Rozdział 12

4.8K 354 63
                                    

~Marinette~

Usilnie starałam się zapomnieć o tamtej przeklętej nocy i nasilającym się uczuciu do Czarnego Kota. Miałam o tym zapomnieć, więc dlaczego o tym wspominam? Jestem rozdarta...

Z jednej strony uwielbiam spędzać czas z partnerem, jest też wspaniałym rozmówcą i słuchaczem. Z drugiej zaś... Czy Adrien to, nie to czego zawsze chciałam? Tego magicznego uczucia i chłopaka ze złotym sercem...?

Od tamtego felernego spotkania minął ponad miesiąc. Nadszedł chłodny listopad, a wraz z nim festiwal, który nasza szkoła raczy urządzać co roku. To swego rodzaju tradycja. W tym roku tematem są... A jakże. Koty. Gdy tylko się o tym dowiedziałam, z początku nie mogłam uwierzyć, zaraz później uświadomiłam sobie, że każdy pewnie przebierze się za Czarnego Kota. Dlaczego właśnie mnie to spotyka?

Siedziałam, lekko zaspana, w sali. Nie zorientowałam się, że lekcja właśnie się skończyła. Osoby zainteresowane festynem zostały na miejscu, aby naradzić się w kwestii, co powinna przygotować nasza klasa.

Alya puknęła mnie w ramię. Momentalnie się przebudziłam.

W pomieszczeniu została większość uczniów, rzecz jasna oprócz: Sabriny, Chloe i Ivana, który nie był zainteresowany przyjęciem.

Na środek wystąpiła Rose, tegoroczna przewodnicząca klasy, wraz z Mylene, jej zastępczynią. Obie były najbardziej podekscytowane przygotowaniami.

- Tegorocznym tematem są koty! - Rzekła radośnie blondynka. - W takim razie musimy przygotować coś równie uroczego.

Padały różne pomysły. Zawody sportowe, przedstawienie, piosenka.

- Może zrobimy wypieki? - Odezwała się obojętnie Alix, jakby nie chciała tu być. - Przecież rodzice Marinette mają piekarnię.

Podniosłam głowę znad ławki, gdy usłyszałam swoje imię.

Wszyscy spojrzeli na mnie. Rose strasznie spodobał się ten pomysł. Reszcie uczniów z resztą też. Zgodziliśmy się na taki układ. Mimo, że nie chciałam się bardzo angażować spadła na mnie odpowiedzialność za stroje, czyli uszka i ogony, oraz musiałam przekonać tatę, aby przyszedł do szkoły i zrobił nam prywatne warsztaty.

Przyjaciele już zdążyli wyjść z klasy. Alya również się śpieszyła, więc zostawiła mnie wcześniej. Zarzuciłam swoją torbę na ramię i kierowałam się do domu. Na korytarzu zaczepił mnie Adrien.

- Przepraszam, nie mogłem być na zebraniu, bo akurat wypadł mi chiński. Czy coś ciekawego się beze mnie działo? Ustaliliście coś?

Jego widok mnie zaskoczył. Serce przyśpieszyło swoje bicie. Jego oczy były jak zwykle takie piękne. Ile bym dała, aby... Skarciłam się w myślach.

- Będziemy piec. Zapytam się ojca, czy nam pomoże.

- Byłoby miło. - Uśmiechnął się życzliwie. Spojrzał na swój zegarek. - Przepraszam, muszę już lecieć. Do zobaczenia jutro! - Oznajmił, po czym zniknął za rogiem.

- Do- do zobaczenia. - Odpowiedziałam, ale chyba i tak mnie nie słyszał.

Wróciłam, więc do domu. Przywitałam się z rodzicami. Od razu opowiedziałam im o szkolnym i klasowym przedsięwzięciu. Nie mieli nic przeciwko. Ucałowałam ich w podzięce i uciekłam do swojego pokoju. Rzuciłam w kąt plecak. Wyleciała z niego kwami.

- Ej! - Krzyknęła oburzona, zakładając łapki.

- Przepraszam Tikki.

- Czy coś cię dręczy? - Spytała troskliwie.

Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz