoń, którą trzymał przez ten cały czas. Poprawił swoją kurtkę i zrobił parę kroków do tyłu.

- W takim razie też będę się zbierał. - Odwrócił się w drugą stronę i zaczął iść przed siebie. - Śpij dobrze. - Dodał na pożegnanie i pomachał mi ręką.

Odwzajemniłam gest i jak wryta stałam przed budynkiem. Sama nie wiem dlaczego. Czarny Kot zawsze potrafi skutecznie wyprowadzić mnie z równowagi nawet, gdy nie jest w pobliżu. Poklepałam się parę razy po czerwonych policzkach, aby doprowadzić się do porządku. Weszłam na górę, po drodze zdejmując okrycie wierzchnie. Przemknęłam się po cichu do mojego pokoju. Tak zasiedziałam się ze znajomymi, że moi rodzice zdążyli już zasnąć.

Czułam się ze sobą źle, że w ciągu zaledwie dwóch dni pocałowałam dwóch facetów. I to niejednokrotnie. Czułam jak moje serce chce wyskoczyć z piersi, gdy wspominam te dwa wydarzenia. Sama nie wiem, co sobie myślałam. Nie wiem też czy pocałunek z Adrienem miał oznaczać "tak, kocham cię" czy "nie, i to był ostatni raz".

- Co ja sobie myślałam! - Krzyknęłam do Tikki, która wyleciała z mojej torebki. - Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziałam!

- Uspokój się. - Doradziła. - Odpowiedź przyjdzie z czasem.

- Ale ja nie mam czasu na czekanie. Jestem młoda. Do tego prowadzę podwójne życie. - Usiadłam na swoim łóżku. - Czarny Kot jest moim najlepszym przyjacielem, z resztą Adrien też, ale oboje mają coś w sobie czego nie ma drugi. Do tego nie wiem nawet, kim pod maską jest Kot. Co jeśli okaże się jeszcze inny niż jakiego znam? Teoretycznie będę wybierała między trzema różnymi facetami? To głupie.

Po raz pierwszy od dłuższej chwili zaczerpnęłam powietrza przez mój monolog. Dopiero wtedy usłyszałam pukanie w moją szybę, które pewnie rozlegało się już od dłuższej chwili. Za oknem zobaczyłam kocie uszy i piękne zielone tęczówki. Z uśmiechem i energicznie podeszłam do niego, by otworzyć okno gościowi.

- Miło cię widzieć. - Powiedziałam wesoło.

- Mam nadzieję, że tym razem szczerze. - Dogryzł mi Kot.

Zeskoczył zwinnie wprost na moją posadzkę i zaczął rozglądać się po pokoju. Zdziwiłam się. Przecież nie jeden raz tu był. Uważnie śledziłam jego ruchy. W pewnym momencie poczułam się nadzwyczaj źle. Złapałam się głowę. Zrobiło mi się goręcej, ale zarazem okno w dalszym ciągu było otwarte na oścież, przez co robiło spory przeciąg.

- Chciałem spytać cię o...

Momentalnie straciłam kontakt z rzeczywistością. Kolana ugięły się pode mną. Nie zdołałam utrzymać równowagi i upadłam na ziemię. Na szczęście w ostatniej chwili złapały mnie silne ramiona Czarnego Kota.

---------------------------

Marinette, po książce będzie umierane.

Mam nadzieję, że jakoś to się trzyma kupy. Ostatnio trochę mniej piszę. Sama nie wiem dlaczego. Może straciłam trochę zapału. Tak się dzieje jak... Jak się jest leniwym człowiekiem?

Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz